To, że klienci dzwonią w najbardziej niespodziewanych godzinach, gdy jesteśmy w najmniej adwokackich miejscach, to norma. Nie oznacza to jednak, że absolutnie w każdych okolicznościach jesteśmy zobowiązani rozmawiać z mocodawcą o szczegółach jego sprawy. Przeciwnie – w jego interesie jest, abyśmy tego nie robili.

Niechaj pierwszy rzuci kamieniem ten, kto stojąc w kolejce do kasy nie odebrał telefonu od klienta. Robi to każdy z nas. Jednakże, mając na uwadze coś tak oczywistego, jak tajemnica zawodowa pamiętajmy, że miejsce publiczne (niezależnie od tego, czy chodzi o dyskont, autobus, ulicę), w którym nie jesteśmy w stanie zachować dyskrecji, to nie jest miejsce, w którym o detalach sprawy powinno się deliberować. „Przepraszam, nie mam w tej chwili możliwości swobodnej rozmowy, oddzwonię za kwadrans”, to słowa, które warto mieć zawsze na podorędziu. Jeśli wytłumaczymy w późniejszej rozmowie przyczyny, klient to z pewnością doceni.

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ