Przysługujące każdemu obywatelowi prawo do obrony nierozerwalnie łączy się z sytuacją zagrożenia jednostki zastosowaniem wobec niej sankcji prawa karnego. Choć sama dziwię się, że dostrzegam konieczność przypominania tego także adwokatom, należy mieć zawsze na uwadze, że dopóki wina nie zostanie stwierdzona zgodnie z prawem, podejrzanego, a później – także oskarżonego uznaje się za niewinnego. Zasada ta stanowi bowiem podstawę funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego, jakim jest Polska i które Adwokatura, jako samorząd współtworzy. Reguła ta leży nadto u podwalin regulacji prawnych o zasięgu międzynarodowym.
Wielkie znaczenie, jakie przypisuje się duetowi „prawo do obrony” i „domniemanie niewinności” znajduje odzwierciedlenie nie tylko w przepisach Konstytucji, prawa procesowego, ale także stanowić powinno fundament i stały punkt odniesienia w procesach myślowych adwokatów. Nie tylko wtedy jednakże, gdy przychodzi im bronić klienta, oskarżonego o co bądź, ale także w znacznie trudniejszych okolicznościach, tj. wówczas, gdy buty podejrzanego przychodzi założyć innemu adwokatowi.
Okazuje się tymczasem, że nie tyleż adwokaci, jako jednostki, lecz Adwokatura jako grupa zawodowa i zarazem wspólnota pewnych idei i wzorców postępowania, mocą swych przedstawicieli w Naczelnej Radzie Adwokackiej, woli nie zabierać głosu.
„Sprawa reprywatyzacji w Warszawie: trzymiesięczny areszt dla b. urzędniczki MS Marzeny K., mec. Grzegorza M., biznesmena Janusza P.”
Krótka depesza Polskiej Agencji Prasowej o niemałej sile rażenia. Obnażająca nie tyleż ponure strony procesów reprywatyzacyjnych, lecz – piszę to z żalem – miałkość i nijakość środowisk prawniczych, w tym – ze szczególną mocą – Adwokatury, która zamilkła.
Nie oczekuję od władz samorządu, aby wydawały stanowisko w obronie Grzegorza Majewskiego. Nie spodziewam się też deklaracji, z których wynikałoby nie poprzedzone wglądem w akta postępowania, niczym nie zmącone przekonanie o jego niewinności lub zarzuty pod adresem organów postępowania. Oczekuję jednak i spodziewam się, że jasno i wyraźnie zostanie powiedziane, że Adwokatura zajmie stanowisko, które w swej treści byłoby oczywiste – „Stoimy po stronie prawa i wynikającej zeń zasady domniemania niewinności. Wierzymy w zasadę trójpodziału władz i będącą jej emanacją – regułę niezależności sądów i niezawisłości sędziów. To po ich stronie leży rozstrzygnięcie o winie, której nie przesądzają doniesienia medialne. Z tych wszystkich względów, wykorzystując nadto nadane nam przez ustawodawcę uprawnienia, dołożymy starań, aby w sytuacji ewentualnego sprzeniewierzenia się przez któregokolwiek z adwokatów etosowi zawodu, kładącego się cieniem na całym środowisku, poniósł on odpowiedzialność na zasadach wynikających z ustawy Prawo o adwokaturze”.
Jestem przekonana, że jednym z najtrudniejszych, ale i najpiękniejszych aspektów bycia adwokatem (celowo nie posługuję się sformułowaniem „wykonywania zawodu adwokata”), jest po pierwsze – wiara w sens istnienia pewnych zasad, po drugie zaś – przywiązanie do faktów (takich jak choćby brak prawomocnego skazania). Ono bowiem nakazuje każdemu adwokatowi nie tyleż pokładanie nadziei w sprawiedliwość, lecz konsekwentne trwanie w praktyce w zasadzie domniemania niewinności. Są momenty, gdy jest to trudne, w których nie wiemy gdzie leży prawda. Wierzę, że bezwzględne opowiadanie się po stronie zasady domniemania niewinności to nie przywilej, lecz zawodowy obowiązek. Jeśli nie umiemy mu podołać, być może czas zastanowić się, czy prawidłowo wybraliśmy zawód.
Przy zadawanym sobie ponownie w przyszłości pytaniu o to, dlaczego Adwokatura cierpi z powodu kryzysu wizerunkowego zastanówmy się, czy przyczyna leży poza nami, czy też po stronie niezgodności pomiędzy deklarowanymi i praktykowanymi wartościami. Jak bowiem pisała Agata Christie, to straszne przekonać się nagle, że z niewiadomego powodu zdradza się własne zasady.
Adwokat Joanna Parafianowicz
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.