„Kup 2 litry mleka, mięso na zupę, bułki i gazetę”.
Słowa te przez kogokolwiek napisane, choćby i parlamentarzystę w trakcie posiedzenia Sejmu, a wysłane sms’em do żony z pewnością nie mogłyby stanowić przedmiotu zainteresowania szerszej publiki. Gdyby korespondencja ta trafiła w ręce inne niźli adresat, próżno byłoby szukać redakcji zainteresowanej opublikowaniem jej fotografii, jeszcze trudniej zaś znaleźć – redaktora naczelnego wskazującego, iż „widzieliśmy na własne oczy to, co politycy robią w sali plenarnej Sejmu, czyli w miejscu pracy i w godzinach swojej pracy, za którą płacą podatnicy. Nie może więc być tu mowy o żadnym złamaniu prywatności.”
Choć sprawa, o której myślę, nie dotyczy wspólnego, rodzinnego gotowania, lecz treści intymnych sms’ów pary polityków, opublikowanej w miniony weekend przez SuperExpress, a następnie – w mojej ocenie – bezrefleksyjnie podanej dalej przez liczne portale internetowe, to pytania, które sobie zadaję są aktualne w obu przypadkach.
Co było pierwsze jajko, czy kura?
To media podają nam treści, które gotowi jesteśmy przyjąć, czy też oczekujemy na sensację i otrzymujemy ją w prezencie? Być może jest jeszcze inaczej – cieszymy się, gdy na własne oczy możemy się przekonać, że ludzie z tzw. świecznika, błądzą tak samo jak my?
Na te pytania odpowiadać się nie ośmielam, nie będąc socjologiem. Jako adwokat jednakże zauważam, że fatalna to sprawa, gdy ze wszystkich świętości, gwarantowanych nam przez konstytucję, powoli zostajemy z niczym. Także dzięki nieocenionej pracy redakcji SuperExpressu, której pozostaje życzyć, aby otrzymała wyróżnienie w plebiscycie dziennikarskich hien, na który to tytuł wspomnianą publikacją w pełni zasłużyła.
Adwokat Joanna Parafianowicz
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.