Z tarczą czy na tarczy?
Próby poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, w tym usprawnienie rozpoznawania spraw cywilnych, podejmowane są niemal od zawsze. Niemal od zawsze ich skuteczność jest poddawana w wątpliwość, co ma swoje uzasadnienie w kolejnych, czasem kilkukrotnych w ciągu roku próbach. Jedną z ostatnich miała być obowiązująca w znacznej mierze od 7.11.2019 r. nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego. Już przed jej wejściem w życie podnoszono szereg wątpliwości co do trafności niektórych rozwiązań w doktrynie. Zanim jednak doczekaliśmy się utrwalonej praktyki orzeczniczej, sądownictwo polskie musiało zmierzyć się z nieznanym w ostatnich latach wyzwaniem – pandemią koronawirusa. Usprawnienie wymiaru sprawiedliwości zeszło więc na dalszy plan, jego miejsce zajęła konieczność jego organizacji w realiach pandemicznych.
To, jaką polskie władze przyjęły strategię walki z koronawirusem w kontekście funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości wydaje się niemal tak samo niejasne, jak strategia walki z samym wirusem.
Kolejne ustawy (tzw. tarcze) wprowadzały coraz to nowe rozwiązania mające nie tylko wesprzeć funkcjonowanie poszczególnych sektorów gospodarki, ale też zapewnić sprawne funkcjonowanie sądownictwa i administracji w czasie pandemii. Władza ustawodawcza wykazała się tu niebywałą (?), choć sprawdzoną już wielokrotnie sprawnością, uchwalając kolejne ustawy w tempie, które niegdyś wydawało się być niemożliwe do osiągnięcia (z zachowaniem reguł prawidłowej legislacji). Gdyby tak obecna szybkość procesu legislacyjnego przełożyła się na prowadzone procesy cywilne, zapewne wprowadzanie kolejnych nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego mających na celu jego usprawnienienie, byłoby zbyteczne. Patrząc na rozwiązania tzw. Tarczy 3.0 (ustawa z dnia 14 maja 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, Dz.U. z 2020 r. poz. 875), które w znacznej mierze dokonały zmian w dotychczas funkcjonującym i znanym nam prawnikom procesie cywilnym, wydaje się, że taki właśnie cel przyświecał ustawodawcy. Rodzi to pytanie, czy tymczasowa organizacja postępowania cywilnego na skutek zmian wprowadzonych tzw. Tarczą 3.0 nie sprawi, że wymiar sprawiedliwości z pandemii wyjdzie “na tarczy”? Już same rozwiązanie polegające na wprowadzeniu przepisów regulujących proces cywilny w ustawie innej aniżeli Kodeks postępowania cywilnego i to dodatkowo tymczasowo budzi wątpliwości.
Treść obowiązujących tymczasowo przepisów owe wątpliwości jedynie wzmacnia.
Jawność postępowania uważana jest za jedną z podstawowych zasad procesu cywilnego, mającą swoje źródło w Konstytucji RP (art. 47), Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (art. 6), czy Karcie Praw Podstawowych (art. 47). W przepisach Kodeksu postępowania cywilnego ma ona swoje odzwierciedlenie nie tylko w art. 9 k.p.c., ale także przede wszystkim regule, zgodnie z którą to co ustawa nakazuje rozpoznać na posiedzeniu niejawnym, sąd może rozpoznać na rozprawie. Rozprawa jako z reguły otwarta także wobec publiczności (jawność zewnętrzna) dotychczas stanowiła regułę, od której przepisy w wyjątkowych przypadkach przewidywały odstępstwo.
Tymczasem stosownie do art. 15zzs1 pkt 2 tzw. Tarczy 3.0, w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich, w sprawach rozpoznawanych według przepisów ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego, przewodniczący może zarządzić przeprowadzenie posiedzenia niejawnego. Pomimo, iż w przepisie przewidziano warunki, które muszą być kumulatywnie spełnione, aby odbyć posiedzenie niejawne, przepis ten odwraca dotychczas istniejącą regułę. Sprawę można zatem przede wszystkim rozpoznać na posiedzeniu niejawnym (przy spełnieniu warunków z ww przepisu), a dopiero w drugiej kolejności na rozprawie. I choć należałoby przyjąć założenie, że wprowadzenie przesłanek odbycia posiedzenia niejawnego będzie chroniło przed zbyt szerokim stosowaniem tego przepisu, to ich lektura te założenie jednoznacznie obala.
Co więcej, samo sformułowanie tych przesłanek jest na tyle niefortunne, że może powodować szereg problemów.
Patrząc na pierwszą z nich stanowiącą, że wyznaczenie posiedzenia niejawnego jest możliwe, gdy po pierwsze, przewodniczący uzna rozpoznanie sprawy za konieczne, rodzi się pytanie a czy są sprawy, których rozpoznanie nie jest konieczne? Kolejne przesłanki istniejące wątpliwości jedynie pogłębiają, choć ich lektura wskazuje na jasny przekaz ustawodawcy – rozpoznając sprawy na posiedzeniu niejawnym poprawimy funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Nie sposób twierdzeniu temu odmówić racji. W sumie czemu ma służyć uczestnictwo stron lub pełnomocników? Przedstawiając jakieś argumentacje jedynie przeszkadzają.
A publiczność? – w sumie też jest nie potrzebna, niech znajdzie sobie inną rozrywkę.
Wydaje się, że od wprowadzenia tych rozwiązań wiedzie prosta droga do wprowadzenia tej “nowej reguły” nie tylko jako tymczasowej. Jest to jednak droga po równi pochyłej, gdzie jedynym hamulcem jest rozsądek polskich sędziów. To oni jako jedyni mogą się temu przeciwstawić. Inaczej może okazać się, że polski wymiar sprawiedliwości po pandemii znajdzie się “na tarczy”, gdy za jakiś czas Europejski Trybunał Praw Człowieka wytknie nam naruszenie art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
dr adw. Ola Maria Piaskowska
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.