Przez internet przeszła burza. Wywołała ją skierowana do uczniów klasy ósmej książka pt. „Życie na maksa. Poradnik uczuciowo-seksualny” autorstwa francuskiego księdza Jean-Benoit Casterman. Jakie treści zawiera? Zdaniem wydawcy, w prosty i humorystyczny sposób przedstawia katolicką wizję uczuciowości i seksualności człowieka oraz ich wzajemne powiązania dając dobry fundament dla rozwoju i dojrzałości młodych ludzi. Autor porusza w niej szereg zagadnień. Między innymi tak istotny społeczny problem jak molestowanie seksualne i „prawo pierwszej nocy pod kątem radzenia sobie z nimi przez młode kobiety. W tym zakresie, autor służy praktycznymi poradami: „Jak powiedzieć nie nauczycielowi czy szefowi…. (…) Przede wszystkim potraktuj go z szacunkiem. Daj mu do zrozumienia, ze schlebia Ci zainteresowanie, które kieruje w Twoją stronę, ale że będzie Ci jeszcze milej, jeżeli będzie Cię szanował. W żadnym wypadku nie bądź niegrzeczna, nie okazuj niesmak, poniżysz i zranisz go (…) Z szacunkiem podejdź do tego, że będzie czuł się urażony. Bądź miła”. Autor pochyla się także nad kwestią ubioru młodych kobiet. Wskazując, iż prowokujący „look” lub tzw. ciuchy „hot”, a zatem – minispódniczki, body, spodnie biodrówki, czy nagie plecy i odsłonięty dekolt są zaproszeniem do czegoś więcej, a zatem zaczepki na tym tle są uzasadnione – dziewczyna kusi los. Osobnym, lecz równie istotnym zagadnieniem jest to, jakie cechy mają znaczenie dla atrakcyjności płci – chłopcy nie dość, że nie muszą mieć ładnego nosa, czy prostych nóg, to mogą sobie pozwolić nawet na odstające uszy co i tak nie stanowi dla nich problemu. Dlaczego? Bowiem, w odróżnieniu do dziewczynek, wystarczy im spryt i intelekt.
Choć to na tej lekturze skupia się obecnie uwaga internautów i publicystów warto zauważyć, że nie jest ona jedynym przykładem książki kształtującej u dzieci błędne przekonanie co do społecznych ról obu płci. Co istotne, aby się o tym przekonać wystarczy wizyta w jednej z placówek Poczty Polskiej, gdzie na półkach obok przepisów na sałatki i desery Siostry Anastazji dumnie prężą się lektury dziecięce. W niewinnych z pozoru książkach oferowanych swoim najmłodszym klientom i ich rodzicom, jeden z największych krajowych pracodawców i zarazem Spółka Skarbu Państwa, dzieli się spostrzeżeniami na temat świata oraz ról płciowych rodem z czasu, gdy Poczta Polska – jak wynika z informacji podanej na jej stronie internetowej – powstała, czyli sprzed 458 lat. Kiedy bowiem chłopiec pracuje („Traktor Tadka”), albo poświęca się swoim pasjom („Bolid Bartka”), dziewczynka szykuje dom na powrót jednego z nich („Klara robi porządki”).
Jakiś czas temu prawnik Roman Sklepowicz na antenie jednej ze stacji telewizyjnych podzielił kobiety na te do wy******a (chodzące na dyskoteki) i te „nie do wy*******a” (chodzące na „czarny protest”). Innym razem media obiegła informacja o tym w jaki sposób do swoich studentek odzywał się jeden z uniwersyteckich wykładowców („No, mój toby się nie zmieścił” – dziewczyna ziewała, „Kobieta należy przez swoje nazwisko do ojca lub męża”). Głośno było o dość niefortunnej wypowiedzi Jurka Owsiaka, skierowanej do poseł Krystyny Pawłowicz. Nieco ciszej – o życzeniach jakie dziennikarz Eryk Mistewicz skierował z okazji dnia kobiet do normalnych, spokojnych, zdroworozsądkowych i stojących zwykle „w tle decyzji facetów” sojuszniczek mężczyzn. Z informacji archiwalnych przypomnę, że ponad 40 lat temu tenisista Bobby Riggs, chcąc udowodnić wyższość mężczyzn nad kobietami w tej dyscyplinie sportu, rzucił koleżankom wyzwanie: wygrajcie ze mną, cwaniary. Na mecz z Billie Jean King przyszedł ubrany w spódnicę, przyniósł jej kwiaty i usiłował pocałować w dłoń. Przegrał każdy set (6:4, 6:3, 6:3).
Oczywiście zarówno z afery podręcznikowej, publikacji dostępnych w salonach pocztowych jak i z wypowiedzi publicznych rozmaitych osób można się śmiać lub je bagatelizować. Wynika z nich jednak jasno jak wiele w kwestii równości płci mamy jeszcze, jako społeczeństwo do zrobienia mimo tego, że problem nie jest nowy, a prawo stanowi, że ludzie są sobie równi. Seksistowskie teksty i wulgarne żarty, to nie jest wyłącznie kwestia pewnej językowej formuły. To, co i o kim mówimy jest objawem naszych poglądów i przekonań oraz postaw wobec innych ludzi. Między pogardą słowną dla drugiego człowieka, a czynami go krzywdzącymi granica może być niekiedy nieostra. Dlatego zawsze warto się po prostu zastanowić, po której stronie boiska warto być – po tej, po której biega facet w damskiej spódniczce udowadniający na siłę swą wyższość, czy po stronie przeciwnej.
Adwokat Joanna Parafianowicz
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.