Joanna Chmielewska, naprawdę nazywała się Irena Kuhn, jej książki w PRL sprzedawano spod lady, a w latach 90. w milionach egzemplarzy. Od początku pisarskiej kariery posługiwała się pseudonimem, który stał się w istocie jej drugą tożsamością. Kiedy bowiem pełnomocnik pisarki Tadeusz Lewandowski udał się do Urzędu Skarbowego aby złożyć jej zeznanie podatkowe okazało się, że Irena Barbara Kuhn nie figuruje w skarbowych wykazach. W odróżnieniu od Joanny Chmielewskiej, czyli literackiego pseudonimu bez osobowości prawnej.
“Tylko miłość pań urzędniczek do jej powieści sprawiła, że nie nastąpiły ogromne perturbacje. One to po cichu same wyczyściły, żeby pani Joanna nie miała kłopotu – wspomina Tadeusz Lewandowski, dziennikarz i krytyk literacki, który przez blisko 13 lat był dla pisarki plenipotentem, jakby menedżerem i agentem literackim”.
Mając tę wiedzę, cytat z wypowiedzi pisarki, zyskuje nowy wymiar ;)
[Zwierciadło, Agata Brandt, 7/17; foto: gazeta.pl]
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.