Jan Brzechwa – adwokat

Urodził się w dniu 15 sierpnia 1898 r. a zmarł w Warszawie w dniu 2 lipca 1966 r. Choć w życiu literackim używał pseudonimu Jan Brzechwa, w życiu prawniczym znany był jako Jan Wiktor Lesman, pod tymi danymi bowiem wpisany był na listę adwokatów Okręgu Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Jak pisze Martyna Majewska w pokojowej publikacji, mężczyzna przystojny, pociągający i elegancki. Sierżant sztabowy elitarnego 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Studiował kolejno medycynę i polonistykę, ale dopiero studia prawnicze zakończył z sukcesem. Był współzałożycielem Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych, a w latach 1924-1939 jego radcą prawnym.

Brawurowo prowadził i wygrywał przed sądem wiele spraw dotyczących praw autorskich. Był bowiem specjalistą w tej dziedzinie, a specjalizację wybrał jeszcze w trakcie studiów. W 1939 r. opracował komentarz do prawa autorskiego. Reprezentował w sądzie m.in. Zenona Przesmyckiego („Miriama”) w sprawie toczącej się przeciwko poecie Tadeuszowi Piniemu, który poprzez wydanie edycji dzieł Cypriana Kamila Norwida bez zgody właściciela praw autorskich, Przesmyckiego, naruszył jego prawa do spuścizny po Norwidzie. W 1939 roku ukazał się drukiem jego komentarz do prawa autorskiego.

Jak głosi fama, wiersze dla dzieci zaczął pisać, pod wpływem uczucia do pięknej, znajomej przedszkolanki. Uczucie to uratowało mu życie w czasie II wojny światowej. Jak pisze w swojej książce „Brzechwa nie dla dzieci” Mariusz Urbanek, Brzechwa zakochany był wtedy bez pamięci i niestety bez wzajemności w Janinie Serockiej (wówczas mężatki), która dwukrotnie odrzuciła jego oświadczyny. Zrozpaczony, umierający wręcz z miłości Brzechwa … nie zauważał okupacji i represji. Mariusz Urbanek pisał: ”Któregoś dnia został zadenuncjowany i zabrany przez Niemców na aleję Szucha. Tam  oskarżyli go, że jest Żydem. Brzechwa miał odpowiedzieć, że to nieprawda, ale jeśli chcą go rozstrzelać, to niech tak zrobią, gdyż jemu i tak nie zależy już na życiu. Skonsternowani Niemcy chcieli wiedzieć dlaczego. – Kobieta, którą kocham, nie chce się ze mną połączyć, a życie bez niej nie ma dla mnie wartości – odparł. Odpowiedź była tak absurdalna, że Niemcy ryknęli śmiechem i go puścili. Przy budce wartownika przypomniał sobie, że w pokoju, gdzie był przesłuchiwany, został torcik. Wrócił, zastukał, przeprosił i zabrał ciasto. Niemcy byli tak zaskoczeni tą bezczelnością, że nie zaoponowali.”  Tak wielkie uczucie musiało zostać nagrodzone i  trzecie oświadczyny zostały przyjęte.

Po II wojnie światowej Brzechwa powrócił do zawodu prawnika, był m.in. radcą prawnym w Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”; jednocześnie działał aktywnie w PEN Clubie.

 

fot. Wieslaw M. Zielinski / East News

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ