O poradach prawnych ciągle się dyskutuje … To i ja dorzucę swoje pięć groszy. Ale o poradach prawnych w ramach akcji społecznych czyli bezpłatnych. I to z mojego doświadczenia, gdyż sam ich udzielałem. Oczywiście ja byłem opłacany. Bezpłatne były tylko dla osób, które z tych porad korzystały. Odległe początki mojej historii pominę. Historia zacznie się w 2013 r., może 2014 r. Dokładnie nie pamiętam, a na zdjęciu brak jest daty.
Jak widać miejsce udzielania porad wyjątkowe. To Miejska Biblioteka Publiczna. Cel porad, chyba społeczny. Byłem opłacany przez… Mniejsza o to. Ważne że cel tych porad wpływał na konto burmistrza. Ale nie na konto bankowe. Absolutnie. Na konto polityczne. Swoją droga burmistrza nigdy nie poznałem. Ale skoro w miejskiej bibliotece publicznej są darmowe porady prawne, to jest chyba jakiś ważny cel tych porad. A ten cel to nabijanie sobie kapitału politycznego przez burmistrza. No bo po co organizować darmowe porady prawne w bibliotece? I na tym zakończę, bo dalsza część jest znacznie ciekawsza :)
Tutaj miejsce akcji: remiza strażacka. Główny bohater akcji – ja. I oczywiście kolejne bezpłatne porady prawne dla mieszkańców dzielnicy. Po datach widać, że to jesień 2014 r., gorący okres kampanii wyborczej w wyborach samorządowych. Organizator porad: Komendant Straży Pożarnej. Na marginesie Komendant nie zdobył mandatu radnego. Choć jak widać zapewnił sobie w miarę profesjonalną kampanię wyborczą, przynajmniej w zakresie porad prawnych ;)
Czasy obecne. Kolega, z którym przed wieloma laty trochę byliśmy członkami jednej z partii. Ale jakoś nam nie wyszła ta działalność polityczna i wycofaliśmy się … W zeszłym roku trochę podziałał w lokalnym stowarzyszeniu samorządowym (to takie stowarzyszenie, którego prezes jest radnym od kilku kadencji i ciągle kandyduje na prezydenta miasta). Ale z tego co mi wiadomo, to tam też mu nie wyszło w tym stowarzyszeniu. Jak widać, idzie własną drogą. Dzwoni do mnie któregoś dnia, że chciałby mnie „po kosztach” zatrudnić do bezpłatnych porad prawnych w ramach akcji społecznej. Niestety, do żadnych konkretów nie doszło, nawet nie zapytałem o stawkę „po kosztach” bo już cel takich akcji społecznych znam. I odmówiłem. Znam kalendarz wyborczy i wiem, że w przyszłym roku mamy wybory samorządowe, więc cel tych porad od razu sobie uświadomiłem. Jak widać, wynajął do porad kogoś innego … Swoją drogą chciałem pozdrowić wszystkich dzielnicowych, którzy są zapraszani na spotkania nazywanymi „poznaj swojego dzielnicowego”. I jednocześnie współczuję im uczestniczenia w społecznych spotkaniach poświęconych bezpieczeństwu miasta i jego mieszkańców, którzy stanowią tło dla zbijania kapitału politycznego przez organizatorów tych spotkań. W/w. kolega takie zorganizował, ale ten tekst nie jest o tym…
Inny kolega, kandydat z 2014 r. na radnego też mi głowę rzeźbi, żeby mu zrobić w przyszłości porady prawne w ramach akcji społecznej. Nadchodzą przecież przyszłoroczne wybory samorządowe. Wtedy rozdawanie ulotek wyborczych i darmowe kiełbaski z grilla w ramach mini-festynu jakoś mu nie pozwoliły zdobyć mandatu radnego. Myśli, że teraz może porady prawne pozwolą. Ja jednak odmówiłem i nadal przy swoim stanowisku obstaję.
Nie generalizuję, że wszystkie darmowe porady prawne są udzielane pod konkretne cele polityczne (wyborcze). Jest mnóstwo fundacji i organizacji społecznych, które mają za cel faktycznie pomagać. Ale kiedy indywidualny polityk lub „społecznik” takie organizuje, to ich cel jest mi znany. Jak widać dla wielu porady prawne stały się tanim narzędziem pozyskiwania kapitału politycznego pod wybory. Zresztą moja historia nie jest jednostkowa… W ostatnich dwóch przypadkach odmówiłem udzielania porad prawnych. Niestety, ale kosztem mojego autorytetu i wiedzy, nie będzie jakiś lokalny „społecznik” ścielił sobie ścieżki do stanowiska radnego dla intratnej finansowo diety.
Jak widać, nie wszystko złoto, co się świeci. No chyba że jest poświęcone (patrz ostatnie dwa zdjęcia).
Adw. dr Mariusz Poślednik
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.