Mówi się, że dzieci i ryby głosu nie mają. Z pierwszą częścią powiedzenia można się zgadzać lub nie (wydaje się, że druga wątpliwości nie wzbudza), ale warto zauważyć, że od dzisiaj, formalnie głosu nie mają także adwokaci. W dodatku, w sprawach dla nich ważnych.
Naczelna Rada Adwokacka wycofała się z rozmów z Ministerstwem Sprawiedliwości, dotyczących zmian w wysokości stawek wynagrodzeń za sprawy prowadzone z urzędu.
Argumenty przytoczone w liście mec. Andrzeja Zwary skierowanym do ministra Borysa Budki są ze wszech miar słuszne. Nie wypada bowiem, ważnych spraw omawiać w sposób niepoważny, albo nie omawiać ich wcale (np. poprzez odwoływanie ustalonych spotkań i nie planowanie kolejnych).
Zastanawiamy się jednak, jak w nowej sytuacji odnajdą się koledzy – przedstawiciele radców prawnych? Czy solidarnie z adwokatami, powiedzą ministerstwu “dość”, czy też zostaną przy stole negocjacyjnym sami i poczekają, co przyniosą kolejne dni?
Śmiechem przeplatanym łzami będziemy się jednak zanosić, gdyby okazało się, że stawki zostaną jednak podwyższone, lecz w świetle ostatnich wydarzeń, jedynie za sprawą przedstawicieli samorządu radcowskiego.
Skoro zrównanie uprawnień przedstawicieli obu zawodów prawniczych było tak ważne, nie tylko dla ustawodawcy, ale także, a może przede wszystkim (?) dla samorządu radcowskiego, to w chwili wejścia w “adwokackie buty” rozsądne byłoby zyskanie podobnego pola widzenia i dostrzeżenie tego, że przedmiot rozmów z ministerstwem jest problemem obu środowisk.
Łatwo jest się zachłysnąć wrażeniem, że ustawodawca wyżej sobie ceni środowisko radcowskie, niż adwokackie. Ale równie łatwo jest zapomnieć, iż ten sam ustawodawca bywa kapryśny. Wierny zaś pozostaje wyłącznie realizacji własnych politycznych celów, a na tej drodze jako przeszkoda mogą się w pewnym momencie zacząć jawić równieć radcy prawni.
No comments
Sorry, the comment form is closed at this time.