Sejm przyjął, a Prezydent podpisał, ustawę o nieodpłatnej pomocy prawnej. Dziś jeszcze niewielu profesjonalnych pełnomocników zastanawia się, co to może oznaczać dla przyszłości ich życia zawodowego.
Na początku należy stwierdzić, że nie jest prawdą, że radcowie prawni czy adwokaci stronią od obsługi prawnej osób fizycznych. Oczywiście, byłbym hipokrytą, gdybym przekonywał, że usługi na rzecz tej grupy są najbardziej dochodowe. Najlepszymi i najbardziej pożądanymi klientami są naturalnie duże korporacje i dobrze prosperujące firmy. Tyle tylko, że obecnie na rynku usług prawnych wykonuje zawód przeszło czterdzieści tysięcy radców prawnych i adwokatów. Ilu z nich może poszczycić się takim portfelem klientów? Każdy się zgodzi, że niewielu. Dla reszty naszych Koleżanek i Kolegów pozostaje nieustanna walka o każde zlecenie, każdą sprawę czy poradę. I w takiej rzeczywistości ustawodawca obdarowuje rzesze Polaków niespodziewanym prezentem w postaci bezpłatnego, przedprocesowego poradnictwa prawnego. Aby nie być gołosłownym przytoczę kilka faktów: nieodpłatna pomoc prawna – bez względu na status ekonomiczny – przysługuje m.in. osobie, która posiada ważną Kartę Dużej Rodziny lub która nie ukończyła 26 lat lub która ukończyła 65 lat.
Gdyby ograniczyć krąg beneficjentów ustawy tylko do osób uprawnionych do pomocy społecznej (na podstawie kryteriów dochodowych), poszkodowanych przez los, weteranów i kombatantów –nie miałbym z tym problemu. Byłoby to słuszne prawo, podobne do tego, które obowiązuje w wielu krajach Unii Europejskiej. Byłoby to prawo, którego wprowadzenia samorządy prawnicze domagały się od lat. „Gdyby”…
Tym razem jednak stworzono prawo, które chyba za bardzo ingeruje w rynek usług prawnych. Ustawą objęto bowiem ok. 4,4 miliona osób w wieku 18-26 lat oraz ok. 5,8 miliona osób powyżej 65 roku życia. Tylko w tych dwóch grupach jest to ponad 10 milionów Polaków. Natomiast Karta Dużej Rodziny obejmuje 3,4 miliona osób, w tym 1,2 miliona rodziców.
To łącznie jedenaście milionów obywateli. Jedenaście milionów osób, którym Państwo ufundowało swoisty bonus prawniczy, bez względu na ich dochody i sytuację życiową. Każda z tych osób może przyjść do radcy prawnego, adwokata lub magistra prawa(!) po stosowną poradę. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z rynku usług prawnych ubyło miliony potencjalnych klientów. I to z rynku, który już dzisiaj nie jest w stanie zaspokoić zawodowych aspiracji tysięcy radców prawnych i adwokatów.
Oczywiście, niektórzy z nas znajdą pracę w punktach obsługi prawnej. Będą ich przecież setki. Owszem, profesjonalny prawnik otrzyma za godzinę porady 63 zł (z VAT). W sumie będzie to zatem nieco ponad 50 zł netto, minus oczywiście podatek dochodowy – pozostaje niewiele ponad 40 zł na rękę. Kusząca perspektywa? Z pozoru może się tak wydawać. W istocie jednak może się okazać, że za te czterdzieści złotych zostaliśmy pozbawieni możliwości udzielania przedprocesowej pomocy prawnej na zasadach rynkowych.
Jak będzie funkcjonował system nieodpłatnej pomocy prawnej i jakie to przyniesie skutki dla naszych środowisk zawodowych dowiemy się dopiero za jakiś czas. Na pewno ulegnie zmianie sytuacja na rynku usług prawnych – z dzisiejszej perspektywy nie da się jednak ocenić, w jaki sposób. Nigdy się nie dowiemy, czy i jakie wynagrodzenie rynkowe mogliby uzyskać radcy prawni i adwokaci, którzy będą udzielać porad w ramach systemu. Można natomiast przyjąć, że świadomość prawna obywateli naszego kraju będzie się zwiększać, powodując tym samym wzrost zainteresowania naszymi usługami. Tylko czy również wśród tych jedenastu milionów uprawnionych do bezpłatnej pomocą prawnej?
Niektórzy uważają, że wdrożenie tego systemu przyciągnie klientów do kancelarii prawniczych. Wiadomo: obywatele skorzystali za darmo z pomocy prawnej, zobaczyli, że warto się poradzić prawnika – a zatem będą dalej robić to samo i pojawiać się w progach naszych kancelarii. Oby tak się stało. Jednak praktyka zachowań konsumenckich polskiego społeczeństwa wskazuje, że bezpłatna pomoc – w każdej dziedzinie, nie tylko prawnej – cieszy się ogromnym powodzeniem. W ten sposób przyzwyczajamy klientów do niepłacenia. Można się podziewać, że interesanci z punktów pomocy prawnej poprzestaną na tym kroku. Pozostaje życzyć nam wszystkim, aby bezpłatna pomoc w cudowny sposób pobudziła Polaków do komercyjnej aktywności na rynku usług prawnych.
radca prawny Włodzimierz Chróścik
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.