Agitacja w zielonej todze, adw. dr Piotr Dobrowolski

Wybory parlamentarne już za pasem. Do Sejmu i Senatu kandydują także adwokaci, a o ich miejsca w Sejmie i Senacie zabiegają inni członkowie Palestry.  Tylko, czy powinni?

Nie mam tu na myśli przekonywania do głosowania na osobę, którą się popiera, w prywatnych rozmowach. Na wszystko są odpowiednie czas i miejsce. Tymczasem lokalne i ogólnopolskie media donoszą, że w Lublinie w trakcie składania ślubowania przez adwokatów i adwokatki część osób uczestniczących w wydarzeniu miała wrażenie, że dochodzi do agitowania za adwokatem Jackiem Trelą, byłym Prezesem NRA. Niektóre osoby należące do lubelskiej Palestry negatywnie odebrały również mailing z zachętą do pomocy w zbieraniu głosów na mecenasa Trelę – wysyłany z oficjalnego adresu Dziekana tamtejszej ORA, adw. Bartosza Przeciechowskiego.
Jak można przeczytać, mecenasowi Przeciechowskiemu chodziło o to, że „W interesie wszystkich członków Palestry leży uzyskanie w parlamencie odpowiedniej reprezentacji Adwokatury, ze szczególnym podkreśleniem reprezentacji przez osoby pełniące w przeszłości najwyższe funkcje w samorządzie adwokackim“.

Zachęcanie do głosowania na osoby należące do Palestry miało miejsce nie tylko w Lublinie. Także władze wrocławskiej adwokatury w komunikacie na oficjalnej stronie internetowej  sugerowały „rozważenie możliwości oddania głosu na adwokata”. Podobnie jak w przypadku stanowiska Dziekana ORA w Lublinie – ma za tym przemawiać potrzeba skierowania do Sejmu i Senatu profesjonalistów i profesjonalistek. Tym razem jednak nie wskazano na konkretną osobę, a komunikat był znacznie bardziej abstrakcyjny.

Trudno nie zgodzić się z założeniem, że osoba należąca do Adwokatury powinna w Parlamencie reprezentować najwyższe standardy. Wszak „Adwokatura powołana jest do udzielania pomocy prawnej, współdziałania w ochronie praw i wolności obywatelskich oraz w kształtowaniu i stosowaniu prawa” (art. 1 ust. 1 ustawy – Prawo o adwokaturze). Jednak z tyłu głowy mam to, że za obecny kryzys praworządności w Polsce nie odpowiadają wyłącznie politycy i polityczki, niemający wykształcenia prawniczego. Przeciwnie – działania, które do niego doprowadziły, podejmowali i podejmują nierzadko właśnie prawnicy. 
Dość wskazać, że inicjatywy ustawodawcze wspiera się ekspertyzami ludzi nauki. W tzw. Trybunale Konstytucyjnym zasiadają osoby z wieloletnim doświadczeniem wykonywania zawodów prawniczych. Nie wspomnę już w tym miejscu o pewnej organizacji, o której nie można pisać, że to „opłacani przez Kreml fundamentaliści”. Na listach wyborczych znalazł się też pewien szalenie znany adwokat, którego poglądy polityczne i społeczne od lat budzą wśród części społeczeństwa uzasadnione wątpliwości, mimo że stawia się go w opozycji do wcześniej wymienionych.
Założenie, że adwokatki i adwokaci w Parlamencie są per se „gwarancją sukcesu”, uważam za marzycielskie. Owszem, rozważę oddanie głosu na osobę, która należy do mojego samorządu zawodowego. W tym zakresie zgadzam się z komunikatem mojej ORA – możliwe, że na listach znajdzie się ktoś wartościowy w zielonej todze. Jednak ostatnie, bardzo trudne dla naszego kraju lata pokazały, że określone zawód i wykształcenie wcale nie zapewnią wysokiej jakości stanowienia i stosowania prawa. Niewykorzystywania prawa do doraźnych celów politycznych. Nienaruszania międzynarodowych zobowiązań. Czy w końcu – niełamania podstawowych praw człowieka, wywodzących się z godności ludzkiej, a nie tekstu ustawy.
Sądzę zatem, że władze Adwokatury powinny ostrożniej podchodzić do zachęcania do głosowania na konkretną osobę czy generalnie na członka Palestry. Adwokaci, adwokatki, aplikanci i aplikantki mają dostateczne kompetencje, by dokonać samodzielnego wyboru. Media raczą nas polityką w tak dużym wymiarze, że chociaż Adwokatura mogłaby być dla nas bezpieczną wyspą.  Mam jednak nadzieję, że te osoby, które będą reprezentować Adwokaturę w Parlamencie, przekonają mnie, że na adwokata warto głosować w ciemno.

Adwokat dr Piotr Dobrowolski
Share Post
No comments

LEAVE A COMMENT