Prawo wyrwane z seriali

15284839_10207304360359598_6593235491781679983_nNa przestrzeni ostatniej dekady seriale o tematyce prawniczej znacznie zyskały na popularności. Coraz częściej odchodzi się od formuły telenoweli o losach rodzin, a producenci znacznie chętniej skupiają się na historiach jednostek, wykonujących konkretne zawody. Stąd też mamy do wyboru całą gamę seriali o grupach zawodowych – o lekarzach, dziennikarzach, nauczycielach i – o czym mowa – o prawnikach.

Na naszym rodzimym podwórku wszyscy zachwycali się wspaniałym, ale pozornie zwyczajnym życiem Magdy M. – niby adwokat, a też ma kredyt na mieszkanie i problemy z facetem, ale z drugiej strony – tak pięknie wygląda w tej todze i jeszcze piękniej mówi, wzrusza, pomaga, zmienia ludzkie życie. Ma czas na spotkania z przyjaciółmi, na fryzjera (notorycznie zmieniała fryzury), w kółko ogląda Casablankę, chodzi z koleżankami na zakupy, a w dodatku ma kilka spotkań dziennie i rozprawy w sądzie. Wszędzie pełna energii, zawsze na diecie, rano ćwiczenia na tarasie i obowiązkowe głaskanie kota. Niestety, nie potrafi uruchomić ekspresu do kawy i je popcorn z lodami. Jest obsypywana kwiatami i nieustannie adorowana, lubiana i szanowana przez wszystkich z otoczenia. Sprawy, które prowadzi zawsze kończą się kwiecistą mową i, rzecz jasna, sukcesem. Kontrowersyjne sprawy, szybkie procesy, przychylność sądu, oczywistość rozwiązań – można wręcz dość do wniosku, że to całe bycie prawnikiem jest całkiem proste! Ba, a jakie przyjemne, przecież widać.

Agata, tytułowa bohaterka Prawa Agaty – kolejnego hitu, też nieźle sobie radziła, niestety – do czasu. Padła ofiarą oszustwa, przez które straciła pracę w korporacji i musiała przeprowadzić się do wynajętej kawalerki (swoją drogą – lokalizacja niczego sobie, w końcu z widokiem na Plac Zbawiciela). Oczywiście, jak to zazwyczaj bywa, z pomocą przyszli przyjaciele, z którymi założyła kancelarię adwokacką. Położona w pięknej kamienicy, urządzona ze smakiem kancelaria z uroczym stażystą, który wita wszystkich szelmowskich uśmiechem i przepyszną latte. Agata – zawsze z idealną fryzurą, w szpilkach, z perfekcyjnym makijażem i zawsze w świetnym outficie zaczyna wszystko od nowa. Pamiętam z jednego z pierwszych odcinków, jak Agata dociera na spotkanie z klientem komunikacją miejską, co budzi jego zdziwienie i wątpliwości – bo jak to tak, prawnik autobusem? Agata zawsze ma czas dla swoich klientów – o każdej porze dnia i nocy, jest im bezgranicznie oddana i dla dobra sprawy zrobi absolutnie wszystko. Rozprawa wygląda jak z amerykańskiego filmu – mecenas Przybysz krąży po sali sądowej, przemawia przekonująco uzupełniając całość odpowiednimi gestami. Agata zawsze wie co zrobić i zawsze umie przekonać sąd, który, o losie, „odracza” rozprawę do jutra, dając tym samym Agacie czas na zdobycie koronnych dowodów na niewinność jej klientów. Agata może sprawiać wrażenie osoby nadaktywnej – ma jeszcze więcej energii niż Magda M., jest ciągle w biegu, ale nie traci kontroli – zwalcza wszelkie przeszkody i miażdży konkurencję. Na koniec dnia siada w oknie z lamką wina albo nadal pracuje, co skutkuje genialnym pomysłem, który jest kluczem do wygranej sprawy i bezgranicznego szczęścia klienta.

Harvey Specter to już inna półka – bezkompromisowy, twardy, typowy człowiek sukcesu. Kolekcja winyli w gabinecie, z którego rozpościera się widok zapierający dech w piersiach. Garnitury za dziesiątki tysięcy, nienaganna prezencja i nieustępliwość – tak można po krótce podsumować jego osobę. Apartamenty, kolacje, piękne kobiety i dążenie do celu bez wahania, obowiązkowa siłownia, wieczorny relaks i wrażenie, że 20 h na dobę spędza w pracy, a jednak ma czas na swoje – luksusowe zresztą życie. Nie stanowi dla niego problemu kupienie swojej asystentce torebki za kilkadziesiąt tysięcy, a jego szefowa nieustannie wygląda, jakby dopiero zeszła z wybiegu i powala swoją klasą. Oczywiście, to nie Polska, ale to nie zmienia faktu, że kształtuje to pewne wyobrażenie na temat tego, jak żyją prawnicy.

Pozostaje pytanie – co to ma wspólnego z rzeczywistością?

Doba nie jest z gumy ani nie ma też 48 godzin. Spotkania z przyjaciółmi w ciągu dnia? Życie usłane różami a la Magda M.? Wygrana sprawa na pierwszej rozprawie – marzenie, ale procesy nie trwają kilka dnia, a raczej nawet kilka lat. To nie USA, nie krąży się po sali, a rozprawa to nie spektakl teatralny. Kreacje za kilka tysięcy złotych i torebki w cenie warszawskich kawalerek są osiągalne dla niewielkiego procenta prawników, a ich życie to nie przejażdżka ferrari Spectera po ulicach milionowego miasta. Owszem – jest szybkie, jest w biegu, w ciągłym niedoczasie, ale daleko mu to luksusu pokazywanego na ekranach telewizorów.

Obraz prawnika, bezwzględnego człowieka sukcesu jest mocnym koloryzowaniem rzeczywistości, dość szarej na co dzień. Niestety, wpływa również negatywnie na wizerunek prawnika w realnym świecie, jak również na oczekiwania klientów względem niego. Ludzie, przyzwyczajeni do tego, czym karmi ich telewizja, często czerpią wiedzę z tych seriali i ufają, że przecież tak to naprawdę wygląda. Nic bardziej mylnego – to ciężka praca, często długodystansowa, która ma niewiele wspólnego z serialową kawką w pięknej kancelarii i przerzucaniem akt, gdzie jeden rzut oka na nie niejednokrotnie pomaga rozwikłać cały problem prawny. Sposób przedstawiania prawników w produkcjach telewizyjnych tego typu prowadzi do rozczarowań – klientów czy młodych ludzi, którzy zwabieni wizją życia jak z bajki obierają właśnie tę drogę zawodową. Życie weryfikuje – nagle okazuje się, że aplikant nie zarabia tyle, by było go stać na piękny garnitur, ani że nie pracuje od 9 do 17. Wychodzi na jaw również, że życie prywatne nie rozkwita tak, jak sugerują to losy Magdy Miłowicz czy Agaty Przybysz. Nie ulega wątpliwości, że serial ma się sprzedać i mieć dużą oglądalność, trafiać do tłumów i wciągać, co jednak nie oznacza, że odzwierciedla rzeczywistość i należy wierzyć we wszystko, co jest w nim pokazane.

Wnioski są niemal oczywiste – serial serialem, życie życiem. Po zapoznaniu się z fabułą przywołanych produkcji można się jedynie zastanowić, czy – patrząc na całokształt – jest czego zazdrościć?

Karolina Robak, doktorantka i członek redakcji Pokoju adwokackiego

 

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ