“TVoja wina”, „Wstyd i hańba”, „Kłamczucha”, „Zatrudnijcie dziennikarzy”, „TVP = WSTYD”, ” i„Spieprzaj kłamliwa babo obrzydliwa” to niektóre ze słów, które padły pod adresem Magdaleny Ogórek, gdy po zakończeniu prowadzonego przez nią programu wychodziła z gmachu Telewizji Polskiej.
Analizując wpisy na facebook’owych wallach oraz wpisy na twitterze widzę, że pretensje kierowane są pod każdy adres. Krytyki nie ustrzeże się nikt – pani Ogórek za wiotkość swoich poglądów i styl dziennikarstwa, jej przeciwnicy za zagorzałość, telewizja za narrację, Policja za brak odpowiedniej reakcji, Policja za zbyt ostrą reakcję, protestujący za rozmiar i charakter przypuszczonego ataku, protestujący – bo mogli więcej, mocniej, bardziej. Krytykują zarówno ci, którzy wpisują profil Jarosława Kaczyńskiego w rzeźnicki nóż, jak i ci, których taka grafika razi. Ci, którzy na ustach mają hasło: Jarosław Polskę zbaw, jak i Ci, którzy na marszach KOD’u wieszają jego kukłę. Jedni krzyczą – lincz, inni twierdzą, no nie, bez przesady, przecież nikt p. Ogórek nie pobił. Jedni mówią – przecież zniszczono jej samochód, inni – wystarczy wyklepać i odmalować. Zdaniem jednych – Magdalena Ogórek była z pewnością przestraszona. Oponenci są jednak zdania, że skoro wysłała protestującym całusa i uśmiech, to była w świetnej formie.
Super.
Wprawdzie linia redakcyjna telewizji publicznej nie odpowiada moim potrzebom, a poglądy Pani Ogórek mijają się z moimi, ale wyobrażam sobie, że gdyby ktokolwiek czekał na mnie pod pracą, krzyczał, lżył, wyzywał, zarzucał kłamstwo, szturchał i wymachiwał mi przed nosem kartkami z obraźliwymi napisami, to choćby uśmiech nie zszedł mi z ust, odczuwałabym strach. Zwykły ludzki strach o to, czy nic mi się nie stanie, czy komuś nie puszczą hamulce, czy nie zrobi mi krzywdy.
I choćbym wcześniej faktycznie popełniała błędy – tego rodzaju spotkanie nie skłoniłoby mnie do zmiany postawy. Przeciwnie – zrodziłby się we mnie bunt i sprzeciw, a poglądy najpewniej uległyby radykalizacji. Nie życzę sobie bowiem narzucania mi sposobu myślenia, krzyczenia przez megafon do ucha, albo stawiania fizycznych przeszkód w przemieszczaniu się. Tego rodzaju działania to agresja w najczystszej postaci niewiele różniąca się pod kątem skutków w obrębie psychiki, od uderzenia kogoś w twarz lub oplucia, których to zachowań także nie chciałabym być adresatem. Najpewniej tak samo, jak i córki, żony, matki i dziewczyny panów protestujących przeciwko postawie p. Ogórek, drących się jej prosto do ucha, a w innych okolicznościach – stających w obronie prawa do aborcji, równouprawnienia kobiet i opowiadających się za wprowadzeniem ustawowego zakazu przemocy wobec kogokolwiek.
Mamy XXI wiek, Polska to kraj cywilizowany. Hihi, żartowałam.
adw. Joanna Parafianowicz
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.