Pogrom w Jedwabnem – masowe zabójstwo kilkuset Żydów, dokonane 10 lipca 1941 z niemieckiej inspiracji przez grupę co najmniej 40 Polaków. W wyniku zbrodni zginęło co najmniej 340 osób, z czego około 300 zostało żywcem spalonych w stodole. Pogrom w Jedwabnem stał się znany w Polsce za sprawą książki Jana Tomasza Grossa Sąsiedzi.
W Jedwabnem – miejscowości w powiecie łomżyńskim – 10 lipca 1941 roku doszło do zbrodni, o której możemy powiedzieć, że miała cechy ludobójstwa – żydowscy mieszkańcy miasteczka zostali zgromadzeni na rynku, przez wiele godzin przetrzymywani, bici, upokarzani, a potem zapędzeni do drewnianej stodoły na obrzeżach miejscowości i tam spaleni żywcem. Bezpośrednimi sprawcami tej zbrodni byli Polacy – z Jedwabnego, ale także mieszkańcy okolicznych wsi. Jak wynika z relacji świadków, już od rana zjeżdżali oni furmankami, najwyraźniej wiedząc, co się szykuje, z nadzieją na udział w rabunku mienia ofiar.
Głównym źródłem wiedzy o zbrodni jest relacja Szmula Wasersztejna, Żyda z Jedwabnego, oraz akta powojennych procesów sprawców. Wasersztejn zapewne nie wszystko widział na własne oczy, ale potem się ukrywał z grupą Żydów z Jedwabnego, i myślę, że wielokrotnie sobie tę historię opowiadali. W związku z tym miał wiedzę pochodzącą z relacji innych osób, którą starał się przekazać, także informacje o sprawcach. W swojej relacji wymienia kilkunastu sprawców. On potem do końca życia żył z poczuciem, że tę prawdę musi przekazać jako świadek, jeden z nielicznych, którzy przeżyli. Rzetelność tej relacji budziła pewne wątpliwości niektórych, tymczasem okazała się ona dość akuratna. Odnalezienie grobu wewnątrz stodoły potwierdzało jej prawdziwość.
W ramach śledztwa prowadzonego przez IPN nie doszło do pełnej ekshumacji ofiar, ale nawet to, co zrobiono, pozwala potwierdzić to, co wiemy ze źródeł pisanych. Odkryto zarys tej stodoły, jej podmurówkę. Wewnątrz odkryto grób tej pierwszej grupy, a poza obrębem fundamentów – drugi, masowy, do którego zepchnięto spalone szczątki pozostałych ofiar. Szczątki nie mogły być poruszone, co jest związane z zasadami religii żydowskiej. Jako historyk oczywiście bardzo żałuję, że nie odbyła się pełna ekshumacja, bo dzięki niej dowiedzielibyśmy się znacznie więcej, natomiast rozumiem, że nie można było jej zrobić. Konieczne było uwzględnienie wrażliwości żydowskiej. Decyzję podjął ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Lech Kaczyński.
Zachęcamy do obszernej lektury na ten temat tu.
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.