Był 20 listopada 1945 roku, gdy w zniszczonej alianckimi nalotami Norymberdze, mieście corocznych zjazdów NSDAP, w symbolicznie ocalałym z wojennej pożogi , Pałacu Sprawiedliwości, tym samym, który 15 września 1935 roku był miejscem uchwalenia przez Reichstag Nürnberger Gesetze, rozpoczął się przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości proces głównych zbrodniarzy nazistowskich. Na ławie oskarżonych zasiadło dwudziestu dwóch oskarżonych o zbrodnie wojenne, w tym sądzony in absentia Martin Bormann. Dwudziesty trzeci z nich- Robert Ley, po otrzymaniu aktu oskarżenia popełnił samobójstwo.
Proces norymberski wielokrotnie opisywano i analizowano zarówno w czasie jego trwania jak i po jego zakończeniu. Do dziś pozostaje on przedmiotem niezliczonych studiów i analiz.
Wśród nich warto szczególną uwagę poświęcić jednemu, ze względu na jego wyjątkowy charakter zarówno w treści jak i formie. Mowa o „Dzienniku norymberskim„ autorstwa G.M. Gilberta, psychologa więziennego towarzyszącego oskarżonym od dnia otrzymania przez nich aktu oskarżenia, aż po sam epilog procesu, jakim było wykonanie orzeczonych wyroków.
Jak sam pisze we wstępie: „ Zezwolono mi na swobodny dostęp do więźniów przez cały czas, od postawienia im zarzutów, aż do wykonania wyroków. Umożliwiło to badanie przez cały rok ich reakcji. Metoda była prosta. Polegała na swobodnej rozmowie z nimi, w której występowałem w roli psychologa i łącznika. Istotny był również sam proces jako narzędzie badające system nazistowski i tworzących go ludzi. Nigdy nie prowadziłem notatek w ich obecności, ale spisywałem skrupulatnie moje rozmowy i obserwacje natychmiast za każdym razem po opuszczeniu celi,sali sądowej bądź stołówki, by następnie obszerniej je omówić w formie wpisu do dziennika. Ów dziennik składa się z nieprzetworzonych danych pochodzących z tych badań i jest publikowany zarówno ze względu na swoją wartość historyczną, jak i psychologiczną.
Tak jak można się było spodziewać , znaczna część wypowiedzi nazistów dotyczyła racjonalizacji, samousprawiedliwień i wzajemnych oskarżeń; ale nawet gdy w sposób przesadny zaprzeczali swojej winie- swobodniej formułując opinie o o innych niż o sobie samych – nieuchronnie ujawniali własne osobowości i motywacje(…) Powstrzymałem się od upiększania pozyskanych informacji przez nadmierne spekulacje psychologiczne, pozostawiając je póżniejszym badaczom, co dawało nadzieję na pełniejsze i bardziej obiektywne wnioski niż moje”
Warto dziś sięgnąć po świadectwo tamtych dni i zastanowić się jak łatwo i pozornie niepostrzeżenie rodzi się zło w czystej postaci i zadać sobie kilka pytań o kondycję ludzką.
Kinga Durczak
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.