Adwokatura niesie ze sobą wspaniałe idee – z jednej strony udzielnie pomocy prawnej, współdziałanie w ochronie praw i wolności obywatelskich oraz kształtowaniu prawa i szczególny rodzaj immunitetu związany z wykonywaniem funkcji, z drugiej zaś – koleżeństwo, samorząd zawodowy mający wspierać swoich członków oraz wartości etyczne przystosowane do szczególnych realiów tego zawodu, a dla wielu – także powołania. Myśląc o adwokaturze jako zbiorowości lubię myśleć, że adwokatem się nie bywa jedynie wtedy, gdy jest to wygodne, lecz się nim jest w istocie zawsze.
Przyglądając się jednak temu, jak niektórzy pośród moich koleżanek i kolegów poruszają się w wirtualnej rzeczywistości, jak odnoszą się do siebie nawzajem nie mam wątpliwości, iż niekiedy od deklarowanych wartości do ich praktykowania droga bywa daleka, zaś każdy przypadek wykraczania poza przyjęte (choć doprawdy trudno określić przez kogo) ramy jest boleśnie piętnowany. Niemal zawsze z powołaniem na kodeks etyki.
Adwokat, który zagrał w filmie lub serialu? Źle – źle po dwakroć, bowiem nie dość, że jego kreacja aktorska nie tylko nie była dobra, a fabuła podrzędna, to realia zawodu – fatalnie oddane. Adwokat, który wypowiada się w telewizji – nie dość, że nie jest specjalistą w danej dziedzinie, to przed kamerą wypada miernie, jego strój nie jest godny, a polszczyzna – mizerna. Adwokat, który wydaje książkę – wszyscy wiedzą, że ma znajomych w wydawnictwie, a jeśli porywa się na ebooka – wiadomo, że żadne wydawnictwo nie przyjęło jego dzieła. Adwokat, który trenuje fitness lub pole dance? Świetnie, ale niepotrzebnie się tym chwali, ba – kto to widział, aby przedstawiciel palestry nosił tak kuse stroje. Adwokat, który wystawia poradę prawną na aukcję charytatywną? Uprawia niedozwoloną reklamę, nie powinien firmować tego szyldem kancelarii. Adwokat, który prowadzi stronę internetową? Robi to wyłącznie po to, aby się promować – dlaczego nie promuje innych? Adwokat, który chce się nazywać adwokatką? To już w ogóle skandal.
Przypadków adwokatów, którzy w swoim życiu widzą potrzebę robienia czegoś więcej, bez doprecyzowania dziedziny, w której miałoby to mieć miejsce jest wielu, bowiem palestra jest niemałą zbiorowością ludzi miłujących poczucie wolności w wielu sferach życia. W ogromie przypadków zaś ich aktywność nie sprzeciwia się zapisom Kodeksu Etyki Adwokackiej choć na niezgodność z nim nasi koledzy skłonni się powoływać. Co więcej z ogromnym zaangażowaniem robią to publicznie na powszechnie dostępnych grupach dyskusyjnych, bez cienia wątpliwości, czy to, aby wypada.
Adwokatura funkcjonuje w realiach XXI wieku niezależnie od tego, czy adwokatom ten stan rzeczy odpowiada, czy też woleliby cofnąć się w czasie do lat, gdy w średniej wielkości mieście było ich ledwie kilku, a wszyscy klienci przychodzili do nich z polecenia. Korzystanie z możliwości wypowiedzi w mediach, tworzenie ich lub realizowanie się w innych niźli prawo dziedzinach życia nie jest co do zasady ani sprzeczne z zasadami etyki, ani te zasady etyki nie stoją w opozycji do realiów codzienności. Problem powszechnego krytykanctwa widocznego w Palestrze i przekonania, iż każdy jest mądrzejszy od innych i zarazem legitymowany do upubliczniania swego na ich temat zdania (często w nieeleganckiej formie) zdaje się wynikać z tego, o czym pisał Karel Čapek: krytykować, to znaczy dowodzić autorowi, że nie robi czegoś tak, jakbym ja to zrobił, gdybym potrafił.
adwokat Joanna Parafianowicz
Felieton ukazał się w Rzeczpospolitej – Rzecz o prawie w dniu 12 maja 2020 r.
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.