Domniemanie niewinności w praktyce mediów i społeczeństwa, Karolina Robak

15284839_10207304360359598_6593235491781679983_nJosé Saramago napisał „Słowo pociąga za sobą słowo”. Nie od dziś wiadomo, jak ważne są słowa i że ich konsekwencje są niejednokrotnie porażające, a żeby tego uniknąć, należy je odpowiednio ważyć. Słowa, rzucone bez zastanowienia, przekonania czy pewności mogą wyrządzić wiele złego. Taka refleksja przychodzi po codziennym przeglądzie portali informacyjnych czy społecznościowych – cóż warte są jeszcze słowa? Jakie mają znaczenie w kontekście zasady domniemania niewinności, a więc jednej z najważniejszych zasad procesu karnego? Zasada domniemania niewinności to dyrektywa, w myśl której każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Powinno być to oczywiste, jednakże z nieskrywanym bólem stwierdzam, że nie jest.

Pojawia się news dotyczący zatrzymania celebryty, aktora, sportowca, kogoś, kogo wszyscy znają z portali plotkarskich. Pojawia się wzmianka o – najczęściej – aresztowaniu (co już zazwyczaj jest błędem), przypuszczalnych zarzutach, zdjęcie z magicznym paskiem na oczach i nazwisko zamienione na inicjał. Pojawia się również społeczne poruszenia – ale jak to, taki znany człowiek? To nadal człowiek. Człowiek, który dopóki jego wina nie zostanie udowodniona i nie zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu, dopóty pozostaje niewinny i to jest jego niepodważalne prawo. Czy w Rzeczpospolitej Polskiej, państwie prawa, domniemanie niewinności jest respektowane?

Na postawione pytanie nie da się odpowiedzieć jednoznacznie. Praktyka pokazuje, że w Polsce zdarza się wiele przypadków łamania prawa oskarżonego do pozostawania niewinnym aż do wydania wyroku, co stanowi dość poważny problem polskiej rzeczywistości. Jednakże dziś chciałabym się skupić jedynie na pozaprocesowym aspekcie domniemania niewinności, adresowany jest do ogółu społeczeństwa, a więc również do mediów.

„Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się…”, „Dotarliśmy do materiałów”, „Mówi się o…”, „Z naszych źródeł wynika…”, zwroty te są doskonale znane i często zapowiadają medialną burzę. Częstokroć wypowiedzi rozpoczynające się takimi słowami naruszają zasadę domniemania niewinności, jedną z czołowych zasad procedury karnej. Niemniej jednak na porządku dziennym w mediach jest narzucanie zdania i przedsądzenie. Działania takie stosują czasem nawet bardzo wytrawni dziennikarze. Jest to efekt walki mediów o odbiorcę.

Istnienie tzw. infotainment, czyli tworzenia przekazów łatwych w odbiorze, zapadających w pamięć i odwołujących się do najprostszych potrzeb czytelnika ma w tym przypadku ogromne znaczenie. Język prawny jest często zbyt zawiły dla przeciętnego odbiorcy, a więc dziennikarze, nierzadko nieposiadający wiedzy dotyczącej pojęć prawnych, nieudolnie parafrazują je zmieniając nieumyślnie ich sens. Rzetelność informacji drastycznie spada, kiedy słowa są nieszczęśliwie dobrane i nieadekwatne do stanu faktycznego. Tzw. massmedia mają duży wpływ na kształtowanie opinii społeczeństwa ze względu na przeświadczenie, iż „jeśli coś zostało opublikowane w gazecie/telewizji, to musi być prawdziwe”.

Nie ma chyba większego skupiska jadu niż pod artykułami w Internecie, a mianowicie w komentarzach. Anonimowo można tam człowieka wirtualnie opluć, zmieszać z błotem nieznaną osobę, bez wyraźnego powodu okazać jej potępienie, w jednym zdaniu oskarżyć, udowodnić i skazać, wyręczając tym samym sąd. Wszechobecny hejt urasta do niewyobrażalnej skali, do głowy przychodzi jedno, najbardziej polskie słowo – żółć. Fala nienawiści przetacza się przez Internet w każdej sekundzie, a komentujący nie mają szacunku ani litości. Choć to wielkie słowo, nie mogę użyć innego – brzydzą mnie komentarze, które czytam. Bulwersuje mnie fakt, że nie tak dawno społeczeństwo ochoczo i z zapałem broniło swojej Konstytucji, a teraz – jak i wcześniej, niestety – notorycznie łamie jej postanowienia. Napawa mnie wstydem postępowanie rodaków, których sportem narodowym wydaje się być uprawianie nienawiści.

Nie sądźcie, byście nie byli sądzeni – któż nie zna tej frazy? Polak, przykładny obywatel, najczęściej katolik, wzór zachowań, wieczorami siada przez komputerem by przelać wszystkie swoje frustracje, łamiąc w ten sposób SWOJĄ KONSTYTUCJĘ. Ironia? Raczej smutek, wszechogarniający smutek i wstyd.

Z odrobiną pokory i szacunkiem do drugiego człowieka należy zastanowić się, z jakiego powodu jest odzierany z wszelkich wartości – dlaczego odbiera się mu niewinność, godność, prywatność i wolność. Jeśli nawet postąpił niezgodnie z prawem wyrok wyda sąd, na co trzeba mu pozwolić.

Wyrok sądu i wyrok społeczeństwa to dwie różne kwestie. Niestety, ten drugi zazwyczaj skutkuje o wiele bardziej dotkliwą karą.

 

Karolina Robak, doktorantka i członek Redakcji Pokoju Adwokackiego

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ