Stawka na priv, apl. adw. Dominika Hauzer-Jodełko

O ile praca w mniejszej lub większej kancelarii, niezależnie od zalet i patologii, z którymi aplikant/ka może mieć do czynienia, daje poczucie stabilności oraz regularny wpływ wynagrodzenia na konto (chcę w to wierzyć), tak moja wnikliwa obserwacja grup dedykowanych zleceniom (w których skądinąd sama poszukuję), utwierdza w przekonaniu, że lwia część aplikantek/ów już od pierwszych dni  w nowej roli stawia na niezależność.

Freelancing już na tym etapie zawodowym, na pierwszy rzut oka, wydaje się przyjemny. Na Facebooku działają około trzy duże grupy, w których codziennie publikowane są wiadomości o treści: „zlecę wykonanie fotokopii…”, „zlecę sporządzenie pozwu/wniosku/odpowiedzi…”, „potrzebuję zastępstwa na rozprawie/posiedzeniu w dniu…”. Tychże postów pojawia się mnóstwo, jednakże o wyborze konkretnego kandydata najczęściej decydują dwa czynniki: refleks w odzewie: „napisałam na priv”, „wysłałam wiadomość e-mail” oraz stawka (oczywiście na priv!). I wbrew pozorom, nie jest to łatwe. Ogłoszenie bowiem należy wychwycić (na Facebooku bywają duże opóźnienia w aktualizacji feedu), następnie skopiować formułkę o sobie wraz ze stawką (każdorazowe jej sporządzanie zmniejsza szansę na bycie pierwszym) oraz informacją o wystawianiu faktur VAT, wysłać wiadomość, wstawić komentarz i czekać na ewentualny odzew. Z moich spostrzeżeń wynika, że kilku użytkowników grup, dzięki swojej uważności oraz refleksowi, zgarnia całkiem przyzwoite ilości zleceń (a przynajmniej jako pierwsi kontaktują się ze zleceniodawcą, oferując swą pomoc).

Nie można pominąć również faktu, że nierzadko zleceniodawcy obdarzają aplikantów/ki dużym kredytem zaufania, powierzając zadanie, udzielając upoważnienia i licząc na to, że wykona on/ona w ultraszybkim terminie fotokopie, sporządzi pozew do piątku do godz. 12:00, czy stawi się na rozprawie, nie pozostawiając klienta samemu sobie. Mówiąc zatem wprost: po prostu zrobi swoją robotę. Z historii, które do mnie dotarły, bywają i tacy adepci, którzy wyjdą w połowie rozprawy, bo było nudno (sic!), czy też się nie stawiają, „bo coś im wypadło”, informując pełnomocnika/obrońcę po fakcie. W każdym zawodzie można spotkać ludzi nieuczciwych, przy czym i tutaj, szczęśliwie, wyjątki tworzą regułę, po obu stronach zleceniowej barykady.

Śmiem twierdzić z kolei, że płatności za fakturę VAT przez Mecenasów to temat wywołujący wśród aplikantek/ów tak silne emocje, jak dyskusja o praworządności w naszym państwie.

Ilu aplikantów/ek, tyle doświadczeń w negocjacjach stawki, terminowości lub opóźnieniach w zapłacie, czy też czasem jej braku za wykonaną usługę. Przyznam, że mam wyłącznie pozytywne doświadczenia z Mecenasami, z którymi współpracowałam i nadal działam, są to ludzie uczciwi i terminowi. Innym zatem życzę podobnych współprac, a sobie niezmienności opinii w tej materii.

W moim odczuciu, jeśli chcemy działać „na własną rękę”, to nie może nam w tym wszystkim umykać, że nade wszystko aplikant/ka ma za zadanie przygotować się do wykonywania zawodu zaufania publicznego. Niezależnie od liczby złapanych „stójek” czy też sporządzonych rozmaitych pism procesowych, żadne statystki nie zastąpią oparcia, jaki daje przy takim działaniu realny, oparty na zaufaniu i szacunku patronat, szczególnie działając „na swoim”. Gdy czegoś nie wiem (a nie ma co ukrywać – aplikant ma prawo nie wiedzieć, ma prawo się uczyć i pytać), to Patron wskazuje mi kierunek. Wolność i niezależność aplikanta/ki zatem winna kończyć się tam, gdzie zaczyna się niepewność i niewiedza, bowiem to my już po pół roku odbywania aplikacji, mamy wpływ na sytuację prawną i życiową Klientów, nawet wówczas, gdy „tylko łapiemy zlecenia”.

apl. adw. Dominika Hauzer-Jodełko

 

 

Share Post
No comments

LEAVE A COMMENT