Adultyzm, Mirosława Sintek

W ostatnich tygodniach media zawrzały, a krzykliwe nagłówki o Nergalu i „walce” ze żłobkiem zwróciły moją uwagę. Mieszkańcy jednej z kamienic na warszawskim Powiślu skarżą się na hałasy z działającego tam żłobka i nie chcą jego sąsiedztwa. Głównym inicjatorem akcji jest muzyk Adam Darski, znany jako Nergal. Czytając artykuł na ten temat, na myśl szybko mi przyszło tylko jedno słowo – adultyzm. Czym jest? Co oznacza?

Adultyzm to termin, który może nie być powszechnie rozpoznawalny, ale stanowi istotny problem społeczny. To forma dyskryminacji, która polega na przypisywaniu wyższej wartości i kompetencji osobom dorosłym, kosztem osób młodszych, szczególnie dzieci i młodzieży. Chociaż może się wydawać, że jest to problem mniejszy w porównaniu z innymi rodzajami dyskryminacji, takimi jak rasizm czy seksizm, to jednak ma istotne konsekwencje dla młodych ludzi i społeczeństwa jako całości.

W sprawie związanej ze żłobkiem kością niezgody okazał się przede wszystkim skrawek ogródka, który należał do wspólnoty mieszkaniowej. Dzierżawił go właściciel mieszkania, w którym mieścił się żłobek prywatnej sieci. Na kilkunastometrowym kawałku terenu urządzono dzieciom plac zabaw. Umowa dzierżawy ogródka miała wygasnąć w 2020 r. i wspólnota głosowała za tym, by jej nie przedłużać. Jednak pomimo decyzji o likwidacji ogrodzenia oddzielającego ogródek, żłobek i tak korzystał ze swojego nieoficjalnego placu zabaw (źródło:noizz.pl/informacyjne/nergal-chcial-sie-pozbyc-zlobka-dzieci-juz-nie-bawia-sie-pod-oknami/w4j3lnk).

O lokalnym sporze zrobiło się głośno, gdy w „Gazecie Wyborczej” opublikowany został mail Adama Darskiego do administracji i właścicieli żłobka: „Dzisiaj znowu obudziły mnie wrzaski dziatwy, które niosą się też po klatce. W załączeniu zdjęcie siatki pełnej pampersów, gówna. Wszedłem na klatkę i na dzień dobry uderzyła mnie fala smrodu. – pisał. Muzyk porównał również w swojej wiadomości m.in. dzieci do kóz. W konsekwencji sprzed budynku usunięto płot otaczający plac zabaw i dzieci nie bawią się już pod oknami mieszkańców. Żłobek nadal funkcjonuje w środku kamienicy, a jego właścicielka złożyła pozew przeciwko wspólnocie mieszkaniowej. Natomiast mieszkańcy zapowiadają dalsze kroki, mające doprowadzić do likwidacji placówki.

O ile sąd będzie rozstrzygał ten konflikt na poziomie prawnym, o tyle nie rozumiem, dlaczego w przestrzeni publicznej wciąż mówi się w taki sposób o dzieciach. Kilkukrotnie przeczytałam już „nienawidzę dzieci”. Nie było to zdanie wypowiedziane w rozmowie prywatnej, lecz napisane w social mediach przez osoby o dużych zasięgach. Stało się to ogólnie akceptowaną sprawą. Za to nigdy nie usłyszałam „nienawidzę czarnoskórych”, „nienawidzę katolików”. Mało kto reaguje na obraźliwe słowa, którymi nazywa się dzieci: „gówniak”, „kaszojad”, „bombelek” to tylko niektóre z nich. Dzieci w tej filozofii nie są jeszcze ludźmi, to są po prostu „dzieci”. Można się z nich śmiać, można je fotografować bez ich zgody, można im coś nakazać robić „bo tak”, można im coś zakazać „bo nie”, można im dawać kary i nagrody. Stwierdzenie „jesteś jeszcze tylko dzieckiem” sugeruje, że dzieci nie są pełnoprawnymi ludźmi.

Od dzieci wymaga się posłuszeństwa, ciszy, bycia grzecznymi, współpracy, poddaństwa, siedzenia w bezruchu. Najlepiej, żeby znały normy i zasady rządzące światem (które oczywiście wymyślili dorośli). Jest to najbardziej bezbronna grupa, bo zmuszona jest polegać wyłącznie na dorosłych pod każdym względem: finansowym, emocjonalnym, a nawet językowym. A przecież dzieci mają swoje prawa i zasługują na szacunek tak samo jak dorośli.

„Dorosłemu nikt nie powie: „wynoś się”, a dziecku często się tak mówi. Zawsze jak dorosły się krząta, to dziecko się plącze, dorosły żartuje, a dziecko błaznuje, dorosły płacze a dziecko maże się i beczy, dorosły jest ruchliwy, dziecko wiercipięta, dorosły smutny, a dziecko skrzywione, dorosły roztargniony, dziecko gawron, fujara. Dorosły się zamyślił, dziecko zagapiło, dorosły robi coś powoli, a dziecko się guzdrze. Niby żartobliwy język, a przecież niedelikatny. Pędrak, brzdąc, malec, rak – nawet kiedy się nie gniewają, kiedy chcą być dobrzy. Trudno, przyzwyczailiśmy się. Ale czasem przykro i gniewa takie lekceważenie.” – Janusz Korczak.

 

Mirosława Sintek

 

Share Post
No comments

LEAVE A COMMENT