Metaverse: świat, gdzie prawo nie sięga, Marianna Iaroslavska

W dobie Chatu GPT zastanawiamy się, czy roboty odbiorą prawnikom pracę. A czy myślimy o tym, jakie efekty będzie miało istnienie wirtualnego świata, w którym panuje „bezprawie”? Radbruch miałby tu dopiero materiał na książkę…

 Metaverse to wirtualna przestrzeń, w którą zanurzasz się po założeniu okularów VR i doświadczasz  „prawdziwego” życia. Docelowo wirtualny świat metaverse będzie wyjątkowo realistyczny i odtwarzający naszą rzeczywistość. Oznacza to, że w metaverse możliwe będzie wykonywanie pracy czy uczenie się w szkole, zawarcie małżeństwa, prowadzenie biznesu, zawieranie umów, a także fałszowanie podpisów, popełnianie przestępstw i naruszanie dóbr osobistych uczestników. Stworzenie takich możliwości w świecie wirtualnym wymaga wprowadzenia odpowiednich rozwiązań prawnych. Potencjalne spory sądowe mogą przy tym powstawać nie tylko między użytkownikami platformy metaverse, ale też między platformą metaverse a użytkownikiem. Będzie to więc zarówno relacja horyzontalna, jak i wertykalna.

Czy zmartwienia dotyczące braku regulacji prawnych w metaverse są aktualne?

Świat metaverse odtwarzający każdy szczegół prawdziwego życia jeszcze nie powstał. Istnieje natomiast wiele platform metaverse, gdzie ułamek naszej rzeczywistości został przeniesiony do świata wirtualnego. Na uwagę zasługuje m.in. Decentraland. Jest to metaverse, gdzie użytkownicy mogą kupować wirtualne działki. Wydawałoby się, że nie ma w tym nic groźnego. Aczkolwiek regulamin tej platformy wprowadza już trochę niepokoju. Podpisując regulamin platformy użytkownik wyraża zgodę na wiele intrygujących postanowień. Na przykład ewentualny spór sądowy będzie rozstrzygany albo przez International Chamber of Commerce w Paryżu, albo przez sądy w Panamie… jeśli więc użytkownik planuje pozwać Decentraland, musi być przygotowany na dłuższą wyprawę.

Użytkownik Decentraland również zrzeka się wielu roszczeń

Platforma nie ponosi odpowiedzialności za dokładność, zgodność z prawem autorskim, legalność lub przyzwoitość materiałów dostępnych na platformie. Ponadto platforma nie będzie ponosić odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody bez ograniczeń, w tym utratę wartości firmy lub reputacji biznesowej, utratę danych lub jakiekolwiek inne szkody, nawet jeśli platforma została poinformowana o możliwości wystąpienia takich szkód. Gdyby tego było za mało, to platforma zastrzega sobie prawo do zmiany warunków w dowolnym momencie, a użytkownik jest odpowiedzialny za zapoznanie się z takimi modyfikacjami. Zmiana reguł gry w trakcie samej gry – dezynwoltura platform metaverse zadziwia coraz bardziej.

Podobne postanowienia mają również inne platofrmy metaverse, m.in. Roblox, Upland lub Sandbox. Pozwanie ostatniej z nich wymaga złożenia powództwa w sądzie na Malcie. Rozumiem, że takie postanowienia mogą być dopuszczalne i są nawet stosowane, np. w relacjach biznesowych. Ale czy powinno to być dopuszczalne w przypadku osób, które są użytkownikami metaverse, a więc występują w relacji z platformą jako strona słabsza?

Problem związany z dowolnością kształtowania warunków użytkowania przez platformy został już zauważony przez sądy Wielkiej Brytanii

Ciekawym przykładem jest sprawa Ramona  Ang v Reliantco Investments Limited (April 12, 2019), która dotyczyła sporu między użytkowniczką platformy kryptowalutowej, a samą platformą. W tej sprawie Sąd Najwyższy w Wielkie Brytanii postanowił, że użytkowniczka platformy jest konsumentem. W związku z tym, nie stosuje się do niej specyficznych postanowień wynikających z regulaminu, które ustanawiają wyłączną właściwość sądów na Cyprze. Użytkowniczka była uprawniona więc do wytoczenia powództwa przed sądem Wielkiej Brytanii, zgodnie z prawem UE i mimo faktu, że podpisany przez nią regulamin tego nie dopuszczał. Jest to niewątpliwie precedens w tego typu sprawach.

Powołana sprawa jest ważna również z tego powodu, że dotyczy spornego zagadnienia: czy użytkownik metaverse zawsze występuje w relacji z platformą jako konsument.

W tej sprawie powódka prowadziła na platoformie handel kontraktami futures w walucie bitcoin. Zawodowo powódka wcześniej się tym nie zajmowała, nie ma również odpowiedniego wykształcenia. Ważne jest natomiast to, że wiele lat pomagała mężowi w prowadzeniu jego biznesu. Jej mąż jest informatykiem zajmującym się kryptowalutą i blockchain. Mimo wszystko sąd uznał, że powódka jest konsumentem. Zgadzasz się z taką decyzją sądu?

Metaverse jest źródłem wielu newralgicznych zagadnień. Wśród nich podstawowe pytanie brzmi: jak w ogóle rozstrzygać spory prawne w metaverse, jeśli prawo bezpośrednio tego nie reguluje, a regulaminy platform często zawierają postanowienia nie do przyjęcia? Na to pytanie, a także na kilka innych, odpowiadam w moim TEDx Talk.

Zapraszam więc tu: https://www.youtube.com/watch?v=N6ULbJ-eLLE&t=3s&ab_channel=TEDxTalks

Marianna Iaroslavska*

 

Autorka jest doktorantką w Katedrze Prawa Postępowania Cywilnego, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Warszawski, pracuje w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich i pomysłodawczynią rankingu kancelarii (z perspektywy młodych prawników), który lada moment będziemy wspólnie realizować! Zachęcamy do śledzenia profilu autorki na Instagramie!

Share Post
No comments

LEAVE A COMMENT