To przeklęte przebaczenie, adw. Joanna Parafianowicz

Niemcy w czasie II wojny światowej upodlili Europę i jej narody. Bez litości mordowali tych ludzi, których uznawali za niegodnych życia z powodu pochodzenia etnicznego. Oddzielali ziarno od plew uznając, iż bardziej opłacalne od dzielenia się światem, jest usunięcie z niego tych, których nie akceptowali. Palili ludzi w piecach, rozstrzeliwali na ulicach miast i w lasach, więzili, okradali, okaleczali. Nie miało dla nich znaczenia, czy ich ofiarami są mężczyźni, kobiety, czy dzieci.

Jednakże, w sławnym liście skierowanym w listopadzie 1965 r. do Episkopatu Niemiec, polscy biskupi w chrześcijańskim i ludzkim odruchu wyciągali ręce oraz udzielali wybaczenia, równocześnie o nie prosząc. Biskupi niemieccy, odpowiadając na list w grudniu tego samego roku przyznali, że polski naród doznał wielu okropności. Prosili o zapomnienie, które jest sprawą ludzką i więcej – o przebaczenie, a zatem apel skierowany do tego, który doznał krzywdy, by spojrzał na nią miłosiernym okiem Boga i wyraził zgodę na nowy początek.

Dziś rano, tj. w sierpniu 2017 r., a zatem w roku, w którym pełnoletnie w chwili wybuchu II wojny światowej osoby, o ile jeszcze żyją, liczą sobie blisko 100 lat, przeglądałam facebooka. Wyświetlały mi się na nim posty znajomych – były posiłki, wakacje, wpisy antynazistowskie, zdjęcia rozkosznych bobasów, fotografie z konferencji, wpisy antynazistowskie, zdjęcia ze spacerów z psami, refleksje nad kondycją państwa i prawa, wpisy antynazistowskie, trochę polityki i jeszcze raz wpisy antynazistowskie. Moją szczególną uwagę przykuł zamieszczony na wallu znajomego adwokata wpis o treści:

– Szukam słownika języka nazistów i ciągle wyskakuje niemiecki. Przypadek?

Jestem adwokatem. Być może nie – wybitnym karnistą, ale pewne podstawy teorii, podlane odrobiną praktyki każą mi uważać, że każdy człowiek odpowiada za własne czyny. Dzięki tej zdobyczy nauki prawa i ustawodawczego owocu w postaci art. 1 § 1 k.k. niemożliwe jest bowiem dziedziczenie przez wnuka winy po dziadku z Wehrmachtu, czy odpowiedzialności syna za rzeczywisty bądź jedynie przypisany udział ojca w aferze mięsnej. Tak po prostu się nie dzieje.

Jeśli w przyszłości koledzy będą szukali języka pedofilów, morderców lub gwałcicieli, niechaj nie zdziwią się, jeśli wyskoczy im język Trynkiewicza, język zabójcow ludności Sahrynia lub Jedwabnego.

Chyba, że nauczą się zapominać i przebaczać.

 

Adwokat Joanna Parafianowicz

 

 

 

 

 

Udostępnij wpis
Autor:

Warszawski adwokat i Pokój Adwokacki w jednym.

Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ