Nie pozwólmy, aby Adwokatura dała się wciągnąć w spory ideologiczne, stając po stronie, tej czy owej opcji politycznej, czy ideologicznej. Niech pozostanie wspólnym dobrem wszystkich Adwokatów: prawicowych, lewicowych, narodowców, internacjonalistów, kobiet i mężczyzn. Katolików i ateistów.
Adwokaci są różni: młodzi i starzy, z małych miast i wielkich, kobiet, mężczyźni. Wyznajemy rozmaite poglądy polityczne i ideologiczne. Nie brakuje wśród nas zagorzałych konserwatystów, osób dla których wskazówki Kościoła mają kluczowe znaczenie przy podejmowaniu życiowych decyzji. Ale są też ludzie lewicy, zarówno w tradycyjnym jak i nowoczesnym tego słowa rozumieniu. Tak było zawsze: przed wojną dochodziły jeszcze ostre antagonizmy narodowościowe, było w palestrze pokaźne grono adwokatów narodowości żydowskiej, niemieckiej, czy też ukraińskiej. Niemniej jednak, zarówno przed wojną jak i później, adwokaci w pracy samorządowej unikali akcentowania dzielących ich różnic, afirmując swój adwokacki profesjonalizm i skupiając się na ochronie wspólnego korporacyjnego interesu. Dzięki temu adwokaci byli silną zawodową grupą, w której nie było miejsca na polityczne, czy ideologiczne gierki.
Teraz coś się zmienia. Kilka dni temu Naczelna Rada Adwokacka w triumfalistycznym tonie obwieściła, że „adwokatki” i „aplikantki” wzięły udział w VII Kongresie Kobiet. Cóż w tym nadzwyczajnego? Otóż nie ma czegoś takiego, jak adwokatki i aplikanci. Ustawa prawo o adwokaturze zna jedynie adwokatów i aplikantów, którymi, oczywiście, mogą być zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Natomiast nadużywanie żeńskich końcówek jest cechą radykalnych środowisk feministycznych, wedle których nawet zasady gramatyki kryją zmorę samczej przewagi i powinny być z tychże przyczyn zmienione. Kongres Kobiet zaś grupuje środowiska feministyczne i od wielu lat akcentuje walkę o „prawa kobiet” – bynajmniej nie równość płci, czy ich partnerstwo, tylko jak najszersze prawa kobiet. Samo w sobie nie ma w tym nic nagannego, ale co robią w tym delegaci Naczelnej Rady Adwokackiej??? Jak czytamy w komunikacie NRA: „(…) Wydaje mi się, że na takim święcie kobiet, na którym mamy reprezentantki policji, wojska, straży granicznej czy pożarnej, nie mogło zabraknąć adwokatek i aplikantek adwokackich – dodaje adw. Gajowniczek-Pruszyńska, przewodnicząca zespołu ds. kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.
Nad jej postacią warto się skupić dłużej. Obecnie jest ona wiceprezesem sądu dyscyplinarnego. Wydawałoby się, że od osoby piastującej taką funkcję oczekiwać należałoby szczególnego dystansu od spraw politycznych i ideologicznych, a w szczególności nie manifestowania tych poglądów publicznie. Jak bowiem tak zróżnicowane środowisko jak adwokackie ma mieć pełne zaufanie do swoich sądów dyscyplinarnych, gdy ich członkowie i kierownictwo manifestują swój radykalizm ideologiczny? Tymczasem rok temu adw. Gajowniczek-Pruszyńska zgłosiła pomysł powołania koła kobiet przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Z jakichś przyczyn pomysł ten nie zyskał aplauzu ORA – być może dlatego, że harmonogram jego prac został utrzymany jednostronnie w duchu radykalnego feminizmu. M.in. zajmować się miało koło kobiet prawami kobiet do aborcji. Warszawska ORA projektu nie poparła, ale Naczelna Rada Adwokacka i owszem. W zeszłym roku została powołana komisja ds. kobiet pod przewodnictwem tejże samej adw. Gajowniczek-Pruszyńskiej. Tym samym jej ideologiczne zamysły mogły już być realizowane na znacznie wyższym poziomie, nie w imieniu grupy zainteresowanych, ale całej Adwokatury! Tym samym po raz pierwszy organem Adwokatury stało się wąskie przedsięwzięcie ideologiczne, adresowane tylko do części członków Palestry i z założenia wymierzone w pozostałą część! Bo jeżeli mowa jest o prawach kobiet i o żądaniach ich poszerzenia, to od razu pojawia się klarowna odpowiedź, przeciwko komu ta akcja jest prowadzona. Oczywiście przeciwko ogółowi mężczyzn, którzy zdaniem zwolenników ideologii feministycznej korzystają z nadmiernych praw. Nie ma tu oczywiście mowy o równości, tylko o poszerzaniu (bez granic) praw kobiet. Oczywiście, członkami tejże komisji są wyłącznie kobiety. Mało tego, założenia ideologiczne pomijają i ignorują te kobiety, które się z radykalnym feminizmem nie utożsamiają.
Pojawia się tu pytanie, jak to możliwe, że NRA postanowiła powołać tego rodzaju antagonizującą adwokackie środowisko komisję, w samym założeniu wymierzoną w interesy połowy ogółu adwokatów? Nie tylko mężczyzn, ale np. ogółu katolików. Dlaczego na jej czele postawiono wiceprezes sądu dyscyplinarnego, czyli osobę, która powinna być z dala od wszelkiej polityki i radykalnych ideologii? Jak to możliwe, że członkinie tej komisji biorą udział w kongresie feministycznym, angażując się w imieniu całej Adwokatury (też męskiej, czy katolików) w tego rodzaju przedsięwzięcie i to angażując się manifestacyjnie po jednej stronie sporów alimentacyjnych? Adwokatura powinna przecież udzielać pomocy prawnej wszystkim potrzebującym. Czy następnym krokiem NRA będzie powołanie komisji ds. wspierania PO, albo, po pewnym obrocie sfer niebieskich, komisji ds. adwokatów katolików?
W każdym bądź razie nie wróżę niczego dobrego z takiego rozdrabniania się Adwokatury i inspirowania tym samym wewnętrznych wojen religijno-ideologicznie-politycznych. Zamiast skupiać się na walce o wspólne interesy zawodowe, zajmiemy się sporami o legalizację aborcji, czy też ureligijnienie ślubowania adwokackiego, albo o klauzulę sumienia przy adwokackich czynnościach. Gorzej, że prowadzenie tak ideologicznego projektu jak szefowanie komisji ds. kobiet powierza się wiceprezes sądu dyscyplinarnego warszawskiej izby adwokackiej! Jak w tej sytuacji czuć się będą przed tym sądem konserwatyści, czy katolicy? Czy manifestacyjne przywiązanie wiceprezes do tak radykalnej ideologii umocni ich zaufanie do adwokackiego sądownictwa? Nie sądzę, aby kobietom-adwokatom coś konkretnego przyniosła działalność zespołu ds. kobiet. Nieskromnie zaś przypomnę, że 2 lata temu to ja zgłosiłem postulat zwolnienia koleżanek ze składki adwokackiej po urodzeniu dziecka, co równo dwa lata temu zostało przyjęte przez Zgromadzenie warszawskiej izby adwokackiej. Głosowaliśmy za tym projektem nie w imię antagonizmu i feminizmu, ale z uwagi na adwokacki solidaryzm. Ufam, że to on przetrwa w adwokaturze, a nie złudne ideologie.
Adwokat Andrzej Nogal
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.