Ostatni zaprotokołowany, czyli 4. odcinek pierwszego sezonu Prawa Agaty był już tak dawno, że adwokota ogarnęła lekka nostalgia. Wracamy zatem do gry.
Agacie nawala samochód. Okoliczność ta, aby w toku postępowania mogła stanowić podstawę usprawiedliwienia nieobecności pełnomocnika lub obrońcy wymagałaby wiele zachodu. Odwołanie wszystkich zaplanowanych spotkań naszej bohaterki, spośród których pierwsze – w toku, wymaga zaś jedynie krótkiej dyspozycji telefonicznej. Agata, wyposażona w śrubokręt krzyżakowy do regulacji obrotów silnika, klientów zdaje się ważyć lekce. Równolegle, jej wspólniczka odkrywa tajniki jednoczesnego sprawowania opieki nad dwojgiem dzieci w zróżnicowanym wieku i konieczności wykonywania obowiązków zawodowych (wręcza klientowi w miejsce projektu ugody – pozew rozwodowy, a w tle jej syn dokonuje zamachu na życie i zdrowie pracownika administracyjnego, mieczem z drewna).
Klientką Agaty okazuje się być znana stołeczna restauratorka, która przychodzi ze sprawą z jeden-cztery-osiem. Agata, mająca jedynie doświadczenie w sprawach rodzinnych (jest świetna z procedury, jak wiemy, materialne też raczej mocno stoi, bowiem lata przepracowała w ubezpieczeniach) podejmuje się prowadzenia obrony, niewykluczone, że w myśl zasady, że skoro denat już jakiś jest, to nikt inny na skutek jej ewentualnych błędów nie umrze… oby. O sprawie tymczasem trąbią media.
Okazuje się, że prokuratorem w sprawie jest niejaka prokurator Okońska vel ostra zawodniczka i wszystko wskazuje na to, że mamy zwiastun noweli lipcowej ’15 już w pierwszym sezonie serialu! Prokurator, który popiera wniesiony przez siebie akt oskarżenia, po tym jak prowadził postępowanie przygotowawcze.? Szacunek. Tym bardziej, że informacja ta płynie od mecenasa Marka, który z ostrą zawodniczką stołuje się na randce (czerwona sukienka, wino i propozycja lokalu, to wedle tradycji randka, prawda?). Etyka po raz pierwszy, po raz drugi, sprzedana!
Agata osobiście składa na ręce pani prokurator wniosek o widzenie z podejrzaną (tfu, oskarżoną – ta wstrętna prawnicza nomenklatura). Oskarżyciel publiczny awizuje skazanie i najwyższy wymiar kary (w tym wypadku okazuje się nim być kara 25 lat pozbawienia wolności) – ale działanie w afekcie – nie ma dowodów – ale są poszlaki. No to jesteśmy w domu. Krótka piłka.
Pierwsza wizyta w areszcie. Śrubokręt w notesie nie pomaga w dostaniu się do środka. Spotkanie z oskarżoną, jak to zwykle bywa, ma miejsce w celi. Klientka nie jest rozmowna, nie poucza o przepisach procedury, nie przekazuje orzeczeń Sądu Najwyższego zapadłych na gruncie odmiennych stanów faktycznych, nie powołuje się na opinie prawne tymczasowo aresztowanych kolegów, nie wywodzi własnej niewinności. Chyba scenarzystów poniosło ;)
Wracamy zatem do źródeł – Agata idzie w miasto w poszukiwaniu świadków, a fabuła wchodzi w opcję „czas na dokument” – sąsiedzi nic nie widzieli, nic nie słyszeli. Nikt nie chce zeznawać w sprawie zabójstwa zasłużonego Policjanta. Nikt nie chce kłopotów.
Świadek (kolega denata), odpowiadając tymczasem na sali sądowej na pytanie prokuratora (stojącego rzecz jasna) wyklucza, aby oskarżona działała w afekcie (niewykluczone, że pełnił funkcję prześcieradła podczas zabójstwa, do którego doszło w łóżku…), na pytania obrońcy zaś (być może nieco sugerujące) wyjawia karalność dyscyplinarną zmarłego, uporczywe i z premedytacją upadki oskarżonej ze schodów oraz (najpewniej zadane przez nią samą) urazy. Jest też trochę o przemyśleniach własnych, broń Panie Boże, o faktach. Nie bójmy się stwierdzenia, że Agata jest ewidentnie pionierem obron karnych – jednym zdaniem potrafi zadać pytanie, odpowiedzieć na nie, wydać opinię w miejsce biegłego oraz ogłosić orzeczenie.
Po przerwie Agata „powołuje na świadka” sąsiadkę oskarżonej. Ta pani wiele pamięta. Ale za mało, żeby odwrócić bieg sprawy. W przeciwieństwie do córki oskarżonej, którą okazuje się być zleceniodawca Agaty, znana restauratorka, która zmieniła nazwisko.
Mowę końcową obrońcy przerywa wtargnięcie na salę tejże córki oskarżonej. Agata wnosi o wznowienie przewodu sądowego i dopuszczenie dowodu z przesłuchania świadka. Zaczyna się przesłuchanie. Kończy się zaś w mig zasadność aktu oskarżenia – 2 lata pozbawienia wolności. I młoteczek.
Samochód wprawdzie nie odpala, a potencjalny ukochany odchodzi z inną, ale od czego adwokat nosi w notesie śrubokręt krzyżakowy?
“Coś mówi mi, że jeszcze wszystko będzie możliwe”….
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.