Kiedy zaczyna się człowiek? adw. Joanna Parafianowicz

Kardynał Józef Glemp stwierdził niegdyś, że państwo i Kościół działają w dwóch różnych płaszczyznach. Warto jednakże pamiętać, iż na styku sfery państwowej i kościelnej – zawsze jest człowiek. Z perspektywy kościoła – osoba wymagająca opieki, troski i wsparcia, dla państwa – podmiot praw i obowiązków. Pogodzenie obu płaszczyzn bez uszczerbku dla człowieczeństwa – matki i płodu – w kontekście powracającej – debaty o oganiczeniu dopuszczalności aborcji jest nie lada wyzwaniem, które nakłada na ustawodawcę obowiązek udzielenia karkołomnej odpowiedzi na pytanie o to – kiedy zaczyna się człowiek?

Wspomnieć wypada, iż pierwszy zbiór prawa kanonicznego, tj. Kodeks Gracjana z XII wieku taktował aborcję jako zabójstwo, o ile doszło do niej w czasie, gdy płód był już uformowany.  Święty Tomasz był zdania, że musi minąć pewien czas od poczęcia, aby przyjąć, że płód jest obdarzony duszą, zaś święty Augustyn nauczał, że płód “uczłowieczał się” po 40 dniach od poczęcia – w wypadku chłopców i po 80 dniach – w odniesieniu do dziewczynek.

Pomijając niezrozumienie dla przyjmowania, iż komóki płodu stają się męskim przedstawicielem ludzkości wcześniej niźli damskim, warto mieć świadomość, iż obecnie postulowane, niezwykle rygorystyczne stanowisko, iż godność ludzką płód ma od chwili poczęcia i z tego względu od tegoż momentu objęty być winien ochroną prawną – z jednoczesnym pozbawieniem owej ochony – matki, nie znajduje podstaw, ani w nauce Kościoła, do której część zwolenników tegoż poglądu się odwołuje, ani – w racjonalnym rozumowaniu, lecz – w głównie – w poglądach polityków, którzy zwykli odwracać uwagę od bieżących problemów, z którymi boryka się państwo.

W Polsce obowiązuje bowiem całkowity zakaz aborcji, zaś prawo przewiduje trzy przypadki, w których wyłącza się karną bezprawność czynu.

Trudno byłoby ustalić jednoznacznie moment, w którym powstaje człowiek, przyjęcie bowiem tego, lub owego stanowiska zależne jest od wyznawanego światopoglądu. Ważne jest jednak, aby wszystkie strony debaty publicznej, bez pełnego przekonania o wyższości swojego poglądu nad innymi, umiały wsłuchać się w argumenty innych i okazać wzajemny szacunek:  osoby opowiadające się za pełnym prawem kobiety do aborcji – poglądom Kościoła i zwolennikom jego nauki, ortodoksyjni zwolennicy ograniczania możliwości usuwania ciąży – prawu kobiety do decydowania o własnym ciele i życiu w rytm nieuleczalnej choroby jej dziecka, zaś Kościół – tajemnicy biologii, która to nauka nie potrafi jak dotąd rozstrzygnąć o chwili powstania człowieka.

Nie zaszkodziłoby także, aby mężczyźni, którzy najchętniej wypowiadają się na temat aborcji, łaskawi byli powściągać w sobie potrzebę rozstrzygania – za kogoś – problemów, które nigdy ich nie dotkną i apostołowania na rzecz wyższości człowieczeństwa płodu nad człowieczeństwem matki. Chyba, że nie przeraża ich myśl wyrażona niegdyś przez Annę Walentynowicz, iż można się zdecydować na urodzenie dziecka wyłącznie ze strachu przed karą więzienia.

adwokat Joanna Parafianowicz

 

Felieton ukazał się w Rzeczpospolitej – Rzecz o prawie w dniu 20 stycznia 2018 r. w rubryce „Pokój Adwoakacki”

Udostępnij wpis
Autor:

Warszawski adwokat i Pokój Adwokacki w jednym.

Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ