E pluribus unum. Rozważania na tle felietonu adw. Andrzeja Nogala, adw. Michał Stambulski

Barbarzyńcy u bram Adwokatury?

W swoim felietonie pt. Ideologia adw. Andrzej Nogal przestrzega przed politycznym i ideologicznym zaangażowaniem Adwokatury. Jako przejawy takiego zaangażowania Autor wskazuje powołanie Komisji ds. Kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej oraz obecność przedstawicielek Adwokatury na tegorocznym Kongresie Kobiet. Działania takie mają powodować osłabienie jedności Adwokatury poprzez rozbudzanie niepotrzebnych sporów wewnętrznych nazwanych przez Autora „wojnami religijno-ideologiczno-politycznymi”. Argumentacja Autora opiera się na próbie zajęcia apolitycznej i aideologicznej pozycji oraz, trzeba to przyznać, dość karykaturalnym ujęciu kwestii praw kobiet jako kwestii feminizmu. To pierwsze służy Autorowi do zajęcia wyższej pozycji moralnej. Autor przedstawia się jako „ostatni sprawiedliwy”, przestrzegający przed przyszłymi zagrożeniami, które tylko on dostrzega. To drugie pozwala Autorowi skonstruować obraz radykalnego wroga (feminizmu), na tle którego on sam wygląda jak ostoja rozsądku i umiarkowania[2]. Służy temu także profetyczny język („nie wróżę niczego dobrego”) oraz negatywnie nacechowane opisy sporów politycznych i ideologicznych („wojna”, „radykalizm” itp.) obecne w jego tekście.

 

Zanim jednak zaczniemy powoływać przy NRA Pion ds. Czystości Ideologicznej Adwokatury oraz ogłaszać mec. Nogala kolejnym Wielkim Inkwizytorem, broniącym Adwokatury przed czekającymi u bram ideologicznymi barbarzyńcami, powinniśmy się zastanowić czy organizacja społeczna, jaką jest Adwokatura, może być apolityczna i aideologiczna oraz czy feminizm jaki dostrzega Autor kiedykolwiek i gdziekolwiek istniał bądź istnieje.

 

Co to jest ideologia?

Jeśli ideologię będziemy rozumieć szeroko, jako pogląd na pożądaną wizję swojej wspólnoty, to oczywistym jest, że, ze względów historycznych i społecznych, każdy człowiek jest zakorzeniony w jakieś ideologii. Rodzimy się w określonych grupach społecznych (narodach, religiach, rodzinach), które w procesie edukacji przekazują nam swoje wartości i wzorce. Każda z tych grup wykształciła się w określonym procesie historycznym i może w przyszłości ulec zmianie. Słoweński filozof społeczny Slavoj Žižek stwierdził nawet, że najbardziej ideologicznym jest uznawać, że jest się aideologicznym. Traktuje się wtedy swoje wartości jako ahistoryczne i naturalne. Pozwala to być wobec siebie bezkrytycznym i dzięki temu łatwiej zmuszać innych do przyjęcia własnego punktu widzenia. Każdy radykalizm, niezależnie czy religijny czy polityczny, ma według swoich wyznawców charakter aideologiczny.

 

Adwokatura jest jedną ze wspólnot społecznych. Jej członkowie postrzegają się jako odrębni od reszty społeczeństwa, mają swoje stroje i zwyczaje. Jest to przy tym wspólnota expressis verbis polityczna, nakierowana na zmianę społeczną. Jak inaczej określić cel Adwokatury, którym jest „udzielanie pomocy prawnej, współdziałanie w ochronie praw i wolności obywatelskich oraz w kształtowaniu i stosowaniu prawa”? Polityka jest obecna także w rocie przysięgi adwokackiej, która stanowi o działaniu zgodnym z „zasadami godności, uczciwości, słuszności i sprawiedliwości społecznej”. Arystoteles zdefiniował politykę jako sztukę określania i realizowania tego co sprawiedliwe. Polityka nie ogranicza się więc wyłącznie do polityki partyjnej. Można być politycznym nie popierając żadnej partii. Jeśli uznamy, że adwokaci związani są z ideą sprawiedliwości to musimy uznać, że związani są z jednocześnie z polityką. Adwokatura pomaga budować bardziej sprawiedliwą wspólnotę gdy rozpoznaje przykłady naruszeń praw, działa na rzecz egalitaryzmu i interweniuje kiedy łamane są standardy ochrony prawnej. Tym właśnie zajmuje się krytykowany przez mec. Nogala Zespół ds. Kobiet przy NRA i co klarownie wyjaśniła adw. Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska w swojej polemice. Zamiast bić na alarm można tylko pogratulować i wspierać takie działania.

 

Feminizm dla wszystkich

Zdaniem mec. Nogala feminizm jest z definicji zainteresowany pomyślnością jedynie kobiecej części społeczeństwa. Pomijając fakt, że feminizm jest zróżnicowanym ruchem społecznym, politycznym i intelektualnym Autor zarzuca feministkom chęć reprezentowania połowy ludzkości kosztem pozostałej jej części. To tak jakby zarzucać zaangażowanym w ruch na rzecz zniesienia apartheidu chęci reprezentowania jedynie czarnoskórej ludności RPA, kosztem ludności białej. Albo zarzucać dysydentom komunistycznym, że wykluczają ze swojej wizji wspólnoty partyjną nomenklaturę. Wszystkie ruchy emancypacyjne, w tym feminizm, kierują się retoryką poprawy sytuacji całej wspólnoty. Innymi słowy w bardziej egalitarnym i sprawiedliwym społeczeństwie wszystkim żyje się lepiej, mężczyznom także. Można oczywiście nie zgadzać się z taką retoryką, nie uznawać jej podstaw czy recept ale jeśli się ją krytykuje przynajmniej należy ją znać. Ignorancja nie jest cnotą.

 

O tym, że przemoc wobec kobiet jest doniosłym problemem społecznym można przekonać się czytając policyjne statystyki na temat przemocy domowej[3] czy poczytać książki Stiega Larssona[4]. Czy każdy kto uznaje ten fakt i próbuje tym tendencjom przeciwdziałać jest od razu feministą/tką? Podczas tegorocznego Kongresu Kobiet zajmowano się m.in. obecnością kobiet w mediach, prawami matek, onkologią, dyskryminacją ze względu na płeć, polityką kulturalną[5] . Są to tematy ważkie dla każdego obywatela, bez względu na płeć. Sam udział w Kongresie nie oznacza także automatycznie akceptacji dla wszystkich jego postulatów. Udział w tym wydarzeniu świadczy nie o ideologicznym zacietrzewieniu, lecz jedynie o zainteresowaniu sprawami publicznymi.

 

Nie palcie komisji, zakładajcie własne

Zasada e pluribus unum (łac. z wielości jedność) jest powszechnie uznawana za motto narodzin Stanów Zjednoczonych. Jest ona zgrabnym podsumowaniem nowożytnego eksperymentu zbudowania wspólnoty z wielu różnych politycznych i ideologicznych elementów, który zakończył się zbudowaniem jednej z najsilniejszych demokracji na świecie. I chociaż demokracja ta nie zawsze funkcjonuje prawidłowo i ostatnio przeżywa swoje problemy to ciągle pozostaje, dla naszego politycznego myślenia, ważkim punktem odniesienia.

 

Zgodnie z tą zasadą konflikt ideologiczny i polityczny nie są niczym złym, o ile istnieją wspólne ramy odniesienia dla skonfliktowanych stron. Ramą taką jest demokracja, która pozwala obywatelom zrzeszać się i spierać. Jeżeli komuś nie podoba się stowarzyszenie feministyczne to może założyć stowarzyszenie anty-feministyczne. O ile każdy może założyć swoje stowarzyszenie i stowarzyszenia spierają się jedynie na słowa, a nie pięści, to sytuacja taka ma pozytywny wpływ na całe ciało polityczne. Daje obywatelom poczucie, że ich głos jest obecny i – przynajmniej przez niektórych współobywateli – słuchany. Nikogo nie wyklucza, chociaż sprawia, że czasami ktoś może poczuć się obrażony zachowaniem bądź słowami innych. Zasada ta nie blokuje sprawnego działania. Demokracja bowiem gwarantuje także, że decyzję wynikłą z głosowania albo decyzję wybranych przedstawicieli, akceptują wszyscy, nawet ci, którzy mieli odmienne zdanie. Z różnorodności powstaje jedność.

 

Przekładając te rozważania na zaangażowanie adwokatów namawiałbym do jeszcze większej aktywności politycznej i ideologicznej w szeregach Adwokatury. Mec. Nogal w jednym ma rację w– adwokaci są różni. Znajdą się wśród nich zapewne feminiści i feministki, marksiści i marksistki, katolicy i katoliczki, muzułmanki, żydzi, alterglobalistki, miłośniczki kotów i tacy, którzy wolą psy, anarchiści, upadli poeci, fetyszyści, histeryczki, neurotycy, tancerki. Jakkolwiek ktoś postrzega siebie definiując swoją tożsamość, to póki nie krzywdzi przy tym innych to ma do tego prawo[6]. Ma także prawo wpływać na prawo pozytywne w momencie w którym dostrzeże niesprawiedliwość. Czasami jest to wręcz moralny obowiązek. Chęć narzucenia wszystkim jednolitego obrazu świata uważam nie tylko za przemoc ale coś o wiele gorszego – błąd polityczny, powodujący stagnację i zniechęcenie. Różnorodność nie jest zagrożeniem lecz szansą. Spory uwalniają energię, pozwalają określić swoją pozycję względem innych, czasami zmuszają do przemyśleń. Wbrew politycznym sloganom o „zgodzie narodowej” i przekonaniu niektórych publicystów o znalezieniu ostatecznych odpowiedzi, różnić się w kwestiach zasadniczych/ideologicznych nie jest niczym moralnie nagannym. Trzeba to jednak oczywiście robić w oparciu o stabilne, podzielane przez wszystkich ramy demokratyczne. Prawdziwy spór jednak wymaga uwagi, zdolności słuchania drugiej strony oraz porzucenia założenia o własnej nieomylności. Są to cechy nie zawsze przydatne w codziennym wykonywaniu funkcji adwokata. Narzucone wygaszanie polityki i ideologii powoduje, że ciężko utożsamić się z daną wspólnotą. Traktuje się ją jako konieczne zło, manifestując to: ucieczką z zebrań, zaraz po potwierdzeniu swojej obecności, obojętnością wobec władz, skupianiem się jedynie na pragmatycznym interesie ekonomicznym. Nieprzekonujące są przy tym argumenty rozdzielające życie prywatne i zawodowe. Na aplikacji byliśmy karmieni stwierdzeniami typu „adwokatura to tyleż praca co styl życia”, „adwokat zawsze myśli o sprawach”. Jeśli tak rzeczywiście jest to zawód adwokata doskonale ilustruje feministyczną tezę, że „prywatne jest publiczne”.

 

Thomas Eliot w jednym ze swoich sławnych esejów stwierdził, że czasami dla uratowania żywotności religii jedyną drogą jest herezja. O ile Adwokatura ma być żywotną częścią społeczeństwa demokratycznego a nie nostalgicznym, samozadowolonym i zapatrzonym w przeszłość boys club, o tyle heretyckie zaangażowanie ideologiczne i polityczne jest niezbędne.

 

Adwokat Michał Stambulski

Michal2

[1]  adwokat, dyrektor wykonawczy w Centrum Edukacji Prawniczej i Teorii Społecznej (WPAiE, UWr).

[2] W teorii argumentacji taką strategię nazywa się „słomianą kukłą”: najpierw tworzy się kukłę a następnie ją „okłada”. Kukła ma to do siebie, że nie odda.

[3] http://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/przemoc-w-rodzinie/50863,Przemoc-w-rodzinie.html. W 2014 roku blisko 70% ofiar przemocy domowej to kobiety.

[4]Larsson był dziennikarzem śledczym zajmującym się tematyką społeczną i w swojej pracy beletrystycznej szeroko korzystał ze swojej wiedzy i doświadczenia. Por. S. Larsson, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, wyd. Czarna Owca, 2008.

[5] Program Kongresu: https://www.kongreskobiet.pl/pl-PL/text/kongresy_kobiet/vii_kongres_kobiet/program

[6] Mec. Nogal stwierdza, że „nie ma czegoś takiego jak adwokatki i aplikantki” bo ustawa prawo o adwokaturze nie posługuje się tymi stwierdzeniami. Stwierdzenie takie opiera się na błędzie nierozróżniania języka prawnego i języka prawniczego. Język prawny to język używany w tekstach prawnych. Język prawniczy kształtowany jest przez kulturę prawną, a więc także nas, jako uczestników tej kultury. Język prawniczy jest zawsze szerszy niż język prawny i – na szczęście – nie sposób go autorytarnie zadekretować. Jeżeli ktoś chce się określać mianem „adwokatki” czy „aplikantki” to jest to nie tylko komunikatywne i nie wprowadza nikogo w błąd lecz także wpisuje się w historię walki o równouprawnienie płci.

Udostępnij wpis
Autor:

Adwokat, doktorant i dyrektor wykonawczy w Centrum Edukacji Prawniczej i Teorii Społecznej (WPAiE, UWr). Zatem - mądry człowiek, który pięknie pisze.

Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ