Recenzja książki: „10 godzin” Marii Nurowskiej


Maria Nurowska jest jedną z najbardziej znanych polskich powieściopisarek, po jej książki sięga kilka pokoleń czytelników, wiele z nich to bestsellery, które miały kilkanaście wydań. Najbardziej znane jej powieści to m.in. „Hiszpańskie oczy”, „Rosyjski kochanek”, „Miłośnica”, „Mój przyjaciel zdrajca”, „Sprawa Niny S” czy „Nakarmić wilki”. Książki Nurowskiej przetłumaczono na szesnaście języków.

Przyznaję, że żadnej z książek autorki wcześniej nie czytałam, ale wiem jedno – „Dziesięciu godzin” opowiadającej o czasie, który może zmienić losy legendy Solidarności (Józefa Piniora), jednej kobiety (Małgorzaty) i jednego kraju (Polski) nie przetłumaczyłabym na żaden język, choćby chodziło „tylko” o język śląski.

Dlaczego?

Bohaterka książki – Małgorzata jest sędzią, w której referacie pojawił się wniosek prokuratury o zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci tymczasowego aresztowania Józefa Piniora. Nieszczęśliwa w małżeństwie, niespełniona jako kobieta, matka skomplikowanej, bo nastoletniej córki, lecz – zdecydowana jako sędzia. Nieoczekiwana miłość do mężczyzny stawia Małgorzatę w sytuacji bez wyjścia.

Mogło być ciekawie, a wyszło jak w argentyńskiej telenoweli. Ona kocha, on kocha, mąż rozumie, choć nie od razu, ale koniec końców wyjeżdża na Mazury szkolić konie, wszyscy się kochają. Serio.

Małgorzata, mistrz… Motyw znany z powieści Bułhakowa (Mistrz i Małgorzata) jest stałym elementem powieści i zarazem – najsłabszym jej ogniwem. Powieść odnosząca się do niemal aktualnych wydarzeń sprawia wrażenie napisanej naprędce, trochę na kolanie a z pewnością na konkretne zlecenie – choć zdaje się, to należy podkreślić, że zleceniodawcą jest sumienie autorki, nakazujące potępić poczynania aktualnej partii rządzącej. Małgorzata staje przed dylematem – wniosek uwzględnić, czy też nie. Sprawa byłaby o niebo (sic!) prostsza gdyby nie fakt, iż wszystkie jej poczytania obserwuje nie kto inny, lecz Szatan.. a zatem siła, która „wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”. Skojarzenia fikcyjnych postaci z realnymi nazwiskami: Kaczyński, Macierewicz, Ziobro (itd.) zdają się być nieuniknione.

Mesjaszem jest Borys Budka… Nie wypada niczego więcej zdradzać :)

Na obwolucie książki czytamy: „Od dłuższego czasu zadaję sobie pytanie: dokąd zmierzasz, Polsko? (na marginesie podobne pytanie, równie wyświechtane, pobrzmiewa mi stale w uszach: Quo Vadis, Adwokaturo?) Ta książka zrodziła się z mojej niezgody na to, co się dzieje wokół mnie, i przekonania, że nie można milczeć.”

Eh, czasami warto.

JP

P.S. duży, choć jedyny, plus za #adwokot’a na okładce

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ