Szanowni Państwo, poniżej publikujemy tekst naszego stałego czytelnika, adw. Marcina Surowca, jak się zdaje, nieco zatroskanego ukazującymi się w Pokoju Adwokackim tekstami autorów. W odpowiedzi, uprzejmie informujemy, że poglądy piszących dla nas osób są ich własnymi poglądami, a my nie czujemy się legitymowani do wpływania na nie, starając się mieć dystans do siebie i otaczającego nas świata. Prosimy także pamiętać, że w Warszawie, z której pochodzą ostatnie publikacje, atmosfera jest bardzo gorąca… Podobnie jak i serca członków Izby:)
A teraz czas na Pana Mecenasa Surowca, który wchodzi, cały na biało:
„Parada narzekań
Jestem pełen podziwu dla twórców – najpierw profilu na FB – a następnie tej strony. Dystans do siebie i zawodu, poczucie humoru, podejmowane akcje, nie widzi się tego często „po naszej stronie”.
Kilka ostatnich wpisów zaniepokoiło mnie jednak. Z jakichś nieznanych mi przyczyn całkiem spora liczba przedstawicieli najlepszego zawodu świata pogrąża się w odmęcie narzekań. Bo zarobki za niskie, szacunku za mało, etyka nie w modzie, aplikanci niedouczeni i chciwi, adwokaci niedouczeni i skąpi. I przede wszystkim – KIEDYŚ BYŁO INACZEJ. Rozumiem, że „narzekacze” tworzą swoją wspólnotę. Że ta wspólnota cechuje się empatią, zrozumieniem i wzajemnym wsparciem w tych ciężkich czasach. Równie zrozumiałe jest to, że wszelka krytyka „narzekaczy” zazwyczaj powoduje masowy kontratak. Albowiem ta krytyka zaburza całkiem wygodne życie w wygodnym świecie, w którym to nie oni są winni swej tragicznej sytuacji, lecz inni „oni”. Władze, adwokaci, aplikanci, klienci, opinia społeczna, sędziowie, prokuratorzy, protokolanci, stażyści, p.o. stażystów – listę można ciągnąć w nieskończoność.
Wykonywanie naszego zawodu rozumiem jako pomoc w rozwiązywaniu problemów. Oczekuję od klienta, żeby powiedział, czego chce i oferuję mu rozwiązania zmierzające do zrealizowania jego celu (czasem zmodyfikowania). Nie uważam, że ktoś nas wynajmuje w celu podniesienia własnego prestiżu, komfortu, czy ekskluzywnego wydawania pieniędzy. Nie spotkałem się też nigdy z sytuacją (a to już ponad 15 lat po studiach), aby klient przyszedł do kancelarii z czymś innym niż z problemem, troską, czy zmartwieniem. Śmiem też twierdzić, że przychodząc, nie chce wyjść obarczony tym, jak nam ciężko. Chyba raczej oczekuje pomocy w zlikwidowaniu własnych problemów, a nie dowiedzenia się, że jego problemy są niczym w porównaniu z naszymi.
A nakreśliłem to wszystko w celu wygłoszenia apelu: Mój ulubiony Pokoju Adwokacki. Nie idź tą drogą!
P.S. Po apelu zacząłem się zastanawiać, czy narzekanie na narzekaczy nie jest czasem hipokryzją?”
Adw. Marcin Surowiec
Brak komentarzy