Jedno krótkie pytanko na każdym weselu, adw. Joanna Parafianowicz

Mało kto pracuje za darmo. Nie robią tego styliści fryzur, taksówkarze, hydraulicy, wizażyści i stomatolodzy. Odpłatny charakter co do zasady mają wizyty u lekarza, w restauracji, czy lekcje tańca. Mimo tego, prawnikom – jeśli wierzyć ich słowom – niemal każdego dnia zadawane są pytania, na których odpowiedź wymaga lat studiów, często ukończenia aplikacji a nawet – doświadczenia.

Jeśli bowiem pochylić się nad dyskusjami adwokatów, radców lub przedstawicieli innych zawodów prawniczych okazuje się, że po wielokroć ich zapomniani znajomi, od lat niewidziani koledzy i dalsi członkowie rodzin w chwili wątpliwości bez trudu skłonni są odszukać ich numer, odświeżyć znajomość i złożyć wizytę po to, by sformułować jedno z magicznych zdań:

„Chcę się tylko upewnić”

„Mam jedno pytanko” lub

„ Dla ciebie to tylko 5 minut”.

Prawnicze fora internetowe obfitują w głosy oburzenia wynikające z drobnych sytuacji życia codziennego, w których ktoś prosi ich o prostą poradę, a nawet w obszerne opowieści na temat skomplikowanych zagadnień poruszanych na ślubach, weselach i innych spotkaniach towarzyskich. Zasiedzenie, rozwód, alimenty, kwestia wieczystego użytkowania gruntu, czy prośba o przeanalizowanie umowy najmu, to norma dla pytających i jak się zdaje – udręka dla adresatów wątpliwości.

Można na nie odpowiadać, można też wyrazić oburzenie powołując się na fakt, że za pracę należy się wynagrodzenie, można także zapytać, czy rozmówca ma kartkę, aby zapisać nasz numer rachunku bankowego. Czy, jednakże stwierdzając, że oczywiście – zasiedzenie jest możliwe przed upływem 50 lat, instytucja cichego wspólnika nie jest regulowana przez prawo, bądź zobowiązania małżonka zaciągnięte przed ślubem jeno jego obciążają, tracimy klienta? Nie.

Nie robiąc uników, nie uciekając od udzielenia prostej informacji, po prostu rozmawiając z drugim człowiekiem mamy zaś pewność, że jeśli z ich sytuacji wyniknie realny problem, pomny naszej serdeczności rozmówca, którego nie odprawiliśmy z kwitkiem, nie będzie najpewniej poprowadzić sprawy samodzielnie, odbierając nam tym samym chleb, lecz w przyszłości po prostu do nas zadzwoni. Nieotrzymanie wynagrodzenia za pojedynczą poradę prawną, do której najpewniej i tak by nie doszło z uwagi na łatwość uzyskiwania wielu informacji za pośrednictwem wyszukiwarki (wystarczy opuścić spotkanie, podczas którego pada zagadnienie prawne i zasiąść przed komputerem), doprawdy nie sprawi, że zostanie nam odebrana życiowa szansa na zostanie milionerem. Szorstka odmowa lub cyniczna odpowiedź na zadane pytanie mogą zaś spowodować, że jej autor będzie postrzegany jako osoba nieprzystępna, nieprzyjazna, a może – nieuprzejma. Czy ktokolwiek chciałby współpracować z noszącym, takie cechy prawnikiem? Śmiem wątpić.

 

adwokat Joanna Parafianowicz

Felieton opublikowany w Rzeczpospolitej – Rzecz o prawie w dniu 19 listopada 2019 r.

Udostępnij wpis
Autor:

Warszawski adwokat i Pokój Adwokacki w jednym.

Ostatni komentarz
  • Proszę zadzwonić do Krajowej informacji podatkowej i zapytać, CZY udzielenie drobnej porady na weselu rodzi obowiązek podatkowy. Pozdrawia.

Napisz odpowiedź do Smok Anuluj odpowiedź