„Premier Piotr Jaroszewicz zapowiedział na 24 czerwca 1976 roku podwyżkę cen żywności. 25 czerwca rozpoczęły się strajki i demonstracje uliczne. Podwyżka była drastyczna, ale – tak mi się wydaje – ludzi rozsierdziło stwierdzenie, że została dokonana w wyniku konsultacji społecznej. Strajkujący robotnicy Zakładów Mechanicznych Ursus udali się pod gmach dyrekcji, aby przedstawić swe żądania. Ponieważ nikt z nimi nie chciał pertraktować, wyszli na tory kolejowe łączące Warszawę z Łodzią, Poznaniem i Katowicami, aby poinformować pasażerów o strajku. Kilkaset osób usiadło na torowisku, zatrzymując pociągi. Chcąc zablokować tory, demonstranci próbowali przeciąć szyny palnikiem acetylenowym, potem je rozkręcili i w powstałą przerwę zepchnęli lokomotywę. Wieczorem do akcji wkroczyły oddziały ZOMO. Podwyżka została odwołana, jednocześnie władza zapowiedziała bezlitosną rozprawę z „warchołami”. W Radomiu doszło do walk ulicznych. Zatrzymanych maltretowano w komisariatach.
Parę dni potem Andrzej Grabiński zapytał, czy mógłbym zostać jego substytutem w zbliżającym się procesie uczestników strajku w Ursusie. Oczywiście! 16 lipca stanąłem w korytarzu sądu wojewódzkiego. Przed salą rozpraw zobaczyłem grupkę młodzieży… (…) Był Jan Lityński, był Adam Michnik. Były też ładne dziewczyny. Nieco dalej Jan Strzelecki i Jan Józef Lipski ze swoim nieśmiertelnym chlebakiem. Na ławce przycupnął Zbigniew Herbert, miał wielkie zdziwione oczy; tyle lat minęło, a wciąż pamiętam to zdziwienie i lekki uśmiech na jego ustach. Obok Jacek Kuroń. Wszedłem do sali sądowej. Na ławie oskarżonych siedzieli młodzi ludzie o twarzach, którym chciało się zaufać, ludzie o czystych intencjach. I tacy też adwokaci ich bronili: Andrzej Grabiński, Jan Olszewski, Stanisław Szczuka, Witold Lis-Olszewski. Wyroki sięgały trzech lat. W Radomiu, gdzie broniła m.in. Ewa Milewska, wyroki były znacznie wyższe. Zastanawiałem się, jak długo władza ludu pracującego miast i wsi będzie trzymała najlepszych przedstawicieli tegoż ludu w więzieniach? Pamiętam, że Jacek Kuroń (z którym po latach przyszło mi współpracować) napisał wtedy list do Enrica Berlinguera, sekretarza generalnego Włoskiej Partii Komunistycznej…”
[wspomnienie czerwca 1976 r. pochodzi z książki „Skandalu nie będzie” Michała Komara, Krzysztofa Piesiewicza]
foto: ipn.gov.pl
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.