Rozmowa z adw. Andrzejem Malickim

Adwokatura jest częścią kultury – to element programu wyborczego pana mecenasa. Proszę wyjaśnić, czy jest to stwierdzenie faktu, czy postulat?

Musimy zwracać uwagę na poprawność wypowiadania się, nasze pisma powinny być jakościowo i językowo dobre, a ponadto winniśmy wspierać kulturę i udzielić odpowiedzi na pytanie o to, czy mamy uczyć retoryki, poprawnego, rzeczowego ale i ładnego wypowiadania się przed Sądem? Jestem zwolennikiem poglądu, że Adwokatura powinna się wyróżniać pośród innych zawodów prawniczych tym, iż uczymy wymowy, kultury słowa, jakości przemówień. To nieprawda, że tylko rzeczowość i przekaz informacyjny, ale również właściwa forma są niezbędne. Aby kimś być i istnieć, należy realizować się – równolegle do płaszczyzny zawodowej – w przestrzeni  nauki i kultury, tj. wspierać teatry, zespoły muzyczne, czerpać z przestrzeni międzyludzkiej coś nowego i większego. Ksiądz  Profesor Józef Tischner powiedział, że przestrzeń między ludźmi i Bogiem jest wypełniona muzyką i wierszem. Sądzę, że te słowa nie tracą aktualności, choć są z pewnością górnolotne, a dla niektórych być może za bardzo.

Czy w kulturę, o której pan mecenas mówi wpisana jest integracja środowiskowa?

Uważam, że konieczne jest wprowadzenie hierarchii z uwagi na środki i potrzeby. Myśląc o kulturze, nie chodzi tylko o sponsorowanie wydawnictw naukowych, kulturalnych i przedsięwzięć oświatowych, ale o czerpanie wartości intelektualnych i umiejętności ze świata kultury. A zatem o podpatrywanie pisarzy, aktorów, zapraszanie ich, dzielenie się wzajemnie swoimi wrażeniami – interesują mnie właśnie takie relacje, a nie – przekazywanie pieniędzy samorządowych, inspirowanie wspólnych wydarzeń, a nie tylko ich opłacanie. Myślę, że środowisko twórcze jest na to otwarte i tego potrzebuje. Wolne zawody i zawody zaufania publicznego, to zawody akceptowane w pewnej przestrzeni. Nie będziemy szanowani, nie będziemy zarabiali (o czym stale myśli młode pokolenie wykazując pewną niecierpliwość lub brak stałości w dążeniu do doskonałości), nie będziemy istnieli, jeśli nie będziemy istnieć w płaszczyźnie nauki, kultury i sztuki. Chodzi o czerpanie wartości. Ktoś powiedział mądrze, że nie ma Adwokatury bez kultury. Przezywa się, a może trafniej – nazywa się – mec. Stanisława Kłysa z Krakowa  ministrem kultury Adwokatury. To jest pewne hasło warte  uwagi i rozważenia. Powtarzam, nie chodzi o wyrzucanie pieniędzy. W pierwszej kolejności warto zadbać o szkolenie zawodowe, to jest jasne. Jednakże, kultura sprzyja temuż doskonaleniu, jako że człowiek kulturalny, to człowiek dobrze wykształcony- zawsze zauważany w przestrzeni społecznej.

Wiele osób może stwierdzić jednakże, iż w tych arcytrudnych czasach, w których młodzi mają kłopot z wejściem na rynek i z późniejszym utrzymaniem się, nie ma miejsca na kulturę i jej popularyzowanie.

Zwłaszcza młodzi adwokaci nie tylko powinni nieść kulturę przez siebie, ale i z niej korzystać, bowiem dzięki temu będą lepszymi adwokatami, to zaś pozwoli im na zarabianie pieniędzy. Dbałość o kulturę nie tylko rozwija nas jako adwokatów, ale zwiększa kreatywność i innowacyjność działania, a także rozumienie problemów społecznych. Zgadzam się, że obecnie jest trudna sytuacja na rynku, dlatego młodym trzeba pomóc. Mój program wyborczy tego rodzaju pomoc przewiduje. Uważam, że początkujący adwokaci powinni być zwalniani ze składek adwokackich (z wyjątkiem składki na OC), np. przez okres 6 miesięcy od wpisu na listę.

Co z odpisem na Naczelną Radę Adwokacką?

Nie mam wątpliwości, że jego wysokość powinna być zweryfikowana, podobnie jak i wydatki na Naczelną Radę Adwokacką. Wracając jednak do głównego nurtu wypowiedzi pragnę podkreślić, że młodym adwokatom można byłoby pomóc np. poprzez urządzenie bezpłatnych dyżurów w siedzibie Rady i tym samym promowanie ich nazwisk oraz kancelarii. Nadto, konieczne jest wprowadzenie transparentnych zasad przydziału spraw z urzędu. Zamiast oczekiwać na program informatyczny z NRA, można takie przedsięwzięcie podjąć w ramach Izby, poprzez ekstranet, stronę www lub alfabetyczny rozdział spraw pomiędzy adwokatów. To jest konieczność. Młodzi muszą zaś przyjąć pewną koncepcję współpracy  ze starszymi kolegami, którzy być może mają sprawy, jednak często – nie mają już po prostu sił, by je prowadzić. Należałoby się godnie umówić między pokoleniami co do sposobu prowadzenia wspólnych spraw, także pod kątem wynagradzania. Zbiór Zasad i Godności Zawodu powinien dawać nam wskazówki co do tego, jak się układać między sobą, aby się wzajemnie nie wyzyskiwać w sytuacji, gdy z jednej strony mamy doświadczonego adwokata z wyrobionym nazwiskiem, z drugiej zaś – młodego i ambitnego adepta sztuki adwokackiej.

Z czego miałoby wynikać poparcie adwokatów dla wprowadzenie systemu, o którym pan mecenas mówi?

Z zasady koleżeństwa. Nie może być ona pustą normą Kodeksu Etyki Adwokackiej. Koleżeństwo i wspieranie się, to nie są cechy korporacyjności, lecz zasady porządku, które przechowuje nasz zawód. Skoro samorządowi powierzono pieczę nad jego wykonywaniem, a zmieniły się warunki ustawowe, w wyniku których do zawodu weszło dużo młodych ludzi, chcących go wykonywać, to my po prostu musimy im pomóc. Oni nie mogą być postrzegani przez starszych adwokatów jako barbarzyńcy, lecz współpracownicy, a w końcu także przyjaciele. A to właśnie dlatego, że zasada koleżeństwa musi zostać wskrzeszona.

Co pan mecenas sądzi o postulatach wprowadzenia do Adwokatury możliwości wykonywania zawodu w oparciu o umowę o pracę?

Jestem ostrożny w tym zakresie, bowiem brak umowy o pracę jest jedyną wyróżniającą nas cechą pośród innych zawodów prawniczych. Jednakże w ograniczonym zakresie – zwłaszcza między młodymi adwokatami, którzy dopiero zaczynają pracę w zawodzie albo adwokatami, którzy są u zmierzchu wykonywania zawodu – ewentualność umowy o pracę w kancelarii adwokackiej lub spółce o takim charakterze należy rozważyć, oczywiście – z poszanowaniem zasad koleżeństwa i wzajemnego szacunku. Zatem umowa o pracę w pewnych sytuacjach tak, ale wyłącznie w kancelarii lub spółce adwokackiej.

Czy zastanawiał się pan mecenas nad możliwością wprowadzenia ubezpieczenia lub innej formy samopomocy środowiskowej pozwalającej na to, aby osobom, których sytuacja życiowa w danym momencie nie pozwala na wykonywanie zawodu, udzielić materialnego wsparcia?

W dawnej Adwokaturze, tj. w tej, której młode pokolenie może nie pamiętać, funkcjonowała koleżeńska kasa wzajemnej pomocy. Przepisy prawne, tj., ustawa o bankowości, zakazują tego rodzaju działalności, bowiem nie wykonujemy zawodu na podstawie umowy o pracę. Z uwagi na powyższe, konieczne byłoby dokonanie zmian na poziomie ustawowym, pozwalających na wskrzeszenie kasy lub rozwiązanie  problemu np. poprzez powołanie fundacji lub stowarzyszenia. Wiem, że w Izbie Wrocławskiej mec. Sławomir Krześ powołał do życia wraz z panią mec. Małgorzatą Gruszecką tego typu podmiot, a jego zadaniem jest wspieranie adwokatów w trudnych życiowych momentach. Oczywiście – w ograniczonym zakresie, ale jednak, takie działania mają miejsce. Ja sam, gdy podupadłem na zdrowiu, skorzystałem z tego rodzaju pomocy i Okręgowa Rada Adwokacka pod przewodnictwem urzędującego Dziekana, adw. Andrzeja Grabińskiego, zwolniła mnie ze składki w okresie choroby.

Zwolnienie ze składki, to chyba nie jest wsparcie, które może pozwolić na „rozkręcenie” kancelarii?

Nie, ale tego rodzaju pomoc ma wymiar symboliczny, bowiem świadczy o tym, że ktoś o mnie myśli w sytuacji, gdy potrzebuję pomocy. Uważam także, iż program Adwokatury musi przewidywać zwalnianie ze składki nie tylko w przypadku choroby trwającej dłużej niż miesiąc, ale i ochrony macierzyństwa, wsparcia rodziny, obowiązków rodzicielskim ojca i matki, a także w losowych sytuacjach życiowych. To jest tylko tyle i aż tyle, ile możemy zrobić.

Jak młodych ludzi nauczyć koleżeństwa?

Dzisiejsze warunki ustawowe i proceduralne, nadmierny formalizm części sędziów, roszczeniowość klientów, podejrzliwość służb – to wszystko sprawia, że bez koleżeństwa Adwokatura nie może istnieć. Niegdyś nie do pomyślenia było, aby na grupowej sprawie karnej, w przypadku niestawiennictwa jednego z obrońców, inny go nie zastąpił. Dzisiaj, miewam niekiedy wrażenie, że w działalności adwokackiej nie mamy już do czynienia z zachowaniami właściwymi dla sportu drużynowego, lecz jedynie indywidualnego. Konieczne jest pochylenie się nad konkurencyjnością, ale i nad formułą doskonalenia zawodowego w zakresie specjalizacji. Nie umiemy wszystkiego, a model uniwersalnego adwokata sądowego powoli zamiera, choć w mniejszych ośrodkach jest on tak samo niezbędny i konieczny jak lekarz rodzinny. Sądzę jednak, że doskonalenie zawodowe, oprócz zajęć o charakterze ogólnym, winno zmierzać w kierunku specjalizacji i kursu – wykłady oraz ćwiczenia.

Jaki ma pan mecenas pomysł w zakresie szkolenia aplikantów adwokackich?

Izba wrocławska zawsze przewodziła w szkoleniu aplikantów, było to udziałem wielu  pokoleń adwokatów- wykładowców i patronów oraz kierowników szkolenia. Gdybym  nadal jednak miał na to wpływ chciałbym, aby wykłady były dokumentowane orzecznictwem, sylabusem i prezentacją. To musi stanowić własność Izby Adwokackiej po to, aby w kolejnych latach adwokat- wykładowca uzupełniał materiały do wykładów i ćwiczeń. Chodzi o to, aby ćwiczenie lub wykład miały charakter wyjątkowy, niepowtarzalny, a więc  wartościowy, także dla słuchaczy. Podział wprowadzony  przez Dziekana  adwokata Andrzeja Grabińskiego na ćwiczenia i wykłady, w których uczestnictwo zostaje potwierdzone stosownym dokumentem, jest sensowny, ale konieczne jest zaangażowanie się w zajęcia, bowiem interaktywność prowadzenia zajęć jest niewystarczająca. W trakcie zajęć czas opowiadania tylko o własnych sprawach  kończy się, musi być go zaś więcej w części  odnoszącej się do tego, o czym ktoś inny opowiedział lub napisał.

Jak widzi pan mecenas kampanię wizerunkową Izby we Wrocławiu?

Kiedy byłem Dziekanem, w 2008 roku, zorganizowana została wystawa „Adwokaci Polscy Ojczyźnie”, z okazji 90-lecia Odrodzenia Adwokatury Polskiej. Za  sprawą życzliwości kierownictwa Sądu Okręgowego we Wrocławiu – Pani Prezes Wiesławy Macińskiej oraz Pani Prezes Ewy Barnaszewskiej- udało mi się wówczas zapewnić, aby miała ona miejsce także w hallu Sądu Okręgowego. Zdjęcia były dzięki temu oglądane przez wszystkich ludzi przychodzących do sądu, a więc zarówno przez sędziów, prokuratorów, aplikantów, studentów, biegłych, jak i przez same strony. W mojej ocenie – banery, porozrzucane po przypadkowych punktach miasta nie są najlepszym rozwiązaniem dla promocji wizerunku Adwokatury, podobnie jak i ustawianie plakatów tylko w siedzibie Izby Adwokackiej. Promocja Adwokatury powinna mieć bowiem miejsce w szeroko rozumianej przestrzeni publicznej, takiej jak muzea, sale wykładowe Uniwersytetu Wrocławskiego, inne szkoły wyższe lub teatry, a zatem wszędzie tam, gdzie przychodzą różni ludzie. Powszechnie akceptowany jest też pomysł promocji zawodu adwokata jako instytucji. Powinniśmy dobrze mówić o adwokatach, oni zaś powinni być obecni w różnych sferach życia publicznego.

Czy Adwokatura powinna zajmować stanowisko w sprawie wydarzeń o charakterze społecznym lub politycznym?

Adwokatura jest podmiotem publicznym i nie jest to wyraz jej marzeń, efekt tradycji lub objaw braku pokory– mówimy przecież o modelu ustawowym. Adwokatura powinna współdziałać w tworzeniu, interpretacji i stosowaniu prawa. Tymczasem, nasze środowisko jest marginalizowane, a wydawane o nas opinie – jak się wydaje – nie zawsze są uprzednio rozważane. Myślę jednak, że – wbrew przekonaniu polityków – to adwokaci są bliżej ludzi i ich problemów niż politycy właśnie. Dlatego uwagi Adwokatury, jako cenne, z jednej strony powinny być brane pod uwagę, z drugiej zaś – powinny być odważnie wypowiadane. W 1983 r. ówczesny Minister Sprawiedliwości i Sąd Najwyższy doszli do przekonania, że Adwokatura nie ma prawa wypowiadania się w sprawach ustrojowych. Jednakże wydawane wówczas przez organy samorządu uchwały funkcjonowały w obrocie i były szanowane niezależnie od tego, jakie poglądy wyrażał wówczas Minister lub Sąd Najwyższy. Adwokatura nie może zatem dziś milczeć w ważnych sprawach publicznych dotyczących praw człowieka, w tym takich jak sytuacja Trybunału Konstytucyjnego i zakotwiczenie jego pozycji w hierarchii norm konstytucyjnych. Nasz głos jest potrzebny oraz ustawowo usprawiedliwiony.

 
Rozmawiała adw. Joanna Parafianowicz

2014-08-28 12.36.18

 

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ