Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie, Emilia Andrzejewska

Od dekady kandydaci w oszałamiającej liczbie flankują Wydziały Prawa i Administracji w całej Polsce. W samej tylko rekrutacji na rok akademicki 2016/2017 na Uniwersytecie Łódzkim uczestniczyło 1081 osób. Więcej chętnych odnotowano już tylko na psychologii (1087.) Cóż skłania tych młodych ludzi do studiowania prawa? Głód osobliwej wiedzy? Wysokie ego? Żądza pieniędzy? Potrzeba pewnej pracy? Miraż oszałamiającej kariery prawnika wykreowany przez popkulturę? Nie sposób nie odnieść wrażenia, że to co obserwujemy jest jakimś wielkim oniryzmem mas. Mityczne prawo. Wciąż jeszcze w świadomości wielu nieuświadomionych otoczone jest nimbem elitarności, ekskluzywności i prestiżu. Wśród wtajemniczonych, podziw wzbudza już jedynie u przysłowiowej cioci na imieninach. Odkrywam przed Wami fenomen studiów prawniczych. Obnażam prawdę pokazując, czego uczą, a czego nie uczą studia prawnicze. I wyjaśniam, czy w ogóle warto studiować prawo.

Alma Mater i zawrotna liczba studentów

W 2015 roku wraz z setkami innych absolwentów ukończyłam prawo na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. W roku akademickim 2016/2017 limit studentów na studiach stacjonarnych wynosił ok. 250, z kolei na studiach niestacjonarnych wieczorowych – ok. 200, a zaocznych – ok. 300. Wykonując proste działanie matematyczne uzyskamy łączny wynik 750 studentów na jednym roku, w jednej tylko uczelni wyższej w Polsce. To bardzo dużo. Skąd taka liczba?

Rzecz o studiach wyższych

Studia trzeba zdemitologizować, aby zatrzymać nieprzerwany, bezrefleksyjny, 24 letni pochód w kolumnach marszowych w kierunku zdobywania kolejnych stopni edukacji formalnej. W świecie, tak pełnym możliwości dla młodych ludzi, warto rozważyć różne opcje, w tym gap year, pracę połączoną z podróżowaniem. Chociażby po to, aby nie pędzić po papier, a potem nie wysyłać listów do gazet, pełnych żalu i goryczy, że mam 25 lat, ogromną wiedzę z książek, a żadnej odpowiadającej moim oczekiwaniom pracy.

Studia wyższe to kosztowna inwestycja, przede wszystkim, bezcennego i ograniczonego aktywa jakim jest czas. Poświęcamy więc wiele, a w zamian otrzymujemy marny produkt klasy D. Z punktu widzenia oczekiwań dzisiejszego świata. Wykształcenie wyższe stało się masowe. W roku akademickim 2016/2017 zajęcia na UŁ rozpoczęło 35 tysięcy studentów na 150 kierunkach studiów. O co chodzi z tym studiowaniem? Cytując profesora Wolniewicza „tzw. studia wyższe to takie lepsze gimnazjum dziś jest” albo, według mnie bardzo trafne, „parkingi dla bezrobotnych”. Mamy modę na studiowanie, a ze studiami wyższymi jest dzisiaj tak, jak w reklamie rozpuszczalnej gumy z mojego dzieciństwa – „wszyscy mają Mambę, mam i ja”. Są studia, są studenci jest i pięcioletnia beztroska wegetacja w szkolnej ławce. Taka poczekalnia, dla tych co jeszcze nie są gotowi wkroczyć w dorosłość.

Czy studia prawnicze są dla mnie?

Zanim podejmiesz decyzję o wyborze studiów prawniczych, przemyśl to. Niech Twój wybór będzie uważny, a nie będzie tylko odzwierciedleniem trendu, zgodnie z którym po profilu humanistycznym w liceum prawo jest najbardziej perspektywiczne (tzw. „najlepsza opcja po humanie”) i fajnie wygląda w CV. Rozumiem, że po liceum można czuć się zagubionym i niezdecydowanym, aby wkroczyć na rynek pracy. Zupełnie niegotowym na dorosłość. I rozumiem także, że studia pozwalają odroczyć w czasie tę decyzję. Bo dotychczas wszyscy Ci mówili, co masz robić w życiu. Nie traktuj świadomej rezygnacji ze studiów lub odłożenia ich w czasie jak porażki. Ale raczej jak ucieczkę przed owczym pędem. Ponadto pamiętaj, że jeżeli w trakcie studiowania odkryjesz brak fascynacji prawem, nie ma sensu budować swojego życia na fundamentach, które nie są dobre, na takich fundamentach nie powstanie solidna i stabilna konstrukcja. Nawet, jeżeli Twoje otoczenie sugeruje, że skoro już skończyłeś studia to głupotą i marnotrawstwem jest nie iść na aplikację i nie zmierzać ku zawodowemu praktykowaniu prawa. Studia prawnicze to zapowiedź kariery, w której ciągła nauka specyficznej materii stanowi constans. Musi Ci to więc sprawiać przyjemność. Nie wybieraj prawa kierując się wyimaginowanymi oczekiwaniami. Weź pod uwagę, że musisz być pracowity i bardzo dobry w tym co robisz, wytrwały, cierpliwy i zabezpieczony finansowo na ok. 8 lat. Nie studiuj dla perspektyw. Nie idź także na prawo, jeżeli nie masz charakteru księgowego. Zastanów się, czy z pasją potrafiłbyś nauczyć się instrukcji obsługi blendera? Studiowanie prawa wymaga pewnego rodzaju poświęcenia i wyrzeczeń, dlatego też dużo osób rezygnuje z tych studiów. Co warto, to na pewno studiować w innym mieście, przenieść się, zmienić otoczenie.

Konsumenci studiów prawniczych

Decydując się na studia prawnicze już od początku musisz mieć świadomość, że spotkasz na swojej drodze różne osobliwe persony. Ot, taki już magnetyzm tych studiów, że przyciągają osoby o specyficznym typie osobowościowo-charakterologicznym. I musisz także zdawać sobie sprawę, że budowane na studiach relacje mają nierzadko jedynie egoistycznie-funkcjonalny wymiar (taki już esprit de corps studentów prawa). Studenta prawa poznasz od razu. Jak w popularnej anegdotce, sam Ci to powie. Należyta niebieskim ptakom elegancja. Parweniuszowski styl. Gumisiowa naiwność. I Ci specjaliści karniści-cywiliści z pierwszego roku ze skórzanymi aktówkami zakupionymi za pieniądze z kieszeni bogatych rodziców. Zabrzmi to jak ostrzeżenie, i tak też jest, abyś nie zamykał kręgu swoich znajomych na środowisko studentów Wydziału Prawa i Administracji. Z pewnością dostrzeżesz rywalizację i brak solidarności. Trudności w użyczeniu notatek. Poczucie wyjątkowości studenta prawa, przyszłego prawnika, jest rozbudzane, kształtowane i przez kolejne lata nauki pielęgnowane przez samych akademików (słynne rozróżnienie, wielokrotnie wypowiadane z ust różnych profesorów – są ignoranci – tj. Ci, co nie znają prawa, czyli przeciętni obywatele i my, prawnicy – posiadacze tej supermocy, superbohaterowie. A to wywołuje skokowy wzrost poczucia wartości. I tak dochodzi do produkowania Homo Prawnikus.

Uniwersytecki program kształcenia

Uniwersytety w Polsce, jako jednostki autonomiczne, oferują zróżnicowane programy kształcenia na studiach prawniczych. Fundamentalne przedmioty są jednak, co do zasady, takie same – prawo cywilne, karne, administracyjne i odpowiadające im procedury. Studia stacjonarne na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego na kierunku prawo mają zasadniczo poniższy kształt programowy. Studenci w toku kształcenia uczęszczają na wykłady oraz komplementarne do nich ćwiczenia.

I rok:

  1. Historia państwa i prawa polskiego,
  2. Powszechna historia państwa i prawa,
  3. Prawo rzymskie,
  4. Prawo konstytucyjne,
  5. Logika dla prawników,
  6. Wstęp do prawoznawstwa,
  7. Socjologia albo Filozofia (jeden przedmiot do wyboru),
  8. Ekonomia,
  9. Łacina dla prawników,
  10. Wychowanie fizyczne.

II rok:

  1. Wstęp do prawa europejskiego (prowadzony w języku polskim) albo Introduction to European Institutional Law (prowadzony w języku angielskim),
  2. Prawo cywilne cz. I (tj. prawo cywilne część ogólna, prawo rzeczowe oraz prawo rodzinne),
  3. Doktryny polityczno-prawne,
  4. Prawo karne,
  5. Prawo międzynarodowe publiczne,
  6. Prawo administracyjne,
  7. Informatyka prawnicza (stacjonarnie albo w trybie e-learning),
  8. Lektorat z języka obcego (w przypadku języka angielskiego realizowany jest kurs Legal English).

III rok:

  1. Prawo cywilne cz. II (tj. zobowiązania, prawo spadkowe),
  2. Postępowanie administracyjne i sądowoadministracyjne,
  3. Prawo pracy,
  4. Prawo finansowe,
  5. Postępowanie karne,
  6. Moduł wybieralny (tj. przedmiot wybierany przez studenta z dostępnej puli przedmiotów prowadzonych w języku polskim albo angielskim),
  7. Proseminarium.

Ponadto:

  1. Laboratorium (tj. zajęcia fakultatywne, w założeniach, o wymiarze praktycznym, np. symulacja rozprawy sądowej, warsztaty konstruowania pism procesowych, psychologia kontaktu z klientem).

IV rok:

  1. Prawo gospodarcze i handlowe,
  2. Postępowanie cywilne cz. I oraz cz. II (rozbicie na 2 części procedury cywilnej jest autorskim projektem UŁ WPiA, którego geneza w istocie sprowadza się do potrzeby wygenerowania dwóch etatów dla dwóch polemizujących profesorów),
  3. Teoria i filozofia prawa,
  4. Prawo gospodarcze publiczne,
  5. Seminarium magisterskie,
  6. Przedmioty podstawowe w ramach specjalizacji (oferowane specjalizacje to: wymiar sprawiedliwości – profil prawnokarny, wymiar sprawiedliwości – profil cywilnoprawny, prawo gospodarcze, prawo publiczne, prawo europejskie, prawo francuskie),
  7. Moduł wybieralny.

V rok:

  1. Wprowadzenie do prawa kanonicznego,
  2. Etyka zawodów prawniczych,
  3. Seminarium magisterskie,
  4. Przedmioty podstawowe w ramach specjalizacji,
  5. Moduł wybieralny.

Ponadto studenci w toku kształcenia, po spełnieniu określonych wymogów, mogą uczestniczyć w zajęciach w ramach „Kliniki Prawa” lub akcji „Znam swoje Prawa”, świadcząc m.in. nieodpłatną pomoc prawną osobom ubogim oraz zagrożonym wykluczeniem społecznym.

Studenci mają także możliwość aktywnego udziału w pracach kół naukowych, współorganizacji konferencji prawniczych, uczestnictwa w konkursach na szczeblu krajowym i międzynarodowym.

Nie zapominajmy o pracy magisterskiej – zwieńczeniu studiów prawniczych. Praca magisterska ma rozwijać u studenta, a niebawem absolwenta, umiejętność formułowania dłuższej, strukturyzowanej wypowiedzi pisemnej, pełnej logicznych konkluzji i naukowych dociekań na postawione pytania badawcze. W istocie, praca magisterska na studiach prawniczych to arcydzieło Ctrl+C i Ctrl+V, które nie poddaje się nawet systemom antyplagiatowym.

Jak wygląda studiowanie prawa na uniwersytecie? Będziesz połykał kodeksy, jak pelikan surową rybę!

Studia prawnicze w Polsce wyglądają, co do zasady, jak jedno wielkie kółko czytelnicze i słuchowisko zdartych płyt winylowych ze starego gramofonu. Słuchasz, co do zasady, rewelacji leciwych Profesorów i Mecenasów. I czytasz to, co wyprodukował cały ten prawniczy Klub Szalonych Poetów. Jest jeden constans – spór w doktrynie.

Sumienna nauka w trakcie sesji sprawia, że czujesz, jakby Twoja głowa zamieniała się w gotujący garnek z bliską wrzenia wodą. A każda wizyta na uczelni w okolicach sesji staje się koszmarem. Przed sesją i po sesji – wielu studentów uczęszcza na antystresową terapię alkoholową połączoną niekiedy z podglądaniem dzikiej przyrody okiem kamer internetowych (np. żubry w puszczy, bociany w gnieździe, bieliki w koronach drzew).

Aktualne w chwili wykładu brzmienie przepisów może nie być już takie aktualne w chwili przystępowania do egzaminu. Przez całe studia zbierasz bagaż, który w momencie opuszczania murów uczelni staje się zbędnym balastem. Przepisy, które tak dogłębnie studiowałeś są już nieaktualne, a tym samym Twoja wiedza jest przestarzała. Innymi słowy, wkuwasz coś, co za rok przestanie istnieć w takiej formie. I masz tego świadomość.

Trudność egzaminów polega na objętości materii, której przedmiot dotyczy. Konieczna jest jedynie systematyczna, zaplanowana praca przez cały rok akademicki. Żadnych szczególnych uzdolnień i przejawów wybitności w tym systemie nie oczekuje się od Ciebie.

I jeszcze jedna uwaga. Uniwersytet nie jest szkołą zawodową. A czymże innym jest tytuł magistra, jak nie właśnie tytułem zawodowym?

A czego mnie nauczyły studia prawnicze?

  • Z powodu zagubionego egzaminu przez profesora, w trakcie remontu mieszkania, musiałam ponownie podchodzić do egzaminu w ostatnich dniach września. To stresujące doświadczenie nauczyło mnie uważności i dbałości o swoje interesy oraz pilnowania i strzeżenia swoich spraw. Ponadto, pokazało jak ważne jest monitorowanie rezultatów oraz egzekwowanie od innych działań.
  • Prawo to dziedzina, która wbrew pozorom nie ma nic wspólnego z logiką. Nie jest, w żadnym wypadku, nauką, nie podlega fałszowaniu, pełna jest sądów wartościujących i bliżej jej do astrologii i wróżbiarstwa niż czystej postaci nauki. Polskie prawo jest nielogicznie eleganckie. To taka bibliomancja, czyli wróżenie przy użyciu świętych prawniczych ksiąg (kodeksów). A język wróżb jest celowo na tyle niejasny, pozostawiający duże pole do swobodnej interpretacji, aby wielkim trudem było zweryfikowanie jego poprawności i przewidywalności.
  • Prawo jest tak fascynujące, nawet dla samych profesorów, że im także zdarzyło się przysnąć za katedrą prowadząc swój autorski wykład dla studentów – czytając na głos bajki o prawie.
  • Znajomość instytucji prawa rzymskiego to podstawa do zrozumienia prawa cywilnego. I nie tylko. Poznałam też takie określenia, których znaczenie zrozumiałam dopiero po studiach. Warto w szczególności przyswoić sobie takie terminy jak rzecz mówiąca – res vocale (tj. niewolnik) i już na etapie studiów, a jeszcze przed aplikacją i pracą u patrona zdać sobie sprawę, że wszelkie czynności podejmowane przez takiego niewolnika mogą tylko poprawiać sytuację materialną jego pana, ale nie mogą jej pogarszać. Unikniecie w ten sposób szoku i nieporozumień, gdy w zamian za miesięczną pracę uzyskacie, nie obrażając autochtonów, afrykańską zapłatę, w wysokości 300 PLN. Niewolników się używa. Nie ma się co kłócić, przecież cała nasza europejska cywilizacja oparta jest na 3 filarach – prawo rzymskie, religia judeochrześcijańska oraz filozofia grecka.
  • Ciekawymi prawnikami, odnoszącymi sukcesy zawodowe, są osoby o wykształceniu prawniczym i filozoficznym, z pogodnym usposobieniem i pozytywnym nastawieniem do świata i ludzi.
  • Można znienawidzić filozofię, przez żołnierski marsz po szkołach i ich reprezentantach.
  • Może się tak zdarzyć, że Kodeks Hammurabiego i Lipit-Isztar też jest przedmiotem analizy. Prawo talionu („oko za oko, ząb za ząb”) już znamy. Zastanawiam się, kiedy zostanie wprowadzone do programu prawo szariatu.
  • Wykłady można poprowadzić także w formie przedstawienia teatralnego 1 aktora. Monodramy na scenie wielkości nieco tylko mniejszej od sceny Teatru Narodowego, a przy znacznie szerszej publiczności.
  • Niektóre gałęzie prawa (np. prawo pracy) są spuścizną po zeszłym systemie, nieprzystającą do dzisiejszych czasów. Życie przegania więc prawo.
  • Aby zostać prawnikiem potrzeba dwóch rzeczy: dostatecznie dużej ilości czasu i zabezpieczenia finansowego na wydłużony start.
  • Każdy człowiek jest wyjątkowy – jedyne w swoim rodzaju linie papilarne, tęczówki, kształt ucha, czerwień wargowa.
  • Niektóre gałęzie prawa, są lepiej znane przez określone grupy społeczne, czy też tzw. subkultury niż samych prawników. I tak jest np. z prawem karnym wykonawczym, którego przepisy znają najlepiej sami więźniowie. Są oni (osadzeni) także jednocześnie najlepszą grupa docelową do której adresowana jest literatura przedmiotu. Aha, no i kiedy jest najlepszy czas, aby iść do więzienia? Zimą, oczywiście.
  • Nie istnieje coś takiego jak racjonalny ustawodawca. Jest to pojęcie abstrakcyjne, bez którego nic w prawie nie współgrałoby, a wykonywana przez prawników praca straciłaby sens. Podtrzymuje się więc ten mit dla dobra psychicznego reprezentantów zawodów prawniczych. Prawo tworzą politycy i nie ma dla mnie uzasadnienia, że prawa nie wolno zmieniać, albo też należy ślepo wykonywać nakazy prawa. W III Rzeszy też literalnie stosowano prawo, a według prawa tego funkcjonowało tzw. „życie niegodne życia” (niem. Lebensunwertes Leben). Prawo ma służyć ludziom i społeczeństwu, prawnicy to słudzy społeczeństwa (służebna rola prawników, o której zdaje się wielu zapomina), a anachroniczne prawo trzeba zmieniać i modernizować, do skutku, aż spełni swoją rolę. Prawo jest narzędziem, którym się operuje, a nie muzealnym eksponatem, który jedynie wolno oglądać masom.
  • Studia nauczyły mnie także, że nie ma w życiu porażek, są jedynie informacje zwrotne.

Co dalej, czyli życie po prawie

Skończenie studiów to wydarzenie, prawdziwa nauka to nieustający, całożyciowy proces.

Wielu młodych absolwentów prawa, po ukończeniu studiów czuje się jakoś tak nieswojo w nowej, zupełnie innej rzeczywistości. Nie potrafią odnaleźć się w świecie bez nieustannego zakuwania. Decydują się więc studiować dalej i zdobyć tytuł LLM (Master of Laws) zagranicznej uczelni albo chociaż ukończyć szkołę prawa obcego (m.in. prawa amerykańskiego, brytyjskiego, francuskiego, niemieckiego). Wymusza to także na nich liczna konkurencja i obecny wyścig szczurów.

Linearne ścieżki kariery, czyli tam gdzie idą (prawie) wszyscy absolwenci prawa

  • Aplikacja adwokacka (adwokat);
  • Aplikacja radcowska (radca prawny);
  • Aplikacja notarialna (notariusz);
  • Aplikacja sędziowska i prokuratorska (sędzia albo prokurator);

A prawo daje wiele możliwości, m.in.:

  • Aplikacja komornicza (komornik sądowy);
  • Aplikacja rzecznikowska (rzecznik patentowy);
  • Aplikacja kuratorska (kurator sądowy);
  • Aplikacja kontrolerska NIK (inspektor kontroli państwowej Najwyższej Izby Kontroli);
  • Aplikacja ekspercka UP (ekspert w Urzędzie Patentowym);
  • Aplikacja legislacyjna;
  • Doradca podatkowy;
  • Doradca restrukturyzacyjny;
  • Praca w administracji publicznej;
  • Radca albo referendarz Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej;
  • A ponadto służby: Policja, Straż Graniczna, Wojsko, Służba Więzienna, Służba Celna, Żandarmeria Wojskowa, służby specjalne (ABW, CBA, AW, SKW);
  • Prace quasi prawnicze: windykacja, mediacja, arbitraż.

Alternatywne ścieżki kariery z wysokim potencjałem, czyli specjalizacja

Oraz alternatywne ścieżki kariery, moim zdaniem z ogromnym potencjałem, wymagające uzupełnienia wiedzy z innych obszarów:

  • Compliance Officer;
  • Data Protection Officer;
  • Risk Manager;
  • Analityk AML;
  • Ekspert ds. Procedur FATCA i CRS;

oraz mnóstwo innych stanowisk, tych aktualnie istniejących jak i jeszcze niewykreowanych.

Po prawie jest masa możliwości, różnego rodzaju nisz.

Czy praca prawnika odejdzie kiedyś w niebyt? Trudno prorokować. Ale uważna obserwacja rzeczywistości wskazuje, że świat się automatyzuje i wykluczyć nie można, że kiedyś powstaną odpowiednie algorytmy dekodujące normy i dokonujące mechanicznej subsumpcji stanu faktycznego.

Specjalizacja wiążę się i wynika z atomizacji współczesnego życia. Jest olbrzymią szansą, ale też potencjalnym zagrożeniem i pułapką.

„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.”

Jak bumerang powracają nieustannie dyskusje o metodyce nauczania prawa na uniwersytetach. Żałosne są dywagacje Mądrych Głów nad najlepszymi sposobami uczenia studentów prawa, jak się uczyć prawa. Naprawdę, czy zagadnienia mnemotechnicznych sposobów zapamiętywania kodeksów są w istocie takie ważne? W erze Lex’a, czy Legalisa i Google’a? Nie. Dlatego, że studia prawnicze w najczystszej, kryształowej postaci powinny uczyć przyszłego prawnika myślenia o prawie i w kategoriach prawa. Zasad prawa. Myślenia prawniczego, którego szkieletem konstrukcyjnym jest myślenie krytyczne, będące podstawowym narzędziem pracy zawodowego prawnika. Takiego myślenia, które oddziela mitologię, propagandę, demagogię i beletrystykę od faktu. Myślenia analitycznego. Wnioskowania.

Tymczasem obserwując świat akademicki odnoszę nieodparte wrażenie, że studia prawnicze są tak naprawdę dla profesorów, a nie dla studentów. Etaty na uczelniach są tworzone dla producentów publikacji, które za jednym skreśleniem ustawodawcy stają się nic nieznaczącą stertą papieru. Albo zawodowych pozyskiwaczy stypendiów. A profesorowie żadnych zmian sobie nie życzą. Bo najlepiej jest, jak jest. I lepiej być już nie może. Jesteśmy w takim szczycie formy edukacji wyższej, że ach. To, że jest źle to nie wina uczących, bo system jest przecież genialny, ale masowo nauczanych. I tak wracamy do punktu wyjścia, czyli fikcji na jakiej oparte jest aktualnie szkolnictwo wyższe – tj. pozorowanie ruchu w postaci nieustającego przepędzania stad bydła z pastwiska na pastwisko. Takie niestety odnosi się wrażenie, że studenci to w języku sfrustrowanych nauczycieli akademickich społecznie zastraszane bydło.

W akademickim świecie prawniczej konserwy potrzebny jest ktoś taki (i to nie jeden ktoś) jak John Keating ze „Stowarzyszenia umarłych poetów”.

Moja wizja profesorów prawa to osoby, które uczą studentów tego wszystkiego, czego w dotychczas napisanych książkach nie odnajdą. Tacy mistrzowie sztuki prawa, sztuki tego, co dobre i słuszne (łac. ius est ars boni et aequi). Tak, jestem nieuleczalną idealistką.

Argumenty za studiowaniem prawa

  • opanujesz w mniejszym, bądź większym stopniu materię wykładaną na uniwersytecie (patrz: uniwersytecki program kształcenia);
  • prawo ma wymiar praktyczny, przydaje się w codziennym życiu od chwili poczęcia, gdy jesteś jeszcze nasciturusem, czyli płodem w łonie matki aż do śmierci, a nawet i długo potem;
  • studia dają narzędzia do zrozumienia urzędniczego bełkotu (nauka języka prawnego i prawniczego);
  • nauczysz się research’u prawnego – tzn. będziesz potrafił odnaleźć właściwy przepis w prawniczych grząskich chaszczach;
  • wyćwiczysz swoją cierpliwość, czytając i w tym czytaniu docierając do końca, opasłe tomy prawniczych ksiąg;
  • wytrenujesz pamięć i odnajdziesz najlepszą dla Ciebie metodę nauki, a ponadto zweryfikujesz, czy jesteś posiadaczem analitycznego umysłu;
  • edukacja formalna to jedyna droga do zawodów stricte prawniczych;
  • dowiesz się, gdzie i jak szukać wiedzy;
  • opanujesz całą grupę tzw. transferable skills i rozwiniesz pożądane cechy osobowościowe: umiejętność rozwiązywania problemów i doprowadzania spraw do końca, systematyczność, samodyscyplina, opanowanie, przewidywanie konsekwencji swoich działań, branie odpowiedzialności za podjęte decyzje, sztuka kompromisu, weryfikacja prawdziwości informacji, poszukiwanie alternatywnych rozwiązań, odporność na stres, precyzja i dokładność, wytrwałość, samodzielność, wewnątrzsterowność, samodzielna organizacja pracy, zarządzanie sobą w czasie,  spostrzegawczość;
  • zyskasz przeświadczenie, że to, co sobie zaplanujesz możesz zrealizować, a zależeć to będzie tylko od Twojej motywacji i włożonej pracy – rzetelnej i mądrej pracy;
  • możliwość konsultacji ze specjalistami, czyli dostęp do nieodpłatnego know-how;
  • wytrenujesz się w konstruowaniu logicznej, konsekwentnej narracji w formach wypowiedzi.

Argumenty przeciwko studiowaniu prawa

  • studia nie przełożą się na praktykę wykonywania zawodu – tzn. nie odnajdziesz się w sposób naturalny w realiach stosowania i wykładni prawa w praktyce, a także z trudem będziesz doszukiwał się koherencji w orzecznictwie i poglądach judykatury;
  • nie nauczysz się zasadniczych umiejętności dla prawnika – argumentacji, czystości i elegancji wywodu, sprawnego i uporządkowanego strukturalnie myślenia i pisania pism procesowych, to poniekąd powinna rozwijać aplikacja, czyli dalszy etap kształtowania Homo prawnikusa;
  • prawo nierzadko stanowi przykład przerostu formy nad treścią i jest zdecydowanie przereklamowanym, modnym, masowym produktem, a magistrów prawa jest w Polsce jak psów (wg szacunków do 2020 r. radców prawnych i adwokatów ma być ok. 100.000);
  • prawo jest niezwykle nudną i żmudną materią do studiowania,
  • ogromna ilość wiedzy do zapamiętania w szybkim tempie praktycznie do końca wykonywania zawodu;
  • studia prawnicze nie przygotowują do funkcjonowania w otoczeniu kancelaryjno-biurowym;
  • mikroskopijna styczność z praktyką;
  • późne wejście na rynek pracy i produktywne wykorzystanie czasu (jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem i w założonym tempie, na rynek pracy jako gotowy produkt wejdziesz mając ok. 27 lat);
  • będąc nauczanym aktami prawnymi zatracasz swój oryginalny sposób widzenia świata, stajesz się nieprzemakalny na inne koncepcje;
  • na studiach dziennych nie nauczysz się finansowej niezależności;
  • nie rozwiniesz umiejętności skutecznej pracy w zespole, będziesz jedynie uczestniczył w wyścigu i rywalizacji;
  • studia prawnicze nie kształtują probiznesowego podejścia;
  • studia prawnicze uczą, dwóch, z mojego punktu widzenia złych rzeczy: nie wolno popełniać błędów i nie należy podejmować ryzyka;
  • ograniczają możliwość pracy zdalnej, relokacji do innego kraju, musisz więc być lokalnym patriotą.

Studia prawnicze – warto, czy nie warto? Czy wiedza śmierdzi? Zgniłe jajo wykształcenia wyższego

Dla mnie studia prawnicze były poniekąd ucieczką od niechcianego życia, mogłam się zatracać w nauce, i nie skupiać na otaczającym świecie. A tak podjętej decyzji nie żałuję.

Dla jednych dostanie się na studia prawnicze, to tak jakby złapać Pana Boga za nogi. Ino studia, a potem to już lekka kariera i miliony na koncie bankowym. Śni się im papieski majestat i lud całujący w pierścień Pana Mecenasa. Dla innych studia prawnicze to czas umysłowego stłumienia, zaniku wiedzy ogólnej na poziomie liceum ogólnokształcącego, regres intelektualny, stłumienie bodźców i morderstwo kreatywności oraz okres inkubacyjny frustracji. Prawo, to ponadto straszny złodziej czasu. Twoja percepcja świata zostanie ograniczona do aktów prawnych, to poprzez nie będziesz widzieć świat. Kto raz tego owocu skosztuje, na zawsze zostanie już pod wpływem jego trucizny. Sieć kontaktów (tzw. networking) i rozwijanie warsztatu pod okiem inspirujących mentorów to mrzonki.

Dyplom studiów prawniczych to nie jest recepta na ekonomiczny sukces. Do sukcesu potrzebna Ci będzie determinacja, samomotywacja, mądra praca i odpowiedni charakter. Nie daj się także otumanić propagandzie sukcesu, według zasad której powinieneś już od pierwszych lat studiów generować ruch w postaci uczestnictwa we wszelakich, często niezgodnych z Twoimi zainteresowaniami, nieodpłatnych stażach, zbiorowym kolekcjonowaniu papierów i lizusostwie, a nade wszytko nie marnuj czasu młodości, z nadzieją, że kiedyś ten stracony czas może się zmonetyzuje. Papier, nawet najbardziej ekskluzywny, nie sprawia, że jesteś mądrzejszy. Kolekcjonerzy dyplomów (jak kiedyś znaczków) tak naprawdę prostytuują się dla pracodawcy. Przehandlowują swój czas, najcenniejsze aktywo.

Na studia iść warto, ale nie od razu po maturze. Lepiej złapać oddech, zdobyć zawodowe doświadczenie, podróżować, poznać siebie (swoje talenty, preferencje, ograniczenia), zweryfikować swoje pierwotne plany na przyszłość zawodową.

Zawsze byłam oporna, aby ktoś wciskał mi do głowy jakieś spleśniałe mądrości. Mam własny rozum i samodzielnie dokonuję osądu. Edukacja formalna mnie nudziła i zniechęcała, bo mam w sobie naturalną, wrodzona pasję poznawczą i jak czegoś chcę się dowiedzieć, to tego poszukuję i samodzielnie się uczę. Nie potrzebuję do tego siedzieć w ławce szkolnej. Wybór studiów prawniczych, był moją decyzją. Powodowaną czystym pragmatyzmem. Był to czas prób i dojrzewania. Dobry czas, bo potrzebny w moim życiu.

Myślę, że studia trzeba co najmniej zdemitologizować. Młodzi ludzie żyją w świecie, gdzie najlepszym rozwiązaniem, aby mieć miejsce pracy, jest po prostu stworzenie go sobie. Dla mnie uniwersytety stały się synonimem słowa ułuda. Takie łabędziarnie, tymczasowe pomieszczenia dla królewskich ptaków. Takich jeszcze brzydkich kaczątek, które już zaraz, już za chwilę staną się nobliwymi, dostojnymi, królewskimi łabędziami.

Studia nie determinują jaki zawód będziemy i jesteśmy w stanie wykonywać. Wpływ na to mają zróżnicowane czynniki. Inne dla każdego człowieka.

Jestem ciekawa, czy podzielasz mój światopogląd? Napisz proszę w komentarzu, czym Ty kierowałeś się, lub też kierujesz się Maturzysto, przy wyborze swoich studiów lub drogi życia po szkole średniej?

Autor: Emilia Andrzejewska

Tekst opublikowany na blogu autorki.

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ