Vis comica, dr hab. Maciej Jońca

Adwokaci.

Rzadko która grupa społeczna stała się tak wdzięcznym obiektem do żartów. Można powiedzieć, że częściowo winna temu pospolita zawiść. Błyskotliwe wypowiedzi, trafne riposty, tyleż zaskakujące, co nieoczekiwane zmiany tematu, to przecież nie mogło i nie może nie robić wrażenia, a tym właśnie adwokaci przez wieki zdobywali największy poklask, czyż nie?

Nie ma się jednak na co obrażać. Wręcz nie wypada! Żarty adwokatów, o adwokatach i z adwokatów zwykle cechują się pewnym wykwintnym polotem, którego próżno poszukiwać będziemy w anegdotach związanych z innymi grupami zawodowymi, chociażby nauczycielami, lekarzami czy policjantami.

„Szukam sprawiedliwości” powiada wymizerowany klient. „A na ile sprawiedliwości szanownego pana stać?” słyszy w odpowiedzi od swego niedoszłego obrońcy. Kij ma jednak oczywiście dwa końce. W „Kaukaskim kole kredowym” Bertolda Brechta pojawia się opinia, którą wielu polskich mecenasów zapewne chętnie umieściłoby w eksponowanym miejscu, a każdej wiosny wieńczyło świeżym kwieciem: „Chcecie sprawiedliwości, ale nie chcecie za to płacić, co? Kiedy udajecie się do rzeźnika, wiecie, że płacić trzeba, ale do sądu idziecie jak na darmową stypę!”.

Czas trwania procesu to bolączka uczestników procesów nie tylko w Polsce. Wszędzie zdarza się, że niecierpliwione strony winią za ten stan rzeczy swoich pełnomocników. Zdarza się jednak i inaczej. „Niekompetentny adwokat – powiada angielski obrońca Evelle J. Younger – potrafi przeciągać sprawę miesiącami i latami. Kompetentny jeszcze dłużej…”. Skądś to znamy, prawda?

Adwokaci bywają nieprzeniknieni. Problemy z wejściem w ich wnętrze miał nawet tak wytrawny konstruktor ludzkich dusz, jak sir Arthur Conan Doyle, twórca postaci Sherlocka Holmesa. W jednym z dzieł poświęconych nieśmiertelnemu detektywowi, można przeczytać: „Wspomniałeś mi swoje imię, jak gdybym musiał je znać, tymczasem zapewniam cię, że poza faktami oczywistymi, to jest, że jesteś adwokatem, masonem i astmatykiem, nie wiem o tobie absolutnie nic!”.

Adwokaci są dokładni i precyzyjni. Blady z przerażenia klient szepcze w ucho swego obrońcy: „Jeżeli skończy się na roku więzienia, gwarantuję tysiąc euro premii”. Po wszystkim adwokat, mocno ściskając mu rękę, oświadcza rozpromieniony: „Udało się! Było jednak diabelnie trudno, bo chcieli pana uwolnić”.

I tak dalej, i tak dalej. To naturalnie tylko miniatury, ale jakże urocze. Tego rodzaju humor jest w stanie – wbrew pozorom – budować pozytywny wizerunek adwokatury w społeczeństwie nie gorzej od dni darmowych porad, paradokumentalnych programów, plastikowych seriali czy nawet… wygranych spraw. Taką siłę ma rozrywka na przyzwoitym poziome. Vis comica, jak mawiali antyczni Rzymianie.

dr hab. Maciej Jońca

Honoré Daumier: A Criminal Case

Grafika: Honoré Daumier, Casus kryminalny.

Share Post
Written by

Dr habilitowany, adiunkt w Katedrze Prawa Rzymskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, erudyta jakich mało.

No comments

LEAVE A COMMENT