Pan redaktor Marek Czyż, zapowiadając zmiany w TVP obiecał, że telewizja zacznie pokazywać fotografie, w miejsce nasyconych emocjami i stanowiących subiektywną interpretację zdarzeń – obrazy. Bazując na tym podziale, jaki obraz adwokatury dziś widzę?
Po ośmiu latach wieszczenia przez adwokatów końca demokracji i (w wielu wypadkach słusznego!) krytykowania działań polityków uderzających w fundamenty państwa prawa, w ostatnich dniach doświadczyliśmy zmiany ustawy sejmową uchwałą a w jej wyniku – wyłączenia sygnału nadawczego telewizji publicznej. Następnie, obejrzeliśmy kuluarowe przepychanki związane z przejęciem TVP i PAP oraz dowiedzieliśmy się, że stanowiska w spółkach skarbu państwa zostały już rozdane. Nie byłoby w tym z pewnością nic zaskakującego, gdyby nie to, że:
– piętnowaliśmy jako środowisko, obsadzanie rad nadzorczych ludźmi z koleżeńskiego klucza, tymczasem można odnieść wrażenie, że spółki skarbu państwa zasilili znajomi znajomych z facebooka,
– krytykowaliśmy grubiaństwo, pychę i butę przedstawicieli władzy, tymczasem dziś jeden adwokatów piastujący ważne samorządowe funkcje, niczym podchmielony wujek z wąsem, relacjonuje wizytę w PAP odwołując się do Światowego Dnia Orgazmu, pisząc o pigułce samogwałtu i życząc posłom pewnej partii, aby się nie zaorgazmowali na amen*.
Tak powinien wyglądać udział adwokatów w życiu publicznym?
Adwokatura choć zdaje się to niekiedy czynić, nie jest od tego, aby wyznaczać kolejne standardy w podlizywaniu się politykom, lecz od tego by pilnować porządku – wczoraj, dziś i jutro. Niezależność palestry leży w jej dyskomforcie. Z jednej strony bowiem przedstawiciele władzy zawsze dążą do tego, aby naciągając strunę przyzwoitości, zmieniać prawo w kierunku dla nim korzystniejszym z drugiej zaś, adwokatura zawsze musi być wobec takiej postawy w kontrze. Zarówno jako środowisko zawodowe, jak i jednostki je tworzące. Adwokat, prowadząc sprawy klientów, codziennie patrzy na ręce sądu, prokuratury czy organów administracji bacząc na to, aby w toku postępowania nie dochodziło do naruszania przysługujących obywatelowi praw i wolności. Samorząd zawodowy zaś ma przyznane ustawowe kompetencje, za sprawą których może udzielać pomocy prawnej, współdziałać w ochronie praw i wolności obywatelskich oraz w kształtowaniu i stosowaniu wprawa. Zarówno adwokaci jak i adwokatura ze swej istoty tkwią w nieustannym konflikcie pomiędzy dobrem obywateli i ich prawami i wolnościami, a zakusami polityków, niezależnie od tego, jakie ugrupowanie w danym momencie piastuje władzę. Na tym polega niezależność, która będąc podstawową cechą adwokacką wymaga równocześnie, aby ciągle sobie o niej przypominać. W szczególności wtedy, gdy tytuł „adwokat” otwiera drzwi do piastowania ważnych funkcji zaś przedstawiciele samorządu chcąc nie chcąc są odbierani jako głos całego środowiska zawodowego.
Adwokatura w konfrontacji z władzą nie ma komfortu domowego kotka, który prosi o otworzenie mu drzwi po to, by zacząć w nie po chwili drapać i żądać wpuszczenia z powrotem, bo przecież zimno i pada. Samorząd wchodząc do polityki traci niezależność podobnie jak i adwokat, a drogi powrotu już nie ma. Rzecz w tym, że prawdopodobnie zbyt często za cenę partykularnego interesu i własnych korzyści poświęcany jest interes całego środowiska.
Ten tekst jest wyrazem sprzeciwu wobec takiej postawy.
adw. Joanna Parafianowicz
*wpis, którego treść powołuję, został opublikowany na Facebooku, który zgodnie ze stanowiskiem SN wyrażonym w wyroku z 17.4.2018 r., IV KK 296/17, jest miejscem publicznym.
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.