Sprawiedliwość jest ślepa. Daredevil Sezon 1 #oczymaAdwokata, adw. Michał Stambulski

Menin aeide thea…

Homer, Iliada

Dyskretny urok popkultury

Nasza kultura zafascynowana jest superbohaterami. Tęsknimy za byciem kimś więcej. Fantazjujemy o byciu kimś więcej. Zasługujemy, żeby być kimś więcej. Popkultura podpowiada nam przecież, że w każdym i każdej z nas czeka niewykorzystany potencjał zdobycia chwały i sławy (Just do it!). Być może wyobrażenie postaci posiadających nadludzkie moce, które pozwalają przełamywać ograniczenia fizyczne i społeczne trafia w naszą potrzebę identyfikacji i narcyzm. Może jednak chodzi o coś więcej. Opowieści o superbohaterach, już od czasów poematów homeryckich, karmią nasze fantazje, jednocześnie nadając im ramy moralne. Historie te mają bowiem walor wychowawczy. Zdobyta albo wrodzona moc jest ograniczona przez twarde normy etyczne. Z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność”. Achilles musi wykorzystać swoją moc dla dobra Achajów. Spiderman poświęca życie prywatne dla ochrony mieszkańców Nowego Jorku. Nawet za cenę poświęcenia swojego życia[1]. Niemal każda opowieść wprowadzająca (ang. origin story) kończy się przemianą bohatera, który akceptuje, że superbohater nie może używać swoich mocy dla korzyści własnej, lecz powinien je wykorzystać dla dobra innych, słabszych. Na tle takich oczywistych, biało-czarnych norm postępowania superbohatera wyróżnia się historia Matta Murdocka i jego alter ego – Daredevila, Człowieka Który Nie Zna Strachu.

Komiks Daredevil powstał w latach 60. jako dziecko niezastąpionego Stana Lee i nieco zapomnianego dziś Billa Everetta, potomka samego Williama Blake’a, przy udziale, oczywiście, Jacka Kirby’ego. Jednak to z innym nazwiskiem związana jest legenda tej postaci. W 1979 do tytułu dołączył Frank Miller, najpierw jako rysownik, później jako scenarzysta. To właśnie Miller nadał komiksowi jego charakterystyczny klimat noir. W wizji Millera Daredevil nie jest nieskazitelnym chłopakiem z sąsiedztwa, ale raczej traumatycznie doświadczonym i pełnym gniewu człowiekiem, którego ciągła przemoc doprowadza na skraj paranoi i samodestrukcji. Jako przykład można podać historię Odrodzony z 1986 roku[2]. Była dziewczyna głównego bohatera w obliczu nieudanej kariery aktorskiej zaczyna występować w filmach porno i uzależnia się od narkotyków. Zmuszona brakiem pieniędzy sprzedaje tożsamość superbohatera jego największemu wrogowi, który obmyśla intrygę, jak zniszczyć jego karierę prawniczą, doprowadzić do bezdomności i ostatecznie zabić. Tło tych wydarzeń stanowi miasto, które jest „zrzędliwe”, „nienawistne” i „przeraża bardziej niż bomby w Belfaście”. W latach 80. Miller dotykał tematów społecznie drażliwych, takich jak prostytucja, pornobiznes, alkoholizm, narkotyki czy wykorzystywanie seksualne. Wszystko to w stylu najlepszej literatury pulp[3]. Pogardzany przez salony artystyczne komiks był wtedy częścią kontrkultury.

Właśnie z takim dziedzictwem przyszło się zmierzyć stacji Netflix, która w swoim serialu zachowała najlepsze aspekty opowieści o Diable z Hell’s Kitchen i pokazała jak powinno się przenosić komiksy na ekran. W dalszych rozważaniach chciałbym skupić się na: instytucjonalnym związaniu bohatera z wymiarem sprawiedliwości i jego karierze adwokackiej, jego dwuznacznej postawie etycznej, która uzasadnia przemoc, oraz kontekście jego katolicyzmu.

Praktyka po godzinach

Adwokat Matt Murdock, zagrany w serialu przez Charliego Coxa, pochodzi z okrytej złą sławą dzielnicy Hell’s Kitchen. W młodym wieku uratował życie przechodnia, zasłaniając go swoim ciałem i spychając z drogi pędzącej ciężarówki. Ciężarówka wiozła chemikalia, które sprawiły, że chłopiec oślepł. Wypadek sprawił, że Matt zyskał nietypowe umiejętności. Utrata wzroku spowodowała wyostrzenie się pozostałych zmysłów. Jego ojciec, zawodowy bokser (24 walki wygrane, 31 przegrane), marzył o innym życiu dla syna. Zanim został zamordowany, podsycał w synu wolę osiągnięcia czegoś więcej.

Młody Matt spełnia swoje marzenia i zostaje adwokatem. Wiedziony poczuciem sprawiedliwości społecznej odrzuca propozycję pracy w wielkiej kancelarii i razem z kolegą ze studiów otwiera swoją działalność. Chce pomagać zwykłym ludziom i poprawić sytuację w swojej dzielnicy. Jest idealistą. Rzeczywistość szybko weryfikuje jego wyobrażenia. Wymiar sprawiedliwości jest niewydolny i skorumpowany. Adwokat musi czasami patrzeć jako jego klienci nie znajdują sprawiedliwości. Przekupieni strażnicy, brutalni policjanci, niewrażliwi sędziowie. Bohater zdaje sobie sprawę, że konwencjonalnymi metodami, od wewnątrz nie da się naprawić systemu. Dlatego przywdziewa maskę i nocami chroni mieszkańców Hell’s Kitchen, nie przebierając w środkach i siejąc strach wśród przestępców.

Umiejętności Mardocka rodzą ciekawy problem etyki adwokackiej. Czy mając superczuły słuch, pozwalający odróżniać prawdę od kłamstwa po biciu serca, adwokat powinien go używać? Mec. Tadeusz de Virion w jednym z wywiadów powiedział kiedyś, że w prowadzonych sprawach woli nie znać prawdy. Sprawne wykonywanie zawodu adwokata wymaga zawierzenia klientowi

Nie chcę słyszeć odpowiedzi. Bo co miałbym z nią zrobić, jeśli klient oficjalnie, przed sądem, się nie przyznaje, a prywatnie mówi mi, że to zrobił. Jak mam go bronić? Nie mam dwóch świadomości ani nie mogę reprezentować dwóch prawd: jednej dla sądu, a drugiej dla oskarżonego. Nie potępiam adwokatów, którzy wiedzą, jak było, a mimo to bronią oskarżonego. Ja tak nie potrafię. Stoi to w sprzeczności z moją moralnością[4].

Poznanie prawdy innej niż ta, prezentowana przed sądem, mogłoby prowadzić do dysonansu poznawczego, czyli stanu, w którym dwie niedające się ze sobą pogodzić reguły (ludzkie poczucie sprawiedliwości i zawodowy profesjonalizm) żądają jednoczesnego ich wypełnienia.

Gniew, bogini opiewaj…

Życie w ciągłym napięciu pomiędzy prawdą materialną („tak było”) a prawdą formalną („mogę udowodnić, że było…”) rodzi gniew. Gniew jest jedną z głównych, obok strachu, motywacją działania na rzecz zmiany instytucji społecznych. Może pojawić się w momencie gdy instytucje społeczne, w których się poruszamy, takie jak wymiar sprawiedliwości, nie spełniają naszych oczekiwań. Dostrzegając rozdźwięk między ideą sprawiedliwości a jej realizacją, adwokat Murdock ma trzy możliwości: lojalność, krytykę i rozstanie[5]. Pierwsza postawa polega na odwróceniu wzroku od nieprawidłowości, druga na próbie pubie zmiany, trzecia na porzuceniu zawodu. Adwokat Murdock wybiera drugą możliwość. Chce pozostać w instytucji i kontynuować swoją praktykę, co wymaga dostosowania się do panujących reguł. Jednocześnie chce zmieniać te reguły, sprawić aby wymiar sprawiedliwości zasługiwał na swoją nazwę. Wymaga to jednak czasami wyjścia poza system i sięgnięcia po środki zewnętrzne, nie wyłączając przemocy czy zastraszania. W serialu obserwujemy próbę zachowania równowagi pomiędzy dozwolonym (praktyka adwokacka) a niedozwolonym (praktyka po godzinach), która w każdej chwili może się załamać. Serial zdaje się tu sugerować, że system sprawiedliwości w dłużej pespektywie nie może opierać się na przemocy i prawie silniejszego. Nie każdy powinien być ulicznym mścicielem. Stąd Murdock radzi swoim współpracownikom aby w poszukiwaniu sprawiedliwości skoncentrowali się na środkach prawnie dozwolonych. Jednocześnie istnienie ulicznego mściciela jest niezbędne w celu równoważenia niesprawiedliwości systemu. Stąd relacja pomiędzy Daredevilem a wymiarem sprawiedliwości jest dwuznaczna. Sprawiedliwość go potrzebuje, dlatego może czasami liczyć na dyskretną pomoc funkcjonariuszy systemu. Jednak krytyka uprawiana przez Murdocka, oparta na eliminowaniu patologicznych elementów systemu, wymaga wyjścia poza rolę adwokata. Wymaga stania się kimś innym – założenia maski.

Teologia superbohatera

Podjęcie roli ulicznego mściciela sprawia, że Murdock wraca do Kościoła. Wychowany przez ojca i babcię w katolicyzmie w spowiedzi szuka rozgrzeszenia i szerszej perspektywy teologicznej swojego działania. Szuka przyczyny i celu posiadania niezwykłych umiejętności. Trzeba pamiętać, że w kinie amerykańskim spowiedź ma charakter przede wszystkim psychoanalityczny. Nie jest obowiązkowym, pustym rytuałem, lecz okazją do zgłębiania motywacji i ukrytych pragnień bohatera. Ksiądz spowiadający nie zna wszystkich odpowiedzi i jest nie mniej przepełniony wątpliwościami niż ten, który się spowiada. Jednocześnie za oceanem katolicyzm postrzegany jest jako surowszy moralnie i więcej wymagający od wiernych niż radosne tradycje gospel.

Bezwarunkowy nakaz miłości bliźniego i wyrzeczenia się przemocy stoi w sprzeczności z działalnością nocnego mściciela. Dobro wspólnoty wymaga jednak poświęcenia. Tkwi w tym kolejny paradoks. Superbohater swoją działalnością skazuje się na potępienie, jednak tylko postępując w ten sposób, może uratować innych. Świadomie popełnia grzech, aby oszczędzić cierpienia innym ludziom. Jednak jest dla niego nadzieja rozgrzeszenia, która wynika z nieprzekraczalnej granicy: nie wolno mu zabić. Jeśli bohater nie przekroczy tej granicy to nie będzie zgubiony. Jak jednak opanować gniew? Tutaj serial udziela zaskakującej odpowiedzi. Tym co pomaga zapanować nad gniewem jest miłość. Daredevil porzuca zamiar zabicia swojego arcywroga[6] w momencie w którym dostrzega, że ten może być przez kogoś kochany. Miłość wyznacza granice gniewu. Achilles przekierowuje swój gniew i wraca do walki pod Troją po utracie ukochanego przyjaciela. Dzięki temu, że Batman wie co to utrata ukochanych rodziców wyrzeka się zabijania wrogów. Miłość o jakiej tu mowa nie ma nic wspólnego z wiosennym zauroczeniem czy romantycznymi sonetami. Jest to raczej świadomość pustki jaką pozostawia utrata ukochanej osoby. Świadomość kruchości ludzkiego istnienia, która z jednej strony mobilizuje do działania, będąc podstawą gniewu, z drugiej pozwala łączyć się ze światem jako całością. Każdy jest zdolny do odczuwania tej pustki. Dlatego pustka wytworzona przez zabójstwo rozprzestrzenia się niczym kręgi na wodzie po wrzuconym kamieniu. „Kto unicestwia jedno życie, niszczy cały świat” jak mówi Talmud. Serial dodaje, powołując się na biblijną Księgę Przysłów, że ten kto odbiera życie jest  „źródłem zmąconym i studnią zniszczoną” (Prz. 25, 26).

Chciałbym myśleć, że istotną rolę odgrywa tu także zawód Murdocka. Jako adwokat musi obserwować rozchodzenie się kręgów po powierzchni wody. Każde zabójstwo to przecież także fakt prawny. Rozpoznawanie zwłok, przesłuchania świadków, obrona podejrzanego, pilnowanie interesów pokrzywdzonych… etc. Codzienna proza procesowa pozwala mu dostrzec dramat uwikłanych w dane zdarzenie osób, z których każda ma swoją historię do opowiedzenia. Nieco ostudza to gniew na niesprawiedliwy świat. Są powody , że „ci źli” się tacy stali. Wykonując swoją pracę mecenas Murdock czasami wciela się w role obrońcy diabła. Jego Kancelaria zajmuje się wyłącznie sprawami beznadziejnymi. Podejrzanymi, którym nikt nie wierzy. Pokrzywdzonymi, którym nikt nie chce pomóc. W każdej sprawie jest drugie dno, jakaś prawda domagająca się ujawienia. Serial umiejętnie buduje napięcie pomiędzy żmudną, codzienną praktyką adwokacką a interwencjami gniewanego nocnego mściciela i pokazuje jak jedno wpływa i ogranicza drugie. Nie można przejść obok tego bez cienia sympatii.[7]

adw. Michał Stambulski

 

Michal2

#oczymaAdwokata – Adwokaci i adwokatki ciągle pośredniczą pomiędzy różnymi uczestnikami procesu stosowania prawa. Zawieszeni są w nieustannym „pomiędzy” (stronami, uczestnikami, wymiarem sprawiedliwości, organami itp.). Czy wpływa to na wytworzenie jakiegoś specyficznego sposobu spoglądania na świat? Czy oczy adwokata spoglądając na różne wytwory kultury(książki, filmy, komiksy, gry komputerowe…) zahaczające o tematykę prawną  potrafią dostrzec coś specjalnego? Coś, co innym umyka? W kilku następnych wpisach chciałbym się nad tym zastanowić. Nie sądzę abym posiadał ku temu jakieś szczególne zdolności czy przeznaczenie. Nie jestem też pierwszy. Niniejszy hasztag jest na licencji otwartej. Jak balon, który przyleciał nie wiadomo skąd i ktoś postanowił go poodbijać, żeby jak najdłużej nie dotknął ziemi. Proszę bardzo jeśli ktoś postanowi przyłączyć się do zabawy.

[1] Podobnie Batman w filmowej trylogii Ch. Nolana. W The Dark Knight Rises obserwujemy dialog:

Kobieta-Kot: Nie jesteś tym ludziom już nic winien. Dałeś im wszystko.

Batman: Nie wszystko. Jeszcze nie.

Owo tajemnicze jeszcze-nie-wszystko, to po prostu życie, które superbohater jest gotów poświęcić dla dobra swojego miasta.

[2] Historia ta została przetłumaczona w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela Hachette. Por. F. Miller (scenariusz), D. Mazzucchelli (rysunki), Daredevil. Odrodzony, hachette, Warszawa 2013.

[3] Miller jest jednym z twórców opowieści o superbohaterach głównego nurtu, który tworzy nie tyle komiksy, ile powieści graficzne. Dla porządku należy zaznaczyć, że Daredevil miał szczęście do twórców. Po Millerze tytuł prowadzili tacy utalentowali autorzy jak Kevin Smith, Brian Michael Bendis, Ed Brubaker, czy, ostatnio, Mark Waid.

[4] Siłę siłą odeprzeć wolno, Duży Format [wywiad dostępny na http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,7542099,Sile_sila_odeprzec_wolno.html ]

[5] Podążam tutaj za myślą ekonomisty Alberta Hirschman, który badał relację między jednostkami a instytucjami. Por. A. Hirschman, Lojalność, krytyka, rozstanie: Reakcje na kryzys państwa, organizacji i przedsiębiorstwa, tłum. J. Kochanowicz, I. Topińska, Znak 1995.

[6] Chodzi o postać Wilsona Fiska. W tej roli znakomity Vincent D’Onofrio. Ten margines jest zbyt mały aby móc oddać jak hipnotyzująco, wciągająco i przekonywująco aktor sportretował swojego anyt-bohatera. Być może będzie okazja o tym wspomnieć przy innej okazji.

[7] https://www.youtube.com/watch?v=vBecM3CQVD8

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ