gościnnie: Ustawodawstwo antyobywatelskie to trend legislacyjny, adw. Mikołaj Pietrzak, adw. Artur Pietryka

Pod koniec lipca 2014 r. Trybunał Konstytucyjny wysłał ważny sygnał do opinii publicznej, że ustawodawstwo policyjne, obowiązujące w praktycznie niezmienionym kształcie od początku obecnego stulecia, nie chroni praw obywatelskich. Wyrok w sprawie K 23/11 miał dać decydentom asumpt do poważnej dyskusji na temat ochrony prywatności, swobody korespondencji, prawa do obrony i innych fundamentalnych dla państwa demokratycznego wartości. 18 miesięcy, które Trybunał dał na wykonanie wyroku, zostało bezpowrotnie utracone, mimo, że od lat środowiska prawnicze i pozarządowe uwrażliwiały na problem należytej kontroli nad inwigilacją uprawianą przez różnego typu służby, od specjalnych poczynając na skarbowych i porządkowych kończąc.

Gdy czas naglił, latem 2015 r. od Senatu wyszła inicjatywa, która delikatnie mówiąc, pokazywała, że służby nie zamierzają ustąpić i poddać się zewnętrznej, rzetelnej kontroli. Proponowane rozwiązania ostatecznie nie spotkały się z aprobatą i projekt zakończył swój żywot w komisjach sejmowych. Niebawem po wyborach powrócił on, ale pod jeszcze bardziej restrykcyjną postacią. Dlatego też, a także by nie tracić czasu, nie poddano go szerszym konsultacjom. Ostatecznie, jedynie pod pozorem wykonania wyroku K 23/11 uchwalone zostały zmiany, których nie sposób uznać za dające się pogodzić ze standardami nakreślonymi w ww. wyroku. Na przykład, niektórych z nich Trybunał Konstytucyjny w ogóle nie oczekiwał (m.in. w zakresie sięgania po tzw. dane internetowe), a dodatkowo przepisy przejściowe z nowelizacji ustaw policyjnych z 15 stycznia 2016 r. utrzymują w mocy regulacje uznane przez Trybunał za niekonstytucyjne.

Jeśli ktoś myślał, że na tym się skończy, w lutym i marcu 2016 r. przy okazji zmian w prokuraturze i procedurze karnej, znów poluzowana została kontrola nad służbami i policją. Ustawodawca skasował na przykład tzw. zgodę następczą, którą przed laty ustanowił Sąd Najwyższy jako gwarancję praw jednostki. Polegała ona tym, że prokurator przy przekroczeniu granic podsłuchu, musiał występować do sądu o zgodę na wykorzystanie materiałów z niego. Dziś zgody sądu okręgowego wymaga tylko jego zarządzenie. Natomiast to co stanie się z informacjami z niego, zależeć będzie tylko od decyzji prokuratora, który z natury zainteresowany jest przede wszystkim ściganiem. Z kolei prawo o prokuraturze, ma zaktywizować działalność operacyjną prokuratora. Dotychczas miał on ją kontrolować, a obecnie będzie inicjować. Włącza się prokuratora do czynności operacyjnych, poprzedzających wszczęcie ścigania karnego, w sytuacji kiedy, jest w procedurze karnej jeszcze podsłuch procesowy. Wielu zapewne uznaje tą instytucję za martwą. Jednak podsłuch procesowy zapewnia jednostce ochronę jej praw. Po pierwsze, do informacji, że była podsłuchiwana, a po drugie, do skarżenia po fakcie postanowienia o zastosowaniu podsłuchu.

Gdy się wydawało, że organy ścigania i służby zostały w wystraczającym stopniu doposażone w uprawnienia, Rząd wychodzi z inicjatywą ustawy antyterrorystycznej. Pal licho, że polskie ustawodawstwo nie doczekało się nigdy wypracowania jasnych reguł kwalifikowania pewnych aktywności ludzkich jako terroryzm. Procesy sądowe o tego typu przestępstwa, można policzyć na palcach. Nieważne, że w wyroku z 30 lipca 2014 r. Trybunał Konstytucyjny nakreślił kilkanaście wymogów minimalnych jakim powinno podlegać ustawodawstwo. Wreszcie, czym jest klauzula proporcjonalności z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, jeśli nie koniecznością równoważenia wartości w postaci bezpieczeństwa a prywatności? Ponownie, korzystając ze sprawdzonych rozwiązań, społeczeństwo nie dostanie szansy na rzeczową dyskusję nad proponowanymi zmianami, bo nowe prawo musi wejść w życie przed lipcem 2016  r. A jest o czym dyskutować, choćby o podsłuchach bez zgody sądu, blokowaniu stron internetowych, dostępie służb do systemów teleinformatycznych, czy też ich wolnej ręce w zarządzaniu tzw. infrastrukturą krytyczną. Projekt ten zawiera nawet przepis pozwalający wprost służbom i policji na zabicie człowieka.

Powiedzmy szczerze, uchwalanie ustawodawstwa antyobywatelskiego stało się trendem i jednocześnie jedynym pomysłem na rozwiewanie społecznych obaw o bezpieczeństwo wewnętrzne. Kolejne nowe pola aktywności służb wymykają się, lub w ogóle nie są poddawane jakiejkolwiek zewnętrznej kontroli. Trudno w ogóle mówić o istnieniu jakiejkolwiek tamy dla aktywności służb. Sądy nie są przystosowane do kontroli aktywności operacyjnej, co pokazują statystyki mówiące o blisko 99 % akceptowalności wniosków o podsłuch. Rządowe kolegium i sejmowa komisja to ciała napędzane politycznie. Co więc zostaje?

Z samego brzmienia przepisów wynika, iż służby i policja w żaden sposób nie muszą się czuć skrępowane w zakresie inwigilacji jednostek. Pytanie, tylko kiedy wzorem mołdawskich, węgierskich, rosyjskich przykładów ta masa krytyczna zostanie dostrzeżona przez Europejski Trybunał Praw Człowieka?

logo-2tekst opublikowany w Dzienniku Gazeta Prawna w dniu 12 maja 2016 r.

 

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ