Taka jest polska solidarność, adw. Joanna Parafianowicz

Co do tego, że Italia to piękna kraina, nie trzeba nikogo przekonywać. Podobnie jak i do tego, że jej mieszkańcy to na ogół weseli, otwarci i serdeczni ludzie. Pozory zachowywane jedynie dla turystów? Niekoniecznie. Jak bowiem wynika z raportu fundacji Migrantes, działającej przy włoskim Episkopacie, w różnych ośrodkach na terenie Włoch przebywają ponad 183 tysiące uchodźców i migrantów ubiegających się o azyl, co statystycznie daje trzy osoby na tysiąc mieszkańców tego kraju. Co ciekawe, w ciągu ostatnich trzech lat ponad 400 rodzin we Włoszech przyjęło około 500 uchodźców i osób ubiegających się o azyl. Ich pobyt finansowany jest między innymi z funduszu „Uchodźca w moim domu”, utworzonego przez Caritas, a także z datków od osób prywatnych.

Przed kilkoma dniami, podczas mojej corocznej podróży do Włoch natknęłam się na audycję, w której prowadzący zachęcali słuchaczy do podzielenia się ich opinią na temat problemu uchodźców, tj. ich dystrybucji lub relokacji w ramach krajów Unii Europejskiej. Słuchacze dzielili się różnymi uwagami, choć ich treść była spójna. Włosi byli zdania, że problem uchodźców choć realnie dotyka głównie tych krajów, którymi uchodźcy są szczególnie zainteresowani (Włochy, Niemcy), rozwiązany być winien solidarnie przez wszystkie kraje zrzeszone w ramach Unii Europejskiej. Na tle puszczanych na antenie wypowiedzi, jedna poruszyła mnie jednak na tyle, że choć kosztowało mnie to nie mało wysiłku, a ściślej kilkadziesiąt prób dodzwonienia się, postanowiłam podzielić się swoimi uwagami, czując się niejako wywołana do tablicy przez słuchaczkę Sandrę. W emocjonalnej wypowiedzi stwierdziła m.in., że po ostatnich decyzjach przedstawicieli państw UW uważa, że m.in. Polacy, którzy od początku sprzeciwiali się obowiązkowi uczestniczenia w relokacji uchodźców, to faszyści.

W mojej wypowiedzi na antenie pominęłam wprawdzie błędne odwołanie się do ideologii faszystowskiej, przyznając jednocześnie, iż stanowisko polskiego rządu w tej sprawie mnie krępuje, a to co w mej rodzimej prasie określano m.in. jako „wielki sukces Polski” dla mnie samej jest przykre. Zapewniłam, iż w moim odczuciu Polacy są otwarci, solidarni i w chwilach próby nie kierują się własnym interesem czy wygodą, lecz dobrem drugiego człowieka.

Niestety, wszystko wskazuje jednak na to, że byłam w błędzie.

Na pytanie jednego z największych ośrodków badania opinii publicznej: „Z powodu dużego napływu uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki do niektórych państw Unii Europejskich kraje te nie są w stanie poradzić sobie z tym problemem, Czy, Pana(i) zdaniem, Polska powinna przyjąć część uchodźców przybywających do Europy?” – odpowiedzi „zdecydowanie nie” udzieliło 46 procent Polaków. Możliwość „raczej nie” wskazało 26%, z kolei 17% uznało, że „raczej tak”, a tylko 5 proc., że „zdecydowanie tak”.

Być może Włosi mają swoje przywary, bywają męczący i głośni, nieszczególnie stali w uczuciach, późno się usamodzielniają, na skrzyżowania wjeżdżają zwykle wedle zasady: skręć, rozejrzyj się, czy możesz włączyć się do ruchu, włącz kierunkowskaz, rzadko kiedy odwrotnie, zaś znaki drogowe traktują jedynie jako niezobowiązującą sugestię. Przy tym wszystkim, jednakże obywatele Italii doskonale, choć nie jest to zadanie proste, zdają egzamin z człowieczeństwa, solidarności i odpowiedzialności za los drugiego człowieka. Polacy tymczasem, zdają się zapominać o przybyszach i tych, którzy cierpią [Hbr 13,1-3].

 

Adwokat Joanna Parafianowicz

 

Felieton ukazał się w Rzeczpospolitej – Rzecz o prawie w dniu 17 lipca 2018 r.

 

Udostępnij wpis
Autor:

Warszawski adwokat i Pokój Adwokacki w jednym.

Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ