Rozmowa z adw. Mateuszem Łątkowskim

Dlaczego został Pan adwokatem? Czy był to przypadek (całkowity/częściowy), czy świadomy wybór?

 

Chciałoby się odpowiedzieć najprościej jak tylko można, czyli dlatego zostałem adwokatem, że chciałem nim być. Będąc jednak zupełnie poważnym – wybór ścieżki kariery był przemyślany i w pełni świadomy. W zawodzie adwokata od zawsze ceniłem sobie bowiem i wciąż cenię niezależność i możliwość samorealizacji. To w adwokaturze jest najpiękniejsze i najbardziej mnie pociąga, oczywiście tak samo mocno jak stanowcza walka w interesie i na rzecz klienta. Dlatego też ten zawód był i wciąż jest dla mnie spełnieniem marzeń. Pracuję nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla innych i to właśnie sprawia mi olbrzymią przyjemność, a zadowolenie klientów i ich dalsza rekomendacja to powód do prawdziwej dumy i dowód na to, że warto było przywdziać togę z zielonym, a nie z żadnym innym, żabotem.
Czym są, zgodnie z polskim prawem „prawa zwierząt”?

 

Będąc adwokatem muszę być precyzyjnym i dlatego też zwracam uwagę – nie „prawa zwierząt”, lecz „prawna ochrona zwierząt”. O prawach zwierząt w ślad za komentarzem do ustawy aut. W. Radeckiego możemy mówić jedynie w sensie przenośnym, ale nie dosłownym. Z kolei prawna ochrona zwierząt to przede wszystkim ochrona humanitarna, gdyż zdecydowana większość przepisów ustawy z 1997 roku do takiej ochrony należy. Prawna ochrona to także ochrona etyczna, która stanowi czy zwierzę może być uśmiercone i jakimi względami może być to uzasadnione ( zob. Ustawa o ochronie zwierząt. Komentarz. aut. W. Radecki, Warszawa 2012 ). W ustawie jednak znajdziemy także przepisy np. art. 6, 33 i 33a konsekwentnie sytuujące prawną ochronę zwierząt we wszystkich możliwych aspektach w ramach prawa ochrony środowiska. Tym samym problem jest złożony, niejednoznaczny i przez to szalenie mnie intrygujący.

 

Czy prawo przewiduje to, że zwierzęta – nie tylko odczuwają ból, ale także – mają uczucia?

 

Według ustawy o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997 roku zwierzę jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Cierpienie natomiast jest pojęciem nadrzędnym i obok bólu obejmuje także np. lęk. Tym samym zwierzęta nie tylko odczuwają ból fizyczny, ale także i psychiczny, co z kolei niewątpliwie łączy się z ich uczuciami. Oczywiście zwierzęta owe uczucia wyrażają na swój specyficzny sposób – często liżąc katującą ich rękę, bo szybko zapominają o doznanym wcześniej strachu. Zwierzęta niewątpliwie cierpią, a na cierpienie słabszych i często bezbronnych zwierzaków, choć nie tylko ich, nie ma mojej zgody. Z rozmów ze specjalistami i z własnego doświadczenia zawodowego i życiowego wiem jednak, że w sytuacjach dla zwierząt dyskomfortowych np. porzucenia lub niewłaściwego traktowania najbardziej cierpią one psychicznie, a tym samym nie mogą być pozbawione uczuć. Prawodawca jednak wprost w ustawie o uczuciach zwierząt sensu stricto nie wspomina.

 
Czy „prawa zwierząt” są w Polsce respektowane – w praktyce?

 

Jeszcze do niedawna organy ścigania bagatelizowały sprawy związane z prawną ochroną zwierząt, gdyż uważały je za niezbyt poważne występki. Skala tego problemu wciąż jednak rośnie i m.in. z tego powodu właściwe instytucje ( policja i prokuratura ) nie mogą już nad tego typu sprawami przechodzić obojętnie, co się jednak jeszcze zdarza. Obecnie, mam nadzieję że także dzięki mojej pracy, ale także i prozwierzęcych fundacji, podejście organów ścigania do przestępstw popełnianych na zwierzętach zmienia się na lepsze, choć wciąż wiele do życzenia pozostawia postawa i zaangażowanie w te sprawy niektórych policjantów czy prokuratorów. Proszę mnie jednak źle nie zrozumieć – ja nie generalizuję, albowiem w komendach i prokuraturach spotykam także ludzi pełnych empatii. Ci empatyczni urzędnicy państwowi stanowią jednak wyjątki, co z przykrością stwierdzam. Często słyszę „to tylko zwierzę”, a winno się przecież mówić „to, aż zwierzę”, czyli istoty od których my ludzie moglibyśmy się jeszcze wiele nauczyć, bo przecież powtarzając np. słowa Artura Schopenhauera „Wierność psa nie ma odpowiednika w rodzie ludzkim. Ileż to razy pies człowieka zawstydza”.

 
Jak do “obrońców” zwierząt podchodzą sędziowie i prokuratorzy? Czy nie ma pan wrażenia, że jako adwokat kojarzony z tą dziedziną, jest pan traktowany nie całkiem serio?

 

– Pragnę zaznaczyć, że moja społeczna działalność na rzecz ochrony praw zwierząt nie jest jedyną, którą jako adwokat się zajmuje. Prowadzę bowiem również szereg innych spraw – rodzinnych, karnych i cywilnych. W obrębie mojej zawodowej działalności pozostaje również prawo kanoniczne. Tym samym o zaszufladkowaniu mnie nie może być mowy. Oczywiście procesy dotyczące problemu katowanych zwierząt są medialne, ja w nich aktywnie uczestniczę i być może stąd powyższe pytanie. Natomiast jak mnie traktują sędziowie, prokuratorzy czy policjanci zajmujący się ściganiem, a następnie sądzeniem sprawców przestępstw popełnianych na zwierzętach i przeciwko nim ma dla mnie drugorzędne znaczenie, gdyż zawsze najważniejszym kryterium mojej pracy w tego typu sprawach pozostaje dobro krzywdzonego zwierzęcia. Bo być człowiekiem, a nie tylko urzędnikiem, to psi obowiązek. Ja natomiast wszystkich sędziów i prokuratorów traktuję bardzo poważnie i oczekuję tego samego. Savoir vivre nie da się jednak nauczyć, z nim trzeba się urodzić. Dlatego też z rzadka usłyszane i pojawiające się na mój temat opinie „nie całkiem serio” zrzucam na karb braku dobrych manier i tolerancji dla spraw, którymi zajmuje się pro publico bono.

 
Gdyby to od pana zależało “wszystko”, co zmieniłby pan – w zakresie „praw zwierząt”?

 

– Wszystko – czyli tak naprawdę świadomość i wychowanie w poszanowaniu dla praw naszych braci mniejszych. W tym jest największy problem tj. w niezdawaniu sobie przez ludzi sprawy, że zwierzę czuje. Pragnę jedynie, albo i aż żeby dotarło do ludzi zadających cierpienie zwierzętom, że zwierzę to nie jest zabawka i obiekt do wyładowania swoich frustracji oraz często sadystycznych zapędów. Jestem jednak realistą i niestety zdaję sobie sprawę, że takowe zachowania będą się zdarzać. Tym samym marzą mi się sprawie, szybko i skutecznie działające organy ściągania oraz wymiar sprawiedliwości należycie egzekwujący przepisy właściwej ustawy. Nie wysokość kary, ale jej nieuchronność jest kluczem do sukcesu. Ja natomiast właśnie staram się by owa nieuchronność nie była tylko pustym sloganem.

 

portret_kz-6392

Share Post
Written by

Adwokot, to adwokot

No comments

LEAVE A COMMENT