I need a girl – proces Sean’a Combs’a

Można nie wiedzieć, kim dokładnie jest Sean Combs, ale trudno nie znać jego piosenek, zwłaszcza jeśli czyjeś lata młodości przypadają na lata 90-te i dwutysięczne. “I’ll be missing you” wyśpiewane z Faith Evans, “Last night”, czy “The Notorious B.I.G” to tytuły przy których noga (przynajmniej moja) ma ochotę szurnąć obcasem, a biodra zaczynają się kołysać w rytm najlepszych wspomnień z warszawskich już nieistniejących klubów. Z dzisiejszą wiedzą, jednakże na dźwięk “Satisfy you”, czyli utworu stworzonego wraz z R. Kelly’m zaczynam się zastanawiać nad trafnością powiedzenia, z kim przystajesz taki sam się stajesz (wobec drugiego ze wspomnianych artystów w 2022 r. orzeczono karę 30 lat pozbawienia wolności za przestępstwa seksualne, handel ludźmi i prowadzenie zorganizowanej działalności przestępczej), a włączając “I need a girl” myślę sobie – prawdę śpiewał.

Cóż, jak się okazało P. Diddy to dosłownie człowiek orkiestra. Dlaczego?

Nowojorski Sąd Federalny wydał wyrok w sprawie oskarżonego Seana “Diddy” Combs’a, niewątpliwie jednego z najbardziej popularnych artystów związanych z amerykańską hip-hopową sceną muzyczną. Decyzją ławy przysięgłych uniewinniono go od 3 najpoważniejszych zarzutów (o czym za chwilę), uznano zaś winnym popełnienia 2 mniej poważnych przestępstw. Od początku proces śledziłam z zapartym tchem – w moim odczuciu bowiem sprawa nie dotyczyła nie tylko zarzutów racketeering’u,  sex trafficking’u oraz przemocy domowej i seksualnej oraz przewożenia kobiet w celu prostytucji, ale także (a może przede wszystkim!) wiarygodności świadków i tego, czy zeznania składane po dłuższym czasie od zdarzenia słusznie budzą wątpliwości.

Racketeering Conspiracy – stworzenie i kierowanie zorganizowaną przestępczą strukturą, wykorzystującą przemoc i wymuszenia związane z działalnością seksualną. Skazanie za to przęstepstwo wymaga udowodnienia istnienia organizacji o trwałej strukturze, wspólnego celu przestępczego (po naszemu działania wspólnie i w porozumieniu) i powtarzalnej działalności o charakterze kryminalnym.

Sex Trafficking by Force, Fraud or Coercion – dwa odrębne zarzuty, dotyczące wymuszenia, oszustwa lub przemocy seksualnej. Do skazania konieczne jest udowodnienie stosowania przymusu lub groźby karalnej, brak zgody pokrzywdzonych i transportowania w określonym celu tj. wykorzystania seksualnego).

Transportation to Engage in Prostitution – zarzuty transportu osób przez stan w celach prostytucyjnych.

Sprawa rapera odnosiła się nade wszystko do jego relacji z dwiema kobietami – jego byłej partnerki Cassandry Ventrury oraz świadkini występującej w kontekście tej sprawy pod pseudonimem “Jane”. Obie panie zarzucały Combs’owi zmuszanie do uczestniczenia w brutalnym seksie podczas specjalnie organizowanych w tym celu imprez  (freak-off) oraz grożenie ujawnieniem nagrań z ich udziałem. Cassandra Ventura twierdziła, że partner przez lata stosował wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną, kontrolował jej życie i uzależniał od siebie finansowo. Jane opisała nadto proces uzależniania jej od substancji psychoaktywnych.

Podstawą częściowego uniewinnienia Combs’a był brak dowodów dostatecznie potwierdzających dopuszczenie się przez niego wszystkich zarzucanych mu czynów, w szczególności prowadzenia przezeń zorganizowanego handlu ludźmi. Szacuje się, że raper zostanie skazany na karę od 4 do 5 lat pozbawienia wolności. Obecnie przebywa w areszcie lecz 4 lipca o 19 ma zapaść decyzja co do wniosku obrońców o uchylenie środków zapobiegawczych.

Obrońcy oskarżonego utrzymywali, że jego relacje z kobietami były „toksyczne” i trudne, ale dobrowolne oraz podejmowane przez strony w ramach konsensualnego, choć destrukcyjnego, stylu życia. Zdaniem ławy przysięgłych, kobiety brały udział we freak-off’ach dobrowolnie, w zamian za co otrzymywał prezenty i pieniądze, dojazdy na “imprezy” panie finansowały w części z własnych środków i nie wykazano, aby podczas wspólnych przejazdów stosowana była wobec nich przemoc (równocześnie, jednakże wskazano, że organizowanie przejazdów w celu prostytucji stanowi przęstepstwo i za to rapera skazano).

Niewątpliwie sprawa Seana Diddy Combs’a otwiera oczy na kilka kwestii.

Z jednej strony, jak trudne jest wykazanie w procesie, że dochodzi do handlu ludźmi.

Z drugiej pokazuje, że granica pomiędzy aktywną chęcią uczestniczenia w jakimś zjawisku oraz bierną niechęcią do brania w nim udziału bywa dość cienka, a co zatem idzie także procesowo stanowi wyzwanie zarówno dla oskarżenia jak i obrony (podobnie dzieje się w odniesieniu do związku przemocowego spełniającego przesłanki przestępstwa, a toksyczną relacją pełną wzajemnych nadużyć lub uzależnienia partnerów od siebie. Tego rodzaju zjawiska po prostu niekiedy trudno ocenić jednoznacznie).

Z trzeciej zaś strony proces rapera przypomina nam wszystkim, że to co jawi się jako atrakcyjne, fajne i godne pozazdroszczenia może skrywać wiele tajemnic. Myślę, że dość często, zwłaszcza wpatrzeni w ekran telefonu i śledzący z wypiekami na twarzy losy celebrytów, o tym zapominamy. Ale cóż, jak śpiewa P. Diddy “Life ain’t always what it seem to be”.

adw. Joanna Parafianowicz

Share Post
No comments

Sorry, the comment form is closed at this time.