Socjalizm nazywany był ustrojem bohatersko walczącym z problemami, które sam stwarzał. W podobną drogę raźno zmierza warszawska Okręgowa Rada Adwokacka. Za mało jest realnych problemów, albo przeciwnie – są one zbyt poważne, tworzy się więc i walczy z wydumanymi. Zaczęło się od publikacji zawartej w„Biuletynie Dziekana Izby Adwokackiej w Warszawie”, że wątpliwości budzi kwestia przyszłych wyborów sędziów i rzeczników dyscyplinarnych. Czyje wątpliwości i z czego one wynikają, nikt nas nie poinformował. Do daty publikacji biuletynu, nikt z szeregowych adwokatów najpewniej nie wiedział, że jakiekolwiek wątpliwości mogą być.
Ale po kolei. Początek był zachęcający: 17 lutego b.r. miała odbyć się debata kandydatów na dziekana. Ogłoszono o tym w wymienionym „Biuletynie Dziekana Izby Adwokackiej w Warszawie” (tak, istnieje biuletyn Dziekana Izby, chociaż formalnie takiego organu nie ma, jest zaś Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej). W każdym bądź razie biuletyn opłacany niemałymi pieniędzmi z izbowej kasy prezentuje punkt widzenia władzy i służy transmisji wieści, pochodzących z izbowych elit (tych skupionych wokół dziekana, rzecz jasna), do szeregowych adwokatów.
Czekaliśmy więc z zaciekawieniem, a tu tydzień temu Biuletyn doniósł, że debaty kandydatów nie będzie, będzie zaś debata, co do tego, czy można odbyć w kwietniu zgromadzenie Izby, bowiem ponoć wokół tego zagadnienia pojawiły się wątpliwości – związane z wyborami sędziów dyscyplinarnych i rzecznika dyscyplinarnego. Niestety, nie przedstawiono bliżej problemu, nie załączono jakichkolwiek materiałów dyskusyjnych.
Zaciekawiony udałem się w dn. 18 II b.r. do ORA. Oprócz mnie obecnych było około 30 adwokatów, kilkoro aplikantów i bodaj 4 członków ORA. Plus dwaj kandydaci do pełnienia funkcji Dziekana, on sam jednakże obecny nie był. W przeciwieństwie do przedstawicieli prasy (ze spotkania ukazała się obszerna relacja na jednym z portali internetowych). Czego się dowiedzieliśmy? Z-ca sekretarza ORA – adw. Aleksander Krysztofowicz przedstawił ustnie genezę problemu. Oto bowiem w końcu ub. roku, czy też na początku stycznia jeden z młodych adwokatów rozmawiał z panem sekretarzem o zmianach w ustawie Prawo o Adwokaturze (?), w wyniku czego kol. Aleksander Krysztofowicz uznał, że tegoroczne zgromadzenia izb powinny być poprzedzone nadzwyczajnym krajowym zjazdem adwokatury, którego rolą byłoby doprecyzowanie regulaminów wyborów sędziów i rzeczników dyscyplinarnych. Inaczej – wedle adw. Krysztofowicza, który pełni także funkcję Przewodniczącego Komisji ds. regulaminów i procedur, pojawiać się może obawa o prawidłowość wyboru tychże sędziów i rzeczników. Przepraszam Czytelnika za ogólnikowość wypowiedzi, ale równie ogólnikowa była wypowiedź ustna z-cy Sekretarza i zwolenników jego poglądu (swoją drogą – nielicznych), materiałów pisemnych, jak wspomniałem wcześniej – nie przekazano uczestników spotkania.
Cóż, nielekki jest los adwokackich kasandr. Jak się okazało z dalszej dyskusji, według stanowiska obecnego na spotkaniu sekretarza NRA, adw. Rafała Dębowskiego, Naczelna Rada Adwokacka uznała już wcześniej, że problemu nie ma (Relacja z posiedzenia plenarnego NRA). Do jego istnienia nie przekonano także Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, bowiem ponad miesiąc wcześniej, tj. w głosowaniu 13 stycznia b.r., wniosek o zwołanie nadzwyczajnego zjazdu przepadł.
Można by więc powiedzieć, że tym samym sprawa się kończy. Nie ma możliwości zwołania nadzwyczajnego zjazdu, zgodnie z Prawem o Adwokaturze. Ten może być bowiem zwołany albo z inicjatywy Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej, 1/3 członków NRA, Wyższej Komisji Rewizyjnej albo na wniosek 1/3 izb adwokackich (art. 55ust.2 p.o.a.). Tymczasem, żadne z tych gremiów nie poparło wniosku. Co więcej, do dnia przedmiotowego spotkania bodaj nikt z szeregowych członków Izby nie wiedział, że ktoś widzi problem w przyszłych wyborach. Nie było żadnych publikacji prasowych, ani stanowiska ORA, wyrażonego w innej, niż publikacja prasowa, formie. Do tej pory nieopublikowany jest protokół ORA z 13 stycznia b.r., co więcej – nie przesłano go także NRA (jak wynikało ze słów sekretarza NRA). Tuż przed spotkaniem i w jego trakcie dowiedzieliśmy się jednakże, że przygotowany został artykuł adw. Radosława Baszuka i adw. Michała Szpakowskiego, który ma zostać opublikowany w „Palestrze”, podzielający pogląd prezydium NRA, że potrzeby zwołania nadzwyczajnego k.z.a. nie ma.
Ale, przecież zwołano zebranie. Po co? Z-ca sekretarza ORA oraz jego zwolennicy powołując się na swoje lęki stwierdzili, że ktoś (kto?) może złożyć wniosek o przerwę w kwietniowym zgromadzeniu Izby. To zaś spowoduje koszty, co zrobimy jeśli Ministrowi Sprawiedliwości nie spodoba się wybieranie sędziów dyscyplinarnych w taki sposób i odbierze nam dyscyplinarki? Zwolennicy zwołania nadzwyczajnego zgromadzenia obawiają się także, że Sąd Najwyższy uchylać będzie wyroki Sądu Dyscyplinarnego z uwagi na wadliwość powołania sędziów.
Słowem, sprawy ciekawe, ale … Obecnie, gdy nie ma możliwości zwołania nadzwyczajnego zjazdu (wobec braku woli uprawnionych) dyskusja ma charakter czysto akademicki. Być może, miałaby sens PRZED styczniowym posiedzeniem ORA i zajęciem stanowiska przez NRA. Co ciekawe, adwokatom nie udostępniono przy tym ani protokołu styczniowego posiedzenia, ani też obrońcy tezy o konieczności nadzwyczajnego k.z.a. nie przedstawili przekonywującej analizy prawnej problemu, ani też jakiegokolwiek stanowiska na piśmie. Zaś z tezą, „ale ja się boję” prawnik dyskutować nie jest w stanie. Płonne wydają się też strachy przed działaniami Ministra Sprawiedliwości. Z całą pewnością, jeżeli Minister będzie miał takie, czy inne plany wobec Adwokatury, nie będzie widział potrzeby doszukiwania się pretekstu, w postaci wątpliwości co do jasności regulaminu wyborów. Przypomnieć tu należy nadto, że to obecna opcja rządząca twierdzi, ze akty powołania sędziów mają charakter indywidualny i z tej przyczyny zaskarżeniu nie podlegają.
Intrygujące są obawy niektórych osób z kręgu obecnej izbowej władzy o ewentualne wnioski o przerwę w obradach Zgromadzenia. Przypomnę bowiem, że jedyny skuteczny wniosek o przerwę w obradach zgłosił rok temu sam Dziekan i prezydium Zgromadzenia, gdy podniesiona została sprawa bezprawnej presji na Komisję Rewizyjną. Czyżby w tym roku także coś podobnego było planowane? Niektórym członkom władz Izby nie podoba się, że nie są w stanie w ustawowy sposób wymusić zwołania nadzwyczajnego k.z.a. i uciekną się do liberum veto? Oczywiście, niczego w ten sposób nie osiągną, poza ponownym wystawieniem nas na pośmiewisko, stratą kilkuset tysięcy złotych i odwleczeniem o kilka miesięcy zakończenia Zgromadzenia Izby. Nota bene, publikowanie relacji ze spotkania może stanowić jedynie źródło inspiracji (niezdrowej), ale z pewnością nie służy środowisku.
Wszystko to skłania mnie do zastanowienia się, o co w tym wszystkim chodzi. Czy rzeczywiście Dziekan i członkowie stołecznej ORA nie dostrzegają realnych problemów przez co zajmują się sami i wciągają członków Izby w rozważanie nieistotnych spraw? A może chodzi o inspirację, lub uzasadnienie do przerwania obrad w kwietniu? Taki scenariusz pewnie przypadłby do gustu niejednemu członkowi izbowej władzy. Można kilka miesięcy dłużej nadymać się władzą, prestiżem i dietami. Nie takimi jak kiedyś, ale i nawet 7.000 zł trudno zarobić na wolnym rynku. Łatwiej je pobierać z izbowej kasy, finansowanej składkami kolegów-adwokatów.
Adwokat Andrzej Nogal
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.