Wydaje mi się, że w tej dyskusji nie istnieją dwie przeciwstawne racje, z których tylko jedna jest “słuszna”. Problem nie leży w tym, czy stawki są w tej ustawie zbyt niskie (dla większości tak, dla niektórych nie – ok). ONE JEDNAK TAKIE SĄ! A ustawa wchodzi w życie 1 stycznia. I to są fakty. Co w związku z tym?
Ja uważam, że zamiast jałowo kontestować opisaną rzeczywistość, poniewierając tym samym i tak już kulejący “etos” zawodu adwokata, lepiej zrobić trzy rzeczy:
1. Zaprzestać publicznego rozstrząsania problemu zrozumiałego tylko dla samych zainteresowanych.
Jakkolwiek by bowiem nie oceniać adekwatnosci zaproponowanych w ustawie o pomocy prawnej stawek (odnosząc je do cen rynkowych i zasadnych oczekiwań profesjonalistów) do społeczeństwa idzie prosty i jednoznaczny sygnał (a w epoce takich właśnie prostych przekazów niestety żyjemy). I tak, adwokaci są oburzeni, że Państwo “niedocenia” ich kwalifikacji i ciężkiej pracy. Zgadzam się z tym – niedocenia. Ale zdecydowana większość ludzi uzna, że dostać 40 zł za godzinę pracy i narzekać, to rażąca wręcz bezczelność. I w realiach rynkowych naszego kraju będzie to wniosek usprawiedliwiony (choć, jak wiemy, błędny)! Innymi słowy i mówiąc zupełnie wprost – ludzie mają w szczerym poważaniu adwokackie realia i oczekiwania, a kiedy sami w dodatku zarabiają ŚREDNIĄ krajową, to krew ich zalewa, kiedy słyszą o tych “śmiesznych” stawkach (mnie w sumie trochę też).
O prawdziwej klasie stanowi tutaj według mnie pełne godności i bardzo wymowne milczenie na “forum publicznym”. Nie służy bowiem wizerunkowi adwokatury (i to delikatnie rzecz ujmując) publicznie artykułowany “foch” – a tak właśnie jest to odbierane. Zaufania, poważania i samych Klientów adwokatom to nie zapewni, a wręcz zniechęci ludzi do samej idei wynajęcia pełnomocnika. Skutek oczywisty i dość mroczny.
2. Umiejętnie lobbować za konstruktywnym, jasnym i stanowczym “ciśnieniem” na zmianę – we właściwych gremiach – od ORA począwszy, a na NRA skończywszy. Przypominam, że to sami adwokaci kształtują skład tych gremiów. A tylko tędy moim zdaniem (bo przecież nie “strajkiem”) można (i trzeba) dalej próbować. Taki kraj, takie realia, kropka. Jedyne na co adwokaci mają wpływ, to władze samorządu.
3. Próbować być bardziej ludzkim i zrozumiałym. Nie piać o swojej elitarnosci i misji – pokazać ją. Zmierzać do pozytywnej popularyzacji zawodów prawniczych. Tłumaczyć, a nie się obrażać i dookoła swą frustrację okazywać (ona jest NIEZROZUMIAŁA i w konsekwencji SZKODLIWA!). Nie obrażać się na rzeczywistość, tylko starać się ją choć trochę zmienić. Banalne? Ogólnikowe? Naiwne? Romantyczne? Być może. Ja w to wierzę. Szczegółowa dyskusja o tym to jednak osobny, bardzo z resztą istotny wątek (ściśle z tym związany, ale proponuję nie wrzucać wszystkiego do jednego worka przy okazji “problemu” nieodpłatnej pomocy prawnej).
Napisałem to wszystko jako właśnie debiutujący na rynku adwokat. Dużo już za mną, sporo przede mną. Nie łudzę się, że będzie łatwo. Nie oczekuję mitycznego bogactwa, jakie się w powszechnej świadomości z wykonywaniem tego zawodu wiąże. Chcę, mogę i będę dalej ciężko pracować. I schylę się po te pieniądze (jeśli oczywiście uda mi się znaleźć w gronie beneficjentów) ponieważ mnie one – mimo wszystko – nie śmieszą.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Ja uważam, że zamiast jałowo kontestować opisaną rzeczywistość, poniewierając tym samym i tak już kulejący “etos” zawodu adwokata, lepiej zrobić trzy rzeczy:
1. Zaprzestać publicznego rozstrząsania problemu zrozumiałego tylko dla samych zainteresowanych.
Jakkolwiek by bowiem nie oceniać adekwatnosci zaproponowanych w ustawie o pomocy prawnej stawek (odnosząc je do cen rynkowych i zasadnych oczekiwań profesjonalistów) do społeczeństwa idzie prosty i jednoznaczny sygnał (a w epoce takich właśnie prostych przekazów niestety żyjemy). I tak, adwokaci są oburzeni, że Państwo “niedocenia” ich kwalifikacji i ciężkiej pracy. Zgadzam się z tym – niedocenia. Ale zdecydowana większość ludzi uzna, że dostać 40 zł za godzinę pracy i narzekać, to rażąca wręcz bezczelność. I w realiach rynkowych naszego kraju będzie to wniosek usprawiedliwiony (choć, jak wiemy, błędny)! Innymi słowy i mówiąc zupełnie wprost – ludzie mają w szczerym poważaniu adwokackie realia i oczekiwania, a kiedy sami w dodatku zarabiają ŚREDNIĄ krajową, to krew ich zalewa, kiedy słyszą o tych “śmiesznych” stawkach (mnie w sumie trochę też).
O prawdziwej klasie stanowi tutaj według mnie pełne godności i bardzo wymowne milczenie na “forum publicznym”. Nie służy bowiem wizerunkowi adwokatury (i to delikatnie rzecz ujmując) publicznie artykułowany “foch” – a tak właśnie jest to odbierane. Zaufania, poważania i samych Klientów adwokatom to nie zapewni, a wręcz zniechęci ludzi do samej idei wynajęcia pełnomocnika. Skutek oczywisty i dość mroczny.
2. Umiejętnie lobbować za konstruktywnym, jasnym i stanowczym “ciśnieniem” na zmianę – we właściwych gremiach – od ORA począwszy, a na NRA skończywszy. Przypominam, że to sami adwokaci kształtują skład tych gremiów. A tylko tędy moim zdaniem (bo przecież nie “strajkiem”) można (i trzeba) dalej próbować. Taki kraj, takie realia, kropka. Jedyne na co adwokaci mają wpływ, to władze samorządu.
3. Próbować być bardziej ludzkim i zrozumiałym. Nie piać o swojej elitarnosci i misji – pokazać ją. Zmierzać do pozytywnej popularyzacji zawodów prawniczych. Tłumaczyć, a nie się obrażać i dookoła swą frustrację okazywać (ona jest NIEZROZUMIAŁA i w konsekwencji SZKODLIWA!). Nie obrażać się na rzeczywistość, tylko starać się ją choć trochę zmienić. Banalne? Ogólnikowe? Naiwne? Romantyczne? Być może. Ja w to wierzę. Szczegółowa dyskusja o tym to jednak osobny, bardzo z resztą istotny wątek (ściśle z tym związany, ale proponuję nie wrzucać wszystkiego do jednego worka przy okazji “problemu” nieodpłatnej pomocy prawnej).
Napisałem to wszystko jako właśnie debiutujący na rynku adwokat. Dużo już za mną, sporo przede mną. Nie łudzę się, że będzie łatwo. Nie oczekuję mitycznego bogactwa, jakie się w powszechnej świadomości z wykonywaniem tego zawodu wiąże. Chcę, mogę i będę dalej ciężko pracować. I schylę się po te pieniądze (jeśli oczywiście uda mi się znaleźć w gronie beneficjentów) ponieważ mnie one – mimo wszystko – nie śmieszą.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.