Spór o nazwę, apl. adw. Oleg Marcinowski

Kiedy pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia Phil Knight, współzałożyciel firmy Blue Ribbon Sports, sprzedającej w Stanach Zjednoczonych Ameryki obuwie japońskiej marki Onitsuka Tiger, postanowił nazwać jeden ze swych modeli butów słowem „Aztec”, ówczesny rynkowy potentat Adidas, który również używał tej nazwy, zagroził mu procesem sądowym. „Jak się nazywał ten gość, który dokopał Aztekom?”, zapytał jego były trener, a aktualny wspólnik Bill Bowerman – potomek pierwszych osadników, Amerykanin z krwi i kości, człowiek instytucja i trener legenda. „Cortez”.

Wypuszczony w 1972 roku pierwszy model butów Nike o takiej nazwie, aktualnie jest jednym z symboli branży obuwia sportowego, a założona w pokoju dla służby przez nieco wycofanego fascynata duchowości i greckiej filozofii Knighta oraz charyzmatyka, szaleńca i tytana pracy Bowermana firma w 2015 roku odnotowała roczny przychód przekraczający 30 mld dolarów. Amerykański sen.

Prawnicy europejskich domów mody mogą zazdrościć nie tylko obsługi koncernu przynoszącego niebotyczne zyski. Wyzwania. Rodzina Guccich może odgrywać swój celebrycki spektakl. Najgłośniejszy ze względu na wartość przedmiotu sporu (10 mld dolarów) proces Nike contra Adidas jest wart uwagi ze zgoła odmiennej przyczyny. Knight w czasach Blue Ribbon nieraz powtarzał, że ma szpiega w Japonii. James Bond zaczynał wtedy swój nieśmiertelny szarm. Rozgrywka.

Rok 2014. Trzech wybitnych pracowników Nike. Wicedyrektor Adidasa, nomen omen niegdyś projektant konkurenta. Niezobowiązujące spotkanie, zobowiązująca rozmowa. Obietnica dużej sławy i jeszcze większych pieniędzy. Trio zaczyna odseparowywać się od pracodawcy. Promocja ich samych. Twitter. Instagram. Oferta Adidasa. Niezależne studio oraz… ujawnienie ścisłe tajnych projektów Nike na najbliższe lata. Wahanie. Zakaz konkurencji w umowach. Rok. Obietnica Adidasa – pokrycie kosztów procesu. Spotkania z prawnikami. Jeden z tercetu przeprowadza się do Włoch – hołd dla wydolności tamtejszego sadownictwa? Adidas to twardy gracz. Chce kontroli. Mają być formalnie zatrudnieni. Sprawa zaszła za daleko, żeby się wycofać. Gromadzenie materiałów. Psuje się laptop włoskiego łącznika. Trzy dni w naprawie, dwa wyjścia z siedziby, jeden mejl.

Po zatarciu śladów i oficjalnym przejściu do Adidasa dezerterzy oświadczają, że nie widzą przeszkód by znów współpracować z Nike. Chciałbym poznać replikę Adiego Dasslera, założyciela Adidasa, który lutą nienawiścią darzył swojego brata – założyciela Pumy, a jeszcze bardziej replikę Bill Bowermana, który pewnego dnia w swojej skrzynce na listy zamontował ładunek wybuchowy dla listonosza notorycznie ową skrzynkę swoim samochodem trącającego. Niema miękkiej gry wśród twardych ludzi.

Nie jest to jedyny, a zwłaszcza nie jest to ostatni spór pomiędzy gigantami. Ani jedyne przejęcie. Adidas przekabacił zwolennika Nike – ekstrawaganckiego rapera Kaynego Westa, pozwalając mu stworzyć linie butów Yeezy, nawiązujących stylistyką do czasów biblijnych. Kontrowersyjny hit. Czy będzie miał taki sam wpływ jak na początku lat osiemdziesiątych młodziutki, relatywnie nieznany Michael Jordan na zmagający się z kłopotami Nike? Zamiast kilkunastu drobnych kontraktów jeden duży i to dla nie zbyt wysokiego jak na realia zawodowej ligi NBA, wzrostem koszykarza. Nikt wtedy nie ufał graczom niższym niż 7 stóp wzrostu. Dzisiejsze około dwumetrowe koszykarskie ikony Nike – Kobe Bryant i LeBron James dopiero nieśmiało zerkali na piłkę do kosza. Wtedy pomogła też religia. Buty Jordana miały kolory jego Bullsów – czerwień i czerń. Sprzeciwiły się konserwatywne środowiska widać w tym szatańskie symbole. NBA zakazała używania tych butów zawodnikom. Nie mogła tego zrobić Tobie. Tak wówczas reklamował się Nike. Dla Amerykanów zaczął  się przełom. Teraz zabierają Adidasowi produkcje strojów sportowych tejże ligi. Koszykówka – tożsamość Amerykanów. Widocznie zafascynowany antyczną otwartością Knight zobaczył w trudnościach więcej. Hell yeah.

To może interesować prawnika po godzinach, niekoniecznie jednak zawodowo. Jednak i tu jest szkopuł. Yezzy mają technologie powiązaną z systemem AdiZero. Uczucie bosej stopy. Ta zaś była przedmiotem procesu z Nike, który wprowadził w lutym roku 2012 roku systemy Fkyknit oraz Free. Konkurent swój w lipcu. Następny był pozew. Własność intelektualna. Sąd zakazał Adidasowi sprzedaży. Czyli ich pozew o prawa do patentu. Do sądu nie trafiła argumentacja Amerykanów, że patent był im znany już od siedemdziesięciu lat. Odwołanie, a mimo ton iezrażeni  Niemcy prowadzą sprzedaż produktów ze wskazanym systemem. Twarda gra.

To przerzucanie gorącym ziemniakiem trwa. Adidas, że paski. Nike, że SHOX. Ziemniak trafia nieraz w kogoś postronnego. Oberwał Marc Jacobs. Mógł nie dodawać pasków na rękawach swoich bluz. Czasem ów ziemniak jest ze złota. Przekonał się o tym producent obuwia Payless. Znów paski. Kosztowne. Ponad 300 mln dolarów odszkodowania na rzecz Adidasa.

Tak jak w ziemniakach Carycy Katarzyny tu też jest przyszłość. Własność intelektualna, a to np. wzory przemysłowe czy patenty. Współczesny użytkownik sprzętu sportowego nie będzie zadowolony amortyzacją obuwia nieco lepszą niż plażowych klapkach. Koncerny o tym wiedzą. Nad technologią Free pracownicy Nike, a wśród nich jeden z trójki rejterujących, pracowali ponad dekadę obserwując bosych sportowców na uniwersyteckich boiskach. Niczym antyczni Grecy. Wartość, o którą toczy się gra niczym wartość podwalin współczesnej cywilizacji jest ogromna. Tak jak wyzwania dla obsługujących koncerny prawników. Walka idzie o wielką stawkę.

apl. adw. Oleg Marcinowski

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ