(hejt – obraźliwy lub agresywny komentarz zamieszczony w Internecie; źródło: Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego)
Bagno
24 lipca na stronie „Sterniczki w Krytyce Politycznej” ukazuje się wywiad z posłanką na Sejm RP. Mówi między innymi o seksistowskich komentarzach, które słyszy na sejmowych korytarzach. Fragmenty wywiadu trafiają na inne portale internetowe. Tego samego dnia parlamentarzystka publikuje na Facebooku zdjęcie książek, które zabiera na wakacje. „Zainspirowani” wywiadem użytkownicy wysyłają wiadomości i umieszczają pod zdjęciem liczne komentarze. Niektóre z nich są zwyczajnie prymitywne, inne wulgarne. Jeszcze inne zawierają groźby przemocy i gwałtu.
4 sierpnia w internetowym wydaniu Dużego Formatu ukazuje się felieton „Rzeźnia”. Autor, Wojciech Tochman, nazywa komentarze użytkowników „zbiorową przemocą seksualną”. Na Facebooku publikuje album z ilustracjami do felietonu. To zdjęcia osób komentujących post posłanki razem z treścią komentarzy. Tego samego dnia Facebook blokuje konto dziennikarza. Jest to „kara” za ujawnienie na swoim profilu nienawistnych komentarzy. Komentarze nadal dostępne są pod postem parlamentarzystki. Z doniesień prasowych wynika, że polityczka kieruje pozwy przeciwko osobom, które wysyłały do niej obraźliwe treści. Składa również zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Mniej więcej w tym samym czasie dziennikarka The Guardian ogłasza, że wycofuje się z mediów społecznościowych. Decyzje podjęła po otrzymaniu kolejnych gróźb gwałtu i śmierci, tym razem skierowanych pod adresem jej 5-letniej córki.
Ofiarą internetowych ataków na ogromną skalę staje się również odtwórczyni jednej z głównych ról w remake’u amerykańskiego filmu z lat 80-tych „Pogromcy duchów”. Internautom ewidentnie nie spodobało się, że tym razem główne role zostały odegrane przez cztery kobiety.
Nasz hejt powszedni
To tylko trzy przykłady z ostatnich kilku tygodni. Kobiety są ofiarami internetowych ataków każdego dnia, od dawna.
Według często cytowanych badań Pew Research Center z 2014 roku, 26 procent kobiet w wieku 18-24 lata doświadczyło online stalkingu, a 25 procent było ofiarami molestowania w sieci. Z danych zgromadzonych przez amerykańską organizację Working to Halt Online Abuse, na przestrzeni lat 2000-2012 kobiety były ofiarami 72,5 procent udokumentowanych przypadków nękania.
Internetowy hejt nie dyskryminuje; w sieci atakowani są zarówno mężczyźni jak i kobiety. Nękanie kobiet przybiera jednak specyficzny charakter. Kobiety częściej atakowane są za to jak wyglądają, krytykowane i ośmieszane są ich ciała i seksualność. Ataki dotykają sfery intymnej i prywatnej i przybierają różne formy: seksistowskich komentarzy, zawstydzania kobiet z powodu zachowań uważanych przez atakującego za wyuzdane lub niemoralne (ang. slut-shaming), niechcianego zainteresowania o charakterze seksualnym, stalkingu, gróźb gwałtu, czy tzw. porno-zemsty (ang. revenge-porn) czyli publikacji intymnych materiałów dotyczących byłej partnerki bez jej zgody.
Bez względu na formę ataków, ich cele są podobne – upokorzyć, uprzedmiotowić lub ośmieszyć kobiety, zniszczyć ich reputację, podważyć pozycję, umiejętności i opinie, zastraszyć, sprawić, że będą się czuły bezbronne. Innymi słowy ukarać je za to, że ośmieliły się przekroczyć granicę tradycyjnie przypisywanych im ról, odniosły sukces albo chcą aktywnie działać w sferze publicznej.
Konsekwencje seksistowskiej mowy nienawiści są często bagatelizowane, na co uwagę zwracają nawet przedstawiciele organizacji międzynarodowych zajmujących się prawami człowieka. Thorbjørn Jagland, sekretarz generalny Rady Europy słusznie podkreśla: „seksistowska mowa nienawiści ma druzgocące skutki dla dziewcząt i kobiet, ale nie jest traktowana poważnie, uważa się ją za mniej dotkliwą niż inne rodzaje mowy nienawiści”. Podobnie Snežana Samardžić-Marković, dyrektorka generalna ds. demokracji Rady Europy, zwraca uwagę, że mowa nienawiści skierowana wobec mniejszości etnicznych lub grup religijnych słusznie wywołuje oburzenie i może podlegać sankcjom karnym; jednocześnie seksistowska mowa nienawiści często tratowana jest albo jako coś normalnego, albo w kategoriach żartu.
W Polsce do tej pory nie przeprowadzono kompleksowych badań na temat skali zjawiska, jednak dostępne dane oraz obserwacja rzeczywistości online pozwalają stwierdzić, że ofiarami seksistowskiej mowy nienawiści najczęściej padają dziennikarki i blogerki, polityczki, jak również działaczki organizacji pozarządowych. Migrantki i uchodźczynie są ofiarami mowy nienawiści motywowanej więcej niż jedną przyczyną.
Przytulić ofiarę, napiętnować sprawcę
Wiele osób, w tym także prawników, wciąż podziela pogląd, że ze względu na skalę zjawiska walka z hejtem i przestępstwami popełnianymi online to walka z wiatrakami. Tej opinii nierzadko towarzyszy rozczarowanie i brak wiary w skuteczność działań podejmowanych przez internetowych pośredników. To co spotkało red. Wojciecha Tochmana, któremu za reagowanie na przemoc zablokowano konto na serwisie społecznościowym, rzeczywiście może wywoływać pusty śmiech. Mimo tych wątpliwości osoby, które same są ofiarami i decydują się reagować na hejt przekonują, żeby nie rezygnować i zgłaszać organom ścigania incydenty wyczerpujące znamiona przestępstwa. Także pośrednicy deklarują gotowość rozwijania narzędzi i metod radzenia sobie z hejtem. Nie jest to jednak miejsce, żeby szczegółowo omawiać dostępne środki prawne i strategie reagowania na mowę nienawiści. W szczególności biorąc pod uwagę, że okazja, aby zgłębić te wątki nadarzy się już niebawem, o czym za chwilę.
Stosunkowo nowym zjawiskiem, na które chciałabym zwrócić uwagę, są oddolne ruchy i kampanie. Ich celem jest wsparcie ofiar albo napiętnowanie i ośmieszanie autorów hejtu. Jedną ze strategii niwelowania skutków albo opanowywania spustoszenia jakie sieje internetowy hejt jest skierowanie w stronę ofiary fali życzliwości. Taki cel przyświeca platformie HeartMob (iheartmob.org), koordynującej pomoc i wsparcie dla ofiar internetowych ataków. Druga, bardziej kontrowersyjna metoda, to potępienie sprawców poprzez dalsze upublicznienie ich wizerunków i obraźliwych wypowiedzi. Taki pomysł mieli twórcy bloga „Hejty na Fejsie”, którzy publikowali memy ze zdjęciami z nienawistnymi komentarzami „hejterów”. Powstało pytanie – czy można swobodnie dysponować ogólnodostępnymi zdjęciami i komentarzami opublikowanymi na portalu społecznościowym? Blog zniknął już wprawdzie z internetu, jednak metoda, którą posłużyli się jego twórcy, nadal stosowana jest przez innych, a wiele osób wciąż zadaje pytanie, jak daleko można posunąć się w “walce” z hejtem. Czy reagowanie na nienawiść samo w sobie może być źródłem negatywnych konsekwencji społeczenych albo prawnych? Czy możliwe jest zatrzymanie spirali hejtu?
Już niedługo Zespół do spraw kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej zorganizuje w Warszawie konferencję, podczas której oprócz problemu hejtu wobec kobiet, poruszone zostaną między innymi kwestie źródeł hejtu, dopuszczalnych form reagowania na mowę nienawiści oraz dostępnych środków prawnych. Więcej szczegółów wkrótce. Stay tuned.
Aplikant adwokacki Zuzanna Warso
Tekst opublikowany w Magazynie Pokój Adwokacki
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.