Lekarze pod lupą, kobieta na nagłówkach, politycy w ofensywie, apl. adw. Dominika Hauzer-Jodełko

Choć nieco czasu upłynęło w błogim spokoju od awantur wokół aborcji, to temat powrócił. Bez zaskoczenia – rozgrz, i to bardzo mocno. Moment idealny, bo tuż przed jajeczkiem, wyborami, a przecież nic tak nie efektownie nie spolaryzuje społeczeństwa jak kolejny trudny przypadek, wokół którego każde stronnictwo może zbić kapitał polityczny, a rodzinne stoły rozgrzeją się od emocji w trakcie niedzielnego śniadania.

Pewien dziennik, mniemam, że w dobrej, lecz nieco pokracznej wierze, pochylił się nad historią kobiety w zaawansowanej ciąży, u której płodu zdiagnozowano nieuleczalną wadę genetyczną. Wedle doniesień medialnych: sytuacja była wyjątkowo trudna – kryzys psychiczny u pacjentki, poszukiwanie odpowiedniej opieki lekarskiej, wreszcie podjęcie decyzji o przerwaniu ciąży. W 37. tygodniu.

O tym wypowiedzieli się wszyscy ci, którzy zdają się nie mieć wiedzy medycznej – politycy, dziennikarze, użytkownicy portalu X.  Na domiar tego, jeden z kandydatów na prezydenta osobiście pofatygował się do szpitala, gdzie ciąża została przerwana. Szczęśliwie nie dzierżył w dłoni gaśnicy. W tej sytuacji zwróciłam się do mojej dobrej koleżanki – warszawskiej lekarki ginekolożki, której na sercu leży nade wszystko dobro pacjentki, a w ocenach bywa co najmniej wstrzemięźliwa. Zebrawszy w całości stan faktyczny z doniesień medialnych, anonimowo, nie chcąc uczestniczyć w medialnej imbie, wyjaśniła:

To nie jest oczywista sprawa, bo nikt nie widział pełnej historii choroby i każda ze stron w mediach przedstawia ją inaczej. Prawdopodobny scenariusz jest taki, że w badaniu USG wykryto nieprawidłowości i zlecono badanie całego genomu, na którego wyniki trzeba długo czekać. Podejrzewam, że początkowo pacjentka nie mówiła o aborcji, a temat pojawił się dopiero, gdy w USG stwierdzono dodatkowe wady i gdy otrzymano wyniki genetyczne, czyli już w zaawansowanej ciąży. Zgodnie z polskim prawem – chociaż toczy się też na ten temat dyskusja – ciążę można zakończyć ze względu na stan zdrowia matki i co ciekawe, nie jest dokładnie określone, do jakiego wieku ciąży można tego dokonać. Najpierw kobieta zgłosiła się do specjalisty, na którego spadła ostatnio fala krytyki, choć– niesłusznie – pacjentka przedstawiła dokumenty i zachowania świadczące o ryzyku samobójstwa, dlatego została skierowana przez innego specjalistę na obserwację psychiatryczną. Dalej, kobieta trafiła do szpitala w Oleśnicy, który jest ośrodkiem pro-choice. Tam w najbardziej humanitarny sposób zakończono ciążę – podano lek, który miał wywołać zatrzymanie akcji serca płodu, a potem indukcję. Największe emocje budzi wiek ciąży, ale często zapomina się, że chodziło o bardzo chore dziecko. Zawsze pozostaje pytanie, co jest lepsze: czy skazywać człowieka od początku życia na cierpienie, czy zakończyć to w taki sposób?

Wspomniana historia pod każdym względem zdaje się być tragiczna.

Wyrokiem z dnia 22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny złamał tzw. „kompromis aborcyjny”, pogłębiając chaos prawny w zakresie dopuszczalności przerywania ciąży. Prawnik związany ze środowiskiem konserwatywnym stwierdzi, że aborcja w naszym kraju jest co do zasady zakazana, a lekarz dokonujący zabiegu winien ponieść odpowiedzialność karną na równi z odpowiedzialnością za przestępstwo zabójstwa. Inny zaś, poglądowo lewicowy, będzie argumentować, że na gruncie polskiego porządku prawnego brak jest jednoznacznych przepisów dotyczących legalnego przerywania ciąży, a nadto będzie bronić prawa kobiet do samostanowienia.

Z aborcją w Polsce jest tak, jak ze statusem sędziów. Jedni są uznawani, inni nie – w zależności od partii, która sprawuje rządy i ich wyborców. W rzeczywistości jednak, politycy mają to w poważaniu. Bez mrugnięcia okiem, jednakże, upubliczniane są tego kalibru historie, aby kształtować nastroje Polaków, walczyć o elektoratczy też przykryć inne kontrowersyjne decyzje ustawodawcze mogące wywołać społeczne poruszenie. A kobiety i lekarze? Cóż — mają pełnić rolę statystów w teatrze politycznej hipokryzji, w którym najgłośniej krzyczą ci, którzy najmniej mają do powiedzenia.

apl. adw. Dominika Hauzer-Jodełko

Share Post
No comments

Sorry, the comment form is closed at this time.