Głośniejszy niż jego muzyka, apl. radc. Martyna Chudzińska

Michael Jackson, znany także jako „Król Popu” zmarł już ponad 14 lat temu ale nadal jest o nim głośno. Niestety, nie tylko w kontekście jego twórczości muzycznej.

Jackson był oskarżany o molestowanie seksualne nieletnich kilka razy. W 1993 roku niejaki Evan Chandler w imieniu swojego syna złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Ostatecznie w sprawie podpisano ugodę, na mocy której „Król Popu” miał zapłacić rodzinie 23 miliony dolarów. Jacksonowi nie postawiono wtedy zarzutów karnych.

Sytuacja powtórzyła się po premierze kontrowersyjnego dokumentu pt. „Living with Michael Jackson”, który w nieprzyzwoity sposób przedstawiał relację Jacksona z chorującym na nowotwór trzynastoletnim Gavinem Arvizo. To właśnie w ramach tej produkcji Jackson wypowiedział kontrowersyjne zdanie, że “nie widzi nic złego w dzieleniu łóżka do spania z goszczącymi u niego dziećmi“. Choć twórcy dokumentu zostali oskarżeni o fałszywe przedstawienie postaci Jacksona, a w obronie wokalisty stanęli rodzice Gavina, to i tak w sprawie wszczęto dochodzenie. Chłopiec miał wówczas przyznać, że Jackson molestował go kilkukrotnie.

Michael Jackson został aresztowany w 2003 roku i oskarżony o siedem przypadków molestowania nieletnich chłopców. Muzyk nie przyznał się do winy, a w wyniku trwającego kilka miesięcy procesu został oczyszczony ze wszystkich zarzutów.

Artysta zmarł w 2009 roku, lecz jego śmierć nie wyciszyła tematu molestowania nieletnich, jak również nie zahamowała dalszych zarzutów i roszczeń. Kilka lat po śmierci Jacksona Wade Robson (w dzieciństwie fan wokalisty) pozwał MJJ Productions i MJJ Ventures żądając zapłaty odszkodowania. W ramach trasy promującej album “Bad” Jackson odwiedził m.in. Australię, gdzie zorganizował konkurs taneczny dla dzieci, w którym nagrodą było spotkanie z idolem, a potem wizyta na jego ranczo Neverland. Wade wygrał konkurs, mimo że był najmłodszym uczestnikiem. Mężczyzna twierdzi, że był molestowany przez Jacksona od 7. roku życia. W ślady Robsona poszedł niejaki James Safechuck, który poznał Jacksona na planie reklamy napoju PEPSI. Kiedy otrzymał zaproszenie do Neverlandu, miał już 10 lat. Podobno wtedy zaczął się jego koszmar.

Mężczyźni podnosili że firmy Jacksona ułatwiały muzykowi kontakty seksualne z dziećmi, zamiast go kontrolować i chronić nieletnich, z którymi się spotykał. Sąd jednak uznał, że spółki założone przez gwiazdora nie miały możliwości kontrolowania wokalisty i jego zachowań. Sprawy zostały połączone, a rozstrzygnięcie nie było korzystnie dla powodów.

W 2019 roku Robson i Sadechuck pojawili się w dokumencie pt. „Leaving Neverland: Ciemna strona Michaela Jacksona”. Liczne kontrowersje wokół tej produkcji doprowadziły do wznowienia wszczętych przez nich postępowań, lecz i tym razem obie sprawy nie zakończyły się sukcesem. Kilka dni temu Sąd Apelacyjny w Los Angeles zadecydował o  ponownym wznowieniu spraw Robsona i Safechucka. Uznano bowiem, że:

korporacja, która ułatwia seksualne wykorzystywanie dzieci przez jednego ze swoich pracowników, nie jest zwolniona z obowiązku ochrony tych dzieci tylko dlatego, że jest wyłączną własnością sprawcy wykorzystywania“.

Jonathan Steinsapir, prawnik Estate of Michael Jackson, w oświadczeniu dla CNN powiedział: “Jesteśmy rozczarowani decyzją sądu.” Później dodał, że pozostaje w przekonaniu, iż Michael Jackson jest niewinny. Z kolei Vince William Finaldi, prawnik Safechucka i Robsona, stwierdził: “Jesteśmy zadowoleni, ale nie zaskoczeni, że Sąd Apelacyjny uchylił poprzednie orzeczenia, które według niego były nieprawidłowe, sprzeczne z prawem Kalifornii i stworzyłyby niebezpieczny precedens, który zagrażałby dzieciom w całym stanie i kraju. Z niecierpliwością czekamy na proces merytoryczny”.

Myślę, że wiele osób – podobnie jak pełnomocnik Safechucka i Robsona – czeka na rozstrzygnięcie tej wieloletniej batalii.

aplikantka radcowska Martyna Chudzińska

Share Post
No comments

LEAVE A COMMENT