Ku końcowi chyli się rok, w którym obchodzimy 100-lecie odrodzonej Adwokatury Polskiej. Za nami rozmaite wydarzenia organizowane z jednej strony przez władze izbowe, z drugiej zaś – władze naczelne. Za sprawą pierwszych – można było m.in. wziąć udział w grze miejskiej w Bydgoszczy, w Toruniu podziwiać pomnik Mikołaja Kopernika przyodzianego w adwokacką togę, a w innych miastach wziąć udział w piknikach, wystawach, czy konferencjach naukowych. Dzięki wysiłkowi władz naczelnych możliwe było wzięcie udziału w uroczystej mszy świętej w intencji Adwokatury Polskiej w Archikatedrze Warszawskiej pw. św. Jana Chrzciciela, podziwiać koncert chóru z udziałem, mezzosopranu, tenoru i organów wyśpiewującego i wygrywającego utwory m.in. Bacha i Mozarta, a ponadto śledzić kampanię bilbordową z udziałem stockowych postaci, obejrzeć adwokackie spoty podczas wizyty na lotnisku, czy kupić, wydaną przez Pocztę Polską, jubileuszową kartę pocztową (kto dziś wysyła kartki?).
Nie sposób ukryć, że rocznica powstania odrodzonej Adwokatury Państwa Polskiego mogła i powinna była stanowić świetną okazją do tego, aby w atmosferze radości obcować z historią palestry, jej zwyczajami i tradycjami. Obchody mogły być przyczynkiem do miłego spędzania czasu u boku rodziny i znajomych. Jubileusz mógł także stanowić fantastyczną okazję i doświadczenie dla osób spoza Adwokatury, aby w nietypowy sposób zbliżyć się do tego, co nam adwokatom jest bliskie i z czego jesteśmy dumni. Pomijając jednak niektóre z wymienionych wyżej – nietypowych – wyjątków w sposobie świętowania 100-lecia Palestry wydaje się, że rok 2018 pod względem zainteresowania nią społeczeństwa bezpowrotnie przeciekł przez palce.
Zastanawiając się dlaczego tak się stało przypominam sobie, że niedawno, przy okazji tankowania paliwa, kupiłam na stacji benzynowej kawę, zwróciłam uwagę na nietypową grafikę kubka odwołującą się do 100- lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Ktoś powie być może, że emblematy państwowe nie powinny zdobić papierowych naczyń. Kto inny doda, że to niegodny sposób prezentowania flagi. Ja zaś uważam, że wolałabym widzieć logo palestry na kubku z kawą, niż podziwiać kartkę pocztową, której nigdy nie nadam.
Adwokatura Polska liczy ponad 25 tys. adwokatów i aplikantów adwokackich. Połowa środowiska to trzydziesto- i czterdziestolatkowie. Ani oni, ani ich znajomi nie zwracają uwagi na zdobiące budynki wątpliwej urody bilbordy, nie słuchają reklam, nie zwracają uwagi na banery. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa także, jedynie znikoma ich część świętuje ważne uroczystości przy dźwiękach muzyki Chopina, czy zamawia msze w intencji wykonywanej profesji. Większość adwokatów to stosunkowo młodzi ludzie, codziennie mierzący się z trudami zawodu versus koniecznością zapłacenia niezbędnych rachunków. Osoby, które nie praktykują w wyłożonych marmurem kancelariach lecz wynajmują sale konferencyjne na godziny. Choć stanowią większość – z perspektywy naczelnych władz są tak samo transparentne jak kobiety, które po kilkunastu latach małżeństwa po całym dniu pracy i zakupach wchodzą do mieszkania mówiąc dzień dobry, choć nikt nawet nie podnosi głowy znad książki i nie zauważa nowej bluzki, czy zmienionego koloru włosów.
Tak długo, jednakże jak długo aktualna pozostanie przekonanie, że młodzi na posiedzeniach Naczelnej Rady Adwokackiej mogą wnosić – nie uwagi merytoryczne, lecz o uchylenie okna, tak długo nasz obraz w społeczeństwie nie ulegnie zmianie, bo i my jako środowisko się nie zmienimy. Zaś palestra choć znacznie odmłodzona i gotowa do zmian mentalnie będzie nadal tkwiła w przeszłości starając się do społeczeństwa mówić, lecz z nim nie rozmawiać.
W moim przekonaniu bowiem wytworne gale, chóry i uroczyste msze tak się mają do dialogu ze społeczeństwem jak sytuacja, w której pytamy kogoś o to, czy rozmawia z kotami, a on odpowiada: Tylko kiedy zagadują pierwsze.
Adwokat Joanna Parafianowicz
Felieton ukazał się w dniu 27 listopada 2018 r. w Rzeczpospoliej – Rzecz o prawie
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.