Prawo Agaty okiem adwokota, odcinek 3.

poao3

Fajna jest ta melodia na początku i Agata puszczająca oko na koniec. Serio. A teraz, jak mawiali onegdaj posłowie PeeSeLu, do ad remu.

Dzyń dzyń. Agata otwiera drzwi, a w nich w stroju marynarza – przyjaciel Magdy M. Czyli Hubert – złodziej, zdrajca i kolaborant. Ale skubaniec, choć fryzura dość zwyczajna (na łyso), głos ma ciepły, miły i niski, do tego wiadro czerwonych róż na lewym przedramieniu. Przeprasza i mówi, że wyszło fatalnie. Stracony samochód, praca, mieszkanie i nowy kredyt, nie wspominając o dziewczęcych marzeniach – fatalnie??!! Agata jest ewidentnie przewrażliwiona. Dzyń dzyń dzyń – to tylko sen.

Agata zmierza do nowej kancelarii (założonej z Mecenas Dorotą i Mecenasem Markiem). Biuro w folii, w remoncie, w przygotowaniu, najniższa tabliczka (alfabetycznie), to najniższa cena, zatem mamy pierwszego klienta (klientkę, uściślając). Niestety, spotkanie z tymże (tąże) przerywa Mecenas Marek, racjonalnie podnosząc, że parzenie kawy, odbieranie telefonów i prowadzenie kalendarza możliwe jest bez zatrudniania asystenta. Podobnie, jak i poniesienie kosztów remontu wspólnego lokalu (15 tyś. na głowę, przy 3 wspólnikach). Ze zdjęć wnioskujemy, że to dobra cena. Wracamy do klientki. Sprawa jest banalna, dziewczynę oszukała wspólniczka. Mimochodem diagnozujemy , że Mecenas Marek + Agata + WNM.

Na obcasach, w sukience przed kolano, tzw. model do figury, Agata stoi w siedzibie kancelarii z wałkiem. Mecenas Marek wchodzi zaś z klientem, obaj skaczą przez pojemniki z farbą i kuwety do malowania. Między naszymi bohaterami, aż iskrzy (bez udziału klienta), mimo tego, że ona tylko patrzy, a on – niesie 1,5 l wody i plastykowy kubek. Mrrrau.

Sala sądowa. Powódka w gorsecie ortopedycznym na szyi osobiście wraz z pełnomocnikiem adwokatem oraz pozwana klientka Agaty wraz z pełnomocnikiem w osobie tejże. Sprawa o zapłatę. Powódka staje za barierką, Sąd jednoosobowo. Strony wymieniają się uwagami: to psychopatka, tattara. Awantura, jak to w sądzie. Przerwa.

Okazuje się, że klientka Agaty była w związku ze swoim byłym chłopakiem, aktualnie aktualnym narzeczonym niemalże byłej wspólniczki (powódki). Oho! Takiej sprawy Agata by nie wzięła. Wyjaśnia zatem mocodawczyni tajniki tajemnicy adwokackiej i zaufania. No. Bo jutro zeznaje były facet klientki – aktualny facet powódki.

  • Czy w dniu kolizji zdarzyło się coś, co mogło mieć wpływ na zachowanie pozwanej?
  • A co to ma do rzeczy? (Agata).
  • Oczywiście, że się zdarzyło, po co pan zadaje takie durne pytania (powódka do adwokata, rzecz jasna). Odbiło tej lasce kompletnie.
  • Aśka się wkurzyła, groziła Paulince no i potem był ten wypadek. Nie chciałem porzucić Aśki. No, ale Wysoki Sądzie. Proszę mnie zrozumieć. Paulinka to jest zupełnie inna liga (on). Nie byłem na miejscu wypadku.

Agata idzie na plan zdjęciowy i szuka dowodów. Dowiaduje się, że powódka jako 26-latka jest za stara dla modeling, a kołnierz ortopedyczny, to dla niej wybawienie.

Agata, spędza wieczór jak większość z nas (kobiet)… szlifując ściany. Niespodziewanie w kancelarii pojawia się Mecenas Marek, hihy, śmichy, ale nie pomaga. Bierze telefon i wychodzi. Tak, to jest odcinek solidarności z Agatą – o ile do końca nie popełni deliktu dyscyplinarnego lub pospolitego przestępstwa, będziemy całym sercem za nią!

Znowu sala rozpraw. Okazuje się, że powódka straciła kontrakt bo była za gruba (na inne: miała inną budowę ciała, niż się spodziewano).

Możemy się latami sądzić, nie wiadomo, czy aby nie przegramy – Agata i pełnomocnik powódki, po krótkiej rozmowie, ostrzegają klientki. Trzeba się dogadać.

Agata i Mecenas Marek (mistrz gagu sytuacyjnego) spotykają się u Mecenas Doroty na imprezie. Z uwagi na wzajemne uszczypliwości wnioskujemy, że gdyby któreś z dwojga miało warkocz, byłby on już po kilkakroć pociągniętym. Przy okazji, przechodzą na „ty”, a on się z niej naśmiewa. Nieszkodliwie, rzecz jasna. Popamiętamy, dla porządności.

Agata, po imprezie udaje się do powódki, drzwi otwiera jej pan świadek w kołnierzu ortopedycznym narzeczonej i z inną panią u boku. Rozmowy ugodowe – come back. Zjawia się inna pani, koniec rozmów. Ugoda.

Do Agaty z wałkiem dołącza Mecenas Marek – przychodzi po wałek (wałek pokoju?). Znowu coś jest na rzeczy. Konkretnie chińszczyzna (jak to w Warszawie), którą przynosi Mecenas Dorota, a następnie telefon… Tak, będę jak najszybciej, jak to zidentyfikowano? … Hubert? Nie żyje, czy ktoś odnalazł jego kartę na Narodowy?! C.D.N.

Brak deliktów dyscyplinarnych, brak przestępstw. Czy relacjonowanie kolejnych odcinków ma sens?

 

 

 

 

Udostępnij wpis
Autor:

Warszawski adwokat i Pokój Adwokacki w jednym.

Ostatni komentarz

ZOSTAW KOMENTARZ