Gibki język nie nadążył za światłą myślą, adw. Joanna Parafianowicz

Odkąd Prawo i Sprawiedliwość, bez poszanowania dla prawa i ze szkodą dla sprawiedliwości rozpoczęło swój zwycięski przemarsz przez struktury wymiaru sprawiedliwości, Polacy wielokrotnie pokazali, że nie po drodze im z taką formą sprawowania rządów. Społeczne protesty wobec zmian w prawie, marsze poparcia dla sędziów z jednej strony, z drugiej zaś – liczne wyrazy nieakceptowania wprowadzanych reguł wyrażane w formach wypowiedzi właściwych poszczególnym grupom zawodowym – stały się codziennością od pierwszych dni ostatnich wyborów parlamentarnych.

Grupą, która niemal jednogłośnie stawała w obronie niezależności sądów i niezawisłości sędziów, z pewnością byli (i są nadal) adwokaci Dlaczego? Bowiem zgodnie z art. 5 Prawa o adwokaturze, adwokat przed rozpoczęciem wykonywania czynności zawodowych składa wobec dziekana ślubowanie treści następującej: „Ślubuję uroczyście w swej pracy adwokata przyczyniać się ze wszystkich sił do ochrony praw i wolności obywatelskich oraz umacniania porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej, obowiązki swe wypełniać gorliwie, sumiennie i zgodnie z przepisami prawa, zachować tajemnicę zawodową, a w postępowaniu swoim kierować się zasadami godności, uczciwości, słuszności i sprawiedliwości społecznej.”

Tymczasem…

„Jest prawnikiem, znajdzie sobie robotę. Może zostać adwokatem, radcą prawnym, otworzyć biuro pomocy prawnej ale nie ma miejsca dla człowieka, który się sam zaangażował i robi tak niewyobrażalne w Europie rzeczy na Sali sądowej. On nie ma moralnej i prawnej zdolności do tego, by być sędzią” powiedział o byłym już wiceministrze sprawiedliwości Łukaszu Piebiaku, (także już) były Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński.

Ta wypowiedź oburza. Nie tyleż językiem, choć daleko mu do polszczyzny trybunalskich orzeczeń. Także nie formą, bowiem wystąpienia telewizyjne emitowane na żywo niekiedy boleśnie obnażają wyższość gibkiego języka nad światłą myślą. Słowa prof. Rzeplińskiego są przykre – w szczególności dla adwokatów i radców prawnych – z innych przyczyn.

W pierwszej kolejności zdają się oddawać nie tylko niedostrzeżenie faktu, że adwokat i radca prawny to przedstawiciele wąskiej grupy zawodów zaufania publicznego, do których wykonywania niezbędne są wysokie kwalifikacje moralno-etyczne. W drugiej zaś obnażają zakotwiczone niezwykle głęboko przekonanie (wierzę, że jedynie części) środowiska sędziowskiego, iż tzw. korona zawodów, jak bywa nazywana urząd sędziowski to nie tylko symboliczny sposób nazwania właściwej ścieżki prawniczej drogi zawodowej, ale także – funkcja, która namacalnie wynosi jednych ponad drugich.

Wszyscy przedstawiciele prawniczych zawodów zaufania publicznego w porównywalnym stopniu przyczyniają się do tego, w jaki sposób społeczeństwo postrzega wymiar sprawiedliwości. Dlatego etyki zawodowe zwracają uwagę na istotę koleżeństwa, lecz nie kolesiostwa, zaś dyskurs publiczny dopuszcza możliwość krytyki, nie stawiając go jednakże na równi z krytykanctwem. Z tych wszystkich względów wydaje się, iż wybitny przedstawiciel stanu sędziowskiego, który waży lekce środowiska adwokacko radcowskie dopuszcza się niezręczności, którą naprawić mogłyby jedynie przeprosiny. Nadto jednak, co bodaj trudniejsze do zaakceptowania, swymi słowami zaszczepia w społeczeństwie przekonanie, iż obok rzeczywistości, której doświadczamy istnieją także inne wymiary. Niestety jednakże, obok snu, czy życia pośmiertnego, także wymiar sprawiedliwości jawi się jako całkiem niezrozumiały.

 

adwokat Joanna Parafianowicz

Udostępnij wpis
Autor:

Warszawski adwokat i Pokój Adwokacki w jednym.

Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ