Zabójstwo Prezydenta, adw. Andrzej Nogal

W dn. 16 grudnia b.r. przypada 93. rocznica zabójstwa prezydenta RP Gabriela Narutowicza przez Eligiusza Niewiadomskiego. Do zabójstwa doszło w dniu 16 grudnia 1922 r., zaś dwa tygodnie później zabójca skazany został na karę śmierci, a miesiąc później, w dn. 31 stycznia 1923r. został rozstrzelany na stokach Cytadeli, w obecności podprokuratora sądu okręgowego, komendanta policji i obrońcy z urzędu skazanego adw. Stanisława Kijeńskiego. Zbrodnia oraz szybkość osądzenia sprawcy są całkowicie niezwykłe dla nas współczesnych. Z tej przyczyny warto przybliżyć Czytelnikom zarówno tło zbrodni, jak i przebieg samego procesu.

 

 

Po odzyskaniu niepodległości w 1918r. starły się wizje rozmaitych modeli ustrojowych nowej Polski. Trudność była tym większa, że działające ruchy polityczne były bardzo podzielone i mocno zantagonizowane. Wystarczy powiedzieć, że obok dominującej wśród ludności polskiej endecji, deklarującej wierność religii katolickiej i własności prywatnej, istniały silne partie socjalistyczne i ludowe. Do tego 1/3 ludności należała do mniejszości narodowych. Na to wszystko nakładały się zobowiązania  wobec zagranicznych partnerów, w szczególności Francji, od których zależały pożyczki i gwarancje dla istnienia państwa. Ostatecznie, przyjęto w Konstytucji marcowej z 1921r. liberalny model ustrojowy, oparty na wzorcu francuskim. Niestety, autorzy jej zapomnieli (albo też musieli zapomnieć), że do sprawnego działania państwa liberalnego potrzebni są liberałowie. Tychże zaś, z przyczyn wspomnianych wyżej, chronicznie w Polsce brakowało. Zamiast tego dominowała powszechna nieufność i wrogość stronnictw politycznych, podsycana przez kryzys ekonomiczny i prasę brukową. Taka była atmosfera towarzysząca wyborowi prezydenta RP przez połączone izby sejmu i senatu. Nie było pewnego kandydata. Zgłoszony przez prawicę hr. Maurycy Zamoyski, skądinąd niezwykle zasłużony dla odzyskania niepodległości i gorący patriota, z przyczyn ideologicznych był nie do przyjęcia przez polskich socjalistów i ludowców. Kolejne głosowania zapadały w atmosferze zakulisowych rozgrywek taktycznych partii i w efekcie wybrany został kandydat, na którego dzień wcześniej nikt by nie postawił marki polskiej. Głosami mniejszości narodowych, socjalistów i ludowców został wybrany 9 grudnia 1922r. Gabriel Narutowicz. Zwolennicy prawicy uznali to za policzek wymierzony dla odrodzonej niepodległości.  Nastroje podgrzewała prasa i politycy. Nie cofano się przed żadną kalumnią, oszczerstwem i zwyczajnym kłamstwem. Jeden z publicystów pisał: „Jak śmieli Żydzi narzucić Polsce swojego prezydenta?” W dzień zaprzysiężenia prezydenta (11 grudnia) doszło do zamieszek. Zginęło jedna osoba, a 28 zostało rannych, w tym wiele ciężko.

 

 

Nowoobrany prezydent pełnił swój urząd tylko 5 dni i został zastrzelony w dn. 16 grudnia 1922r. przez Eligiusza Niewiadomskiego w warszawskiej Zachęcie. Sprawca działał samodzielnie, chociaż niewątpliwie wpływ na jego decyzję miała atmosfera nagonki na Prezydenta wykreowana przez prawicę. Eligiusz Niewiadomski nie był typowym zbrodniarzem. W chwili czynu miał 54 lata. Z zawodu był artystą-malarzem, ale w czasie zbrodni był zatrudniony w Ministerstwie Kultury i Sztuki  jako kierownik wydziału. W czasie ofensywy bolszewickiej w 1920r. uzyskał urlop i zaciągnął się do wojska. Można więc powiedzieć, że był typem gorącego patrioty gotowym odpowiedzieć czynne na (rzekome) zagrożenie państwa i ponieść konsekwencje swojego czynu. Słowem, rasowy przestępca polityczny.

 

 

Po zabójstwie sprawca oddał się w ręce policji. Proces rozpoczął się dwa tygodnie później w trybie zwykłym przed sądem okręgowym w Warszawie. Proces nie był szczególnie skomplikowany dowodowo-bo sprawca do faktu przyznał się, nie czując się jednakże winnym. Jego wyjaśnienia miały raczej charakter wynurzeń politycznych. Wskazywał na zagrożenie polskości przez nową sytuację polityczną, za której symbol „symbol hańby” uznał nowego prezydenta. Czynu swego nie żałował. Uznał, że spełnił swój obowiązek walki o polskość Polski. Prokurator zaś podnosił, że czyn oskarżonego jest efektem prawicowej agitacji i domagał się dla niego kary śmierci. Obrońcą z urzędu wyznaczony został adw. Stanisław Kijeński, sympatyk prawicy, co jednak wśród ówczesnej palestry było powszechne. Z uwagi na postawę swojego mandanta, obrońca nie kwestionował przebiegu zdarzenia, ograniczając się do wskazania okoliczności łagodzących, oraz, że został popchnięty do czynu wewnętrznym nakazem. Sam oskarżony domagał się dla siebie kary śmierci, uznając karę więzienia za „największą krzywdę moralną”. Wyrok zapadł tego samego dnia, 30 XII w późnych godzinach wieczornych. Oskarżony został skazany na karę śmierci. Wyrok zapadł niejednogłośnie. Jeden z sędziów zgłosił votum separatum, domagając się kary bezterminowego więzienia.

 

 

Po wyroku Eligiusz Niewiadomski oświadczył, że nie będzie wyroku skarżyć, oraz, że nie ma zamiaru ubiegać się o ułaskawienie. Przed egzekucją napisał list „Do wszystkich Polaków” w którym napisał, że nie chce aby jego śmierć stała się powodem zemsty. Wyrok był bowiem zgodny z prawem. Przekazał też zapiski ze  swoim credo politycznym. Jego pogrzeb stało się okazją do ogromnej manifestacji prawicy, a w kolejnych latach szerzył się wręcz kult Niewiadomskiego. Ukazały się drukiem zarówno wspomniane zapiski polityczne, jak i relacja z procesu. Doszło do tego, że Sejm wydał specjalną uchwałę piętnującą gloryfikację mordercy. W podobnych duchu wypowiedział się też Episkopat, występując przeciwko nadużywaniu nabożeństw w celach politycznych.

 

 

Od morderstwa minęły 93 lata. Polacy jednak wciąż noszą piętno związane z tym wydarzeniem. Przez wieki chlubiliśmy się, że w naszym kraju spory polityczne są rozwiązywane bez przelewania krwi i od 1922r. nie mamy tu już prawa do szczególnej dumy. Z drugiej strony nie powinniśmy się szczególnie samobiczować. Nie można bowiem zapominać, że mówimy o zdarzeniu sprzed prawie wieku, morderstwa dokonanego w szczególnych okolicznościach. Okolicznościach, których zrozumienie jest dla nas nieomal niedostępne. Szczegółowe rozważania na ten temat pozostawmy historykom, nie zapominając jednak, że obraz przeszłości jest zmienny i nader często zależy od perspektywy i oczekiwań współczesnych.

 

Adwokat Andrzej Nogal

 

1568402-andrzej-nogal-adwokat

Udostępnij wpis
Autor:

adwokat, postać ze wszech miar kontrowersyjna, wywołuje skrajne emocje (być może dlatego, że niekiedy wyraża skrajne poglądy)

Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ