Ponad 300 prawników z 40 krajów z całego świata w dniach 11-14 listopada br., spotkało się na dorocznym już 9. European Forum ProBono, które miało miejsce w tym roku w Rzymie. Rok wcześniej był to Londyn. Organizatorem tego wydarzenia jest nowojorska organizacja PILnet: The Global Network for Public Interest Law. Po raz kolejny miałam przyjemność być uczestnikiem Forum i postanowiłam podzielić się pokonferencyjną refleksją…
Pro publico bono… czyli z łac. dla dobra publicznego, bezinteresownie i bezpłatnie. Ten zwrot jest nam dobrze wszystkim znany. Czy równie dobrze przez wszystkich rozumiany? Tutaj mam wątpliwości.
W Polsce w ostatnich miesiącach toczyło się wiele dyskusji nad ustawą o bezpłatnej pomocy prawnej, która weszła w życie. Dobrze, że jest. Ale wymaga ona zmian. W wielu przypadkach nie były to nawet dyskusje a awanturnictwo sięgające rynsztoku, którego autorami byli właśnie profesjonaliści, prawnicy. Czytając liczne wypowiedzi, opinie, komentarze na forach nie da się zaprzeczyć, że było inaczej. Wracając do ForumProBono…
Podczas intensywnych trzech dni Forum, odbyło się kilkanaście paneli, liczne dyskusje, wymiana doświadczeń… bo różne kraje, różne problemy, różne potrzeby w zakresie pomocy prawnej i różne regulacje prawne. Można by powiedzieć, że tak wiele nas dzieli, porównując się z USA, Nigerią czy UK. Ale łączy coś wyjątkowego. IDEA, która przyświeca nam wszystkim, prawnikom, którzy zaangażowani są w działalność pro bono, zarówno na szczeblu lokalnym jak i międzynarodowym.
To właśnie idea, jest wspólnym mianownikiem tej międzynarodowej społeczności, która tworzy wspaniałą atmosferę. Dlaczego to robię? Bo chcę. Dlaczego tutaj jestem, jestem uczestnikiem Forum? Bo chcę. Bo mam potrzebę robienia czegoś więcej niż chodzenie do pracy i zarabianie pieniędzy. Lubię pomagać, widząc celowość tej pomocy.
I tutaj pojawia się ogrom argumentów tych, którzy nie chcą angażować się w działalność pro bono. Przypomnę te, z którymi sama na co dzień spotykam się rozmawiając z prawnikami: klasyczne „nie mam czasu”, „muszę zarabiać pieniądze”, „nie stać mnie aby działać dobroczynnie”, „to zniechęca społeczeństwo do korzystania z płatnych usług prawników,” „niech inni się tym zajmują,” „ bo poświęcę mniej czasu mojej rodzinie” – tych powodów jest tak wiele, jak ludzi, którzy je głoszą – każdy znajdzie jakiś.
Forum to doskonała płaszczyzna na interesujące rozmowy, z prawnikami reprezentującymi nie tylko globalne kancelarie, ale też tymi, którzy działają w lokalnych organizacjach NGO. Po pierwsze, działalność pro bono, nie jest uzależniona od naszego statusu materialnego. Pomagać może KAŻDY – nie tylko ci, którzy noszą szpilki od Valentino czy Rolexy. Istotą jest wiedza, doświadczenie i chęci, którymi możemy się podzielić z tymi, których nie stać na to aby pójść do kancelarii prawnej i zapłacić nawet najmniejsze pieniądze. Ta pomoc skierowana jest do ludzi biednych, ubogich, nie do przedsiębiorców, którzy zastanawiają się nad optymalizacją podatkową, korzystnych kontraktach czy fuzjach opiewających na miliony czy miliardy w których prawnik za pieniądze doradzi i skonstruuje korzystne umowy, etc., ponosząc duże nakłady pracy i czasu.
Od kilku lat działam jako prawnik pro bono i nigdy nie miałam poczucia, że ktoś na tym traci, bliscy, rodzina, przyjaciele czy pracodawcy dla których pracuję wręcz przeciwnie, ta działalność to ogromna wartość dodana do mojego życia, nie tylko zawodowego (o której kiedyś też napiszę). Działalność pro bono jest dodatkiem do szeregu obowiązków zawodowych, którą wykonujemy z poczuciem satysfakcji albo nie róbmy tego wcale. Chyba nie ma nic gorszego niż wymuszona pomoc, patrząc z perspektywy osoby potrzebującej. Łatwiej jest pomagać, niż prosić o pomoc.
Oczywiste, prawda?
Aneta Sieradzka
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.