Polubownie nie znaczy szybko, a znanym ludziom jednak nie wszystko wychodzi – taka konkluzja nasuwa się po zapoznaniu się z wynikiem sprawy dotyczącej transferu Roberta Lewandowskiego, a raczej pieniędzy z nim związanych. Sprawa znalazła swój finał w Sądzie Najwyższym.
Manager Roberta Lewandowskiego zajmował się sportowcem między innymi w związku z jego transferem do Borussi Dortmund. Wiązały się z tym duże pieniądze, a jak pieniądze są duże, to można się spodziewać i dużych problemów. Za transfer KKS Lech Poznań otrzymał 4,75 mln euro.
W umowie z dnia 2 czerwca 2008 między Cezarym Kucharskim a Prezesem Lecha Poznań zawarto zapis przewidujący 12% kwoty transferowej na wypadek odpłatnego transferowania, przez co strony umowy rozumiały zarówno transfer czasowy, jak i definitywny zawodnika do innego klubu krajowego lub zagranicznego. Taką samą kwotę miał otrzymać sam zawodnik.
Klubowi jednak nie spodobał się do końca powyższy przepis, ponieważ podważył warunki umowy, będąc zdania, że Kucharskiemu nic się nie należało. Oburzony manager skierował sprawę do Piłkarskiego Sądu Polubownego Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ten, w trzyosobowym składzie uwzględnił w całości roszczenie dotyczące wynagrodzenia za transfer i tym samym zasądził 3 mln zł. Jednakże, byłoby zbyt pięknie, gdyby na tym się skończyło – ten sam sąd, wskutek odwołania Lecha Poznań, zadecydował inaczej i obniżył wynagrodzenie powoda do 1/3 , co dało kwotę 1 302 000 zł . Zdaniem sądu polubownego zasądzenie całej żądanej kwoty jest niedopuszczalne i nieproporcjonalne w stosunku do wynagrodzenia samego piłkarza. Sąd zauważył również, że powyższe naruszałoby zasady współżycia społecznego określone w art. 5 KC.
Cezary Kucharski udał się w przedmiotowej sprawie do sądu powszechnego pozew o uchylenie wyroku sądu polubownego, przy czym podniósł zarzut naruszenia przedmiotowym wyrokiem zasad porządku prawnego – chodziło tu o swobodę zawierania umów z wyjątkiem tych, które naruszają zasady współżycia społecznego.
Decyzja sądu zarówno I instancji, jak i II sprowadziła się do uznania, iż wyrok sądu polubownego odpowiada prawu i nie została naruszona zasada trwałości umów ani ochrona praw majątkowych.
Pozostała zatem już kasacja do SN i tak też się stało – w dniu wczorajszym Sąd Najwyższy zajął się sprawą managera Roberta Lewandowskiego i utrzymał wyrok PSP PZPN w mocy, jak również uznał skargę kasacyjną za niezasadną.
Jak argumentowała sędzia Katarzyna Tyczka-Rote, zadaniem sądu powszechnego nie jest merytoryczne badanie sprawy, ale orzekanie o słuszności skargi. Aby tego dokonać, sąd musi porównać własne stanowisko ze stanowiskiem sądu polubownego. W przypadku zauważenia, iż między tymi dwoma poglądami zachodzi różnica, wówczas bada, czy nie doszło do rażącego naruszenia porządku prawnego. Jeżeli do tegoż dochodzi – sąd powszechny uchyla wyrok.
Poznański sąd powszechny ujawnił swój pogląd i jest on zdania, iż obniżenie wynagrodzenia było jak najbardziej zasadne. Sąd wykorzystał możliwość powołania się na zasadę współżycia społecznego, celem stwierdzenia, że umowa między Klubem a Cezarym Kucharskim była nieuczciwa i nielojalna w stosunku do wynagrodzenia zawodnika.
Lepsze jest zatem kopanie piłki (jakkolwiek fenomenalne i z pewnością wymagające talentu oraz ogromnych nakładów pracy) czy dbanie o interesy piłkarza? Zasadność wyroku SN pozostawiamy do poddania indywidualnej ocenie.
Karolina Robak, doktorantka, członek Redakcji Pokoju Adwokackiego
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.